poniedziałek, 26 listopada 2012

Doścignąć i przegonić



Warszawa, 22 listopada 2012
Adis Abeba, 15 sierpnia 2012

poniedziałek, 19 listopada 2012

Hop, hop, nauko polska... halo! czyli droselklapa spektrometryczna



A tymczasem pod adresem Joulumaantie 1, 96930 Rovaniemi, Finland...

W zasadzie to zupełnie nie moja broszka, że ktoś z tytułem naukowym decyduje swoją reputację szmacić, upierając się, że spektrometr IMS ma nie tylko wykrywać materiały wybuchowe i inne substancje z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, ale jeszcze do tego również mierzyć i podawać stężenia tych substancji w ppm. 
 Zapewne znajduje tu zastosowanie zasada, że na spektroskopii zna się mało kto, a najmniej dziennikarze, natomiast każdy palant zrozumie i zapamięta, że skoro ślusarz fachowiec oświadczył, że droselklapa tandetnie blindowana  i ryksztosuje, to tym samym Gmyz jest wał, tłuk, młot i głąb.

Osoby dociekliwe powinny niemniej przeczytać, na przykład:
 Analytica Chimica Acta 463 (2002) 143–154Automated control and optimisation of ion mobility spectrometry responses using a sheath-flow inlet.  D. Young, G.A. Eiceman, J. Breach, A.H. Brittain , C.L.P. Thomas

Jakkolwiek linkowany artykuł dotyczy optymalizacji pewnych szczegółowych aspektów spektrometrii IMS, dla celów ogólnoedukacyjnych wystarczy sama przedmowa. Przedmowa zwięźle i przystępnie przedstawia zasady spektrometrii IMS, jej zalety i wady, a w tym także pojęcie nasycenia detektora. 

Spektrometr IMS identyfikuje substancje w zakresie pomiarowym od progu detekcji, rzędu nanogramów (10-9g), a w najczulszych urządzeniach nawet pikogramów (10-12g), do progu nasycenia detektora. Nasycenie detektora to stan, w którym wprowadzanie dalszych jonów badanej substancji do komory pomiarowej nie wpływa już na wartość sygnału na wyjściu detektora.

The basis of IMS is the ionisation of the analyte. A standard instrument is equipped with aβemitting radioactive source, usually 63Ni. This causes ionisation of the supporting gas, typically air or nitrogen, leading to the formation of reactant ions such   as (H2 O)nH+and (H2 O)nO2in a multi-step reaction. These reactant ions undergo collision induced reactions with analytes or impurities in the supporting gas, for exam- ple, proton transfer, electron capture, or cluster forma- tion. This leads to the formation of product ions based on the analytes present, which are then separated in the electric field and characterised by their mobility.These processes define some of the major strengths and weaknesses of the technique. A major strength is the high sensitivity of IMS due to the large number of collisions at atmospheric pressure which allows efficient ionisation of even trace levels of analyte vapours.Limitations caused by these processes include the non-linear nature of the response and a limited dynamic range that ends in detector saturation. Saturation occurs when charge is taken from all of the reactantions present such that no further response can be generated even if more analyte is introduced.
Jedyne rozróżnienie co do ilości wykrytej substancji, jakie może podać spektrometr IMS, zwłaszcza w uproszczonej, przenośnej wersji, to bardzo zgrubne wskazanie “mało – dużo”. Różnie się to rozwiązuje. Niektóre urządzenia wyświetlają obok nazwy zidentyfikowanej substancji od jednego do pięciu zaczernionych kwadracików, inne liczbę (zazwyczaj z zakresu 0 - 99 albo 0 -999).
Liczba symboli albo liczba 0 – 99 lub 0 – 999 są proporcjonalne do liczby jonów charakterystycznych dla wykrytej substancji w przedziale pomiędzy progiem detekcji a progiem nasycenia detektora, ale nie jest to odczyt stężenia substancji w żadnych konkretnych jednostkach.  No i te pięć czarnych kwadracików, ‘99’ lub ‘999’ to jest właśnie to, co niefachowy informator Gmyza mógł mu opisać jako ‘wyjście poza skalę’ urządzenia, chociaż przenośny spektrometr IMS skali jako takiej nie posiada, bo służy do analizy jakościowej, a nie ilościowej.

Natomiast analiza ilościowa i precyzyjne określanie stężęnia w jednostkach mg/cm3 lub g/m3  albo ppm (parts per million) lub ppb (parts per billion), to całkiem inne zagadnienie analizy instrumentalnej, inne instrumenty i inne metody (chromatografia gazowa (GC), wysokociśnieniowa chromatografia cieczowa (HPLC) i inne).
Przy okazji, czy nie znalazłby się jakiś fachowiec z żyłką do paradoksów, który mógłby rzucić jakieś światło na paradoks następujący: 
Dlaczego prokuratura odmówiła przeprowadzenia badań spektrometrycznych ekshumowanych zwłok, oficjalnie odpowiadając na wniosek w tej kwestii, że nie ma takiej potrzeby, bo  badanie takie nic nie wniesie do śledztwa, ale  jednocześnie przeprowadzono badania spktrometryczne wraku, które też  nie mogą nic wnieść do śledztwa, skoro raporty MAK i PKBWL już ustaliły przyczyny katastrofy? 

Odnotowuję również rozczarowanie w sferach fachowców prymitywną naturą wykrytego materiału wybuchowego, trotylu. Całkowicie przychylam się do poglądu, że wysadzenie tak skomplikowanej maszyny jak samolot pasażerski zasługuje na bardziej wyrafinowane materiały. 
Fachowcy, nie bójcie żaby. 

Trotyl znajduje się również w użyciu jako ładunek inicjujący bardziej skomplikowane środki wybuchowe. W ładunkach termobarycznych, trotyl rozrywa obudowę i rozpyla mieszaninę termobaryczną. 

Jeśli miejsce eksplozji takiego ładunku przebadać spektrometrem IMS, który ma TNT w swojej wbudowanej softwarowej bibliotece standardów, ale nie ma w niej, powiedzmy, tlenku etylenu, klasycznego paliwa ciekłych mieszanek termobarycznych, oraz  produktów jego dekompozycji, to przyrząd wykryje niekompletnie zdetonowany trotyl, ale nie składniki mieszaniny termobarycznej lub produkty jej detonacji. 

Zresztą z tlenkiem etylenu jest tak, że nie bardzo jest czego potem szukać. Produkty wybuchowej dekompozycji termicznej pary lub aerozolu tlenku etylenu w powietrzu (metan, etan, etylen, wodór i aldehyd octowy) są lotne i łatwopalne, w związku z czym dopalają się w temperaturze eksplozji, głównie do dwutlenku węgla i wody, wnosząc przy tym swój wkład do całości wyzwolonej energii
 i przedłużając czas eksplozji termobarycznej, jak na zjawisko wysokoenergetyczne dosyć powolnej. Do produktów dekompozycji tlenku etylenu należy także czysty węgiel, no ale z oczywistych względow nikt nie będzie szukał węgla na miejscu katastrofy lotniczej po której nastąpił pożar, choćby tak niewielki, jak mizerne ogniska dogaszane w Smoleńsku.


Z ostatnich osiągnięć dr inż. Szewczyka:

http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/410930,dr-inz-grzegorz-szewczyk-o-swym-telefonie-do-tok-fm-i-rozmowie-z-cezarym-gmyzem-o-badaniach-trotylu-i-analizie-instrumentalnej.html

Pytanie więc, co obecni w Smoleńsku eksperci mogli odkryć, a ściślej, co wykryć mogły wykorzystane przez nich urządzenia. Użyte przez prokuraturę urządzenia potrafią wykryć znaczniki materiałów wybuchowych oraz gazowe produkty powybuchowe, zaabsorbowane przez różne materiały, przykładowo przez takie wyroby włókiennicze jak pokrycia siedzeń czy odzież ofiar - tłumaczy dr Szewczyk. Dodaje, że urządzenia MO-2M i Hardened MobileTrace, które biegli mieli w Smoleńsku, mogły zaobserwować ruch jonów w zunifikowanym polu elektrycznym. Producent trzeciego z urządzeń, Pilot-M, jednak nie publikuje metody pomiaru, tłumacząc się tajemnicą patentową. Tego rodzaju urządzenia służą do badań przesiewowych. Podejrzany przedmiot lub pobraną na miejscu próbkę należy zabrać do dalszych analiz w laboratorium - wyjaśnia dr Szewczyk.

Bo to najgorzej, jak ktoś już tak się rozgrzeje, że zaczyna konfabulować o tajemnicach patentowych, natomiast traci zdolność sprawdzania faktów. 
Wystarczy ulotka reklamowa indyjskiego importera urządzenia Pilot-M, http://www.godrejsecure.com/godrej/SecuritySolutions/pdf/Vapour_tracer.pdf  żeby znależć stronę rosyjsko-amerykanskiej firmy, która skomercjalizowala technologię FAIMS, jakiej używa Pilot-M, oraz podstawową pracę naukową opisującą podstawowe zasady dzialania

http://www.faims.com/index.htm

FAIMS = high-field asymmetric waveform ion mobility spectrometry 

Podstawy są tutaj:

Atmospheric pressure ion focusing in a high-field asymmetric waveform ion mobility spectrometer
Roger Guevremont and Randy W. Purves
Citation: Rev. Sci. Instrum. 70, 1370 (1999); doi: 10.1063/1.1149599
View online: http://dx.doi.org/10.1063/1.1149599
View Table of Contents: http://rsi.aip.org/resource/1/RSINAK/v70/i2
Published by the American Institute of Physics.

Instrukcja obsługi PIlot-M jest tutaj:

Ulotka reklamowa podająca zasadę dzialania (FAIMS) jest tutaj:
http://www.godrejsecure.com/godrej/SecuritySolutions/pdf/Vapour_tracer.pdf

Podstawy teoretyczne FAIMS są tutaj:
Title: Practical Aspects of Trapped Ion Mass Spectrometry, Volume IV: Theory and Instrumentation 
Publisher: CRC Press,Taylor and Francis Group 
Editor(s): Raymond E. March, Trent University, Peterborough, Ontario, Canada; John F.J Todd, University of Kent, Canterbury, UK
Article: High-Field Asymmetric Waveform Ion Mobility Spectrometry (FAIMS), Randall W. Purves, p. 308, Publication Date: July 12, 2010

Title: Differential Ion Mobility Spectrometry: Nonlinear Ion Transport and Fundamentals of FAIMS 
Author: Alexandre A. Shvartsburg 
Publisher: CRC Press, 2008


czwartek, 15 listopada 2012

Doktor inżynier Łosiew, I presume?



 Gazeta Wyborcza z uciechy nieomal w majtki sika:

Radiosłuchacz inżynier zagiął Gmyza: "Dobrze, ale jakie było stężenie?"
Późnym wieczorem w Radiu TOK FM gościł Cezary Gmyz. Były telefony z pytaniami od słuchaczy. - Sprawa jest poważna, nie można jej potraktować w sposób zdawkowy. Nigdzie nie znalazłem stężenia tego domniemanego trotylu. Szukałem w internecie i nigdzie nie znalazłem... - tak rozmowę zaczął jeden z nich, dr inż. Grzegorz Szewczyk. Na pytanie Szewczyka Gmyz odpowiedział: - Z informacji, które ja dostałem, stężenie było różne, od ilości mniej niż śladowych - jak mówi jeden z moich informatorów - poprzez ilości śladowe, aż do informacji, że... Tu słuchacz wtrącił: - Zaraz, czy to były ppm-y, czy to były dziesiątki ppm-ów czy setki? - Wie pan, ja nie operuję w tych kategoriach... - zagubił się Gmyz. - Ppm-y to parts per million - uściślił słuchacz. - Muszę powiedzieć, że mnie pan tutaj zagiął - przyznał Gmyz.


- I tu dochodzimy do zasadniczej rzeczy. Ja rozumiem, pan i pan prowadzący jesteście humanistami, ale jest też podejście techniczne (...). Od trzydziestu lat zajmuję się analizą instrumentalną wszystkich związków, w tym również związków wysokoenergetycznych. (...) Ja się na tym znam. 
 

Kłopot w tym, że dr. inż Grzegorz Szewczyk, rzekomy fachman od analizy instrumentalnej który zadzwonił do TOK FM, jest akurat tak samo wiarygodny jak “emerytowany pilot wojskowy Nikołaj Łosiew” który na potrzeby Gaz Wyb widział 20 minut po katastrofie smolenskiej nie tylko kokpit Tupolewa, ale i pięć ciał w tym kokpicie, zaś natychmiast po udzieleniu wywiadu rozwiał się w niebyt, tak samo jak kokpit zresztą, i dotychczas nie powrócił.
wyborcza.pl/1,76842,7851954,Piaty_glos_w_kokpicie__dyrektor_Kazana_.html 

Dlaczego? Dlatego, że detektory do użytku polowego, oparte na wykorzystaniu spektroskopii ruchliwości jonów (IMS) i spektroskopii Ramana, jakich użyli ostatnio polscy eksperci w Smoleńsku, podają odczyt jakościowo, a nie ilościowo. Identyfikują substancję, a nie mierzą jej stężenie. Od tego są inne instrumenty, już w laboratorium.
Red. Gmyz nie ma niestety wykształcenia technicznego, więc nie mógł zareagować tak jak należało, kiedy dr inż. Łosiew mądrzył się na termatparts per million. Wystarczyło bowiem zapytać “ppm? parts per million? Znaczy, części materiału wybuchowego na milion części czego mianowicie, panie doktorze?”
O wynikach ilościowych wyrażonych w ppm może bowiem być ewentualnie mowa w chromatografii gazowej, ale ani w spektroskopii IMS ani w spektroskopii ramanowskiej. Jakościowa identyfikacja substancji przez te metody jest wiarygodna nawet przy ich niewiarygodnie małych, śladowych ilościach...
Telefon doktora inżyniera Szewczyka do studia TOK FM jest akurat tak samo spontaniczny i autentyczny jak spontaniczne i autentyczne było zdarzenie na Placu Czerwonym podczas wizyty Ronalda Reagana w Moskwie 25 maja 1988 roku. 

Do prezydenta USA podeszła mianowicie wtedy grupa "całkowicie przypadkowo" obecnych na placu "turystów radzieckich", by wyrazić mu swoją dezaprobatę z powodu naruszania praw człowieka w USA. Podczas zdarzenia, osobisty fotograf prezydenta, Peter Souza, wykonał kilka zdjęć. 
Dopiero wiele lat później, “turysta” z aparatem fotograficznym i światłomierzem na szyi, ubrany w pasiastą koszulce, pierwszy z lewej na zdjęciu, został zidentyfikowany jako 31-letni w maju 1988 roku major KGB, Władimir Władimirowicz Putin. Chłopaki z Łubianki przesadziły trochę ze scenografią i rekwizytami - Putin ma na szyi aparat “Zenit-E” z wbudowanym światłomierzem, więc osobny światłomierz jest niepotrzebny. Ale czego się nie robi, by wyglądać na turystę.


wtorek, 13 listopada 2012

Freudian slip?



 Czy ktoś ma jakieś racjonalne wytłumaczenie faktu, że Żakowski i Sikorski, bez mrugnięcia okiem, OBAJ mówią o zamachu? Autoasekuracja na wszelki wypadek?


 (...nieprawdą jest jakobym kiedykolwiek wykluczał udział osób trzecich,  ja już w listopadzie mówilem, że to był zamach, można zobaczyć, jest filmik na You Tube... panowie, nie strzelajcie!...)



FREUDIAN SLIP
If someone makes a Freudian slip, they accidentally use the wrong word, but in doing so reveal what they are really thinking rather than what they think the other person wants to hear.
Przejęzyczenie freudowskie polega na przypadkowym użyciu niewłaściwego słowa, które zdradza co naprawdę myśli mówiący, zamiast znaczenia, które zdaniem mówiącego chciałby usłyszeć rozmówca.

sobota, 10 listopada 2012

Tajemnica braku mundurów rozwiązana





Tajemnica prokuratorów w ubraniach cywilnych - rozwiązana!

  "w dniu publikacji na temat znalezienia śladów materiałów wybuchowych na wraku Tu-154M wczesnym rankiem, ok. godz. 6, prokurator Ireneusz Szeląg zadzwonił do funkcjonariuszy Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego oraz Centralnego Biura Śledczego, którzy byli w Smoleńsku. Powiedział, że nie wolno im informować nikogo, w tym przełożonych, o ustaleniach poczynionych w Smoleńsku. Prokurator Szeląg zagroził, że gdyby doszło do przekazania tych danych, funkcjonariuszom grozi odpowiedzialność karna"

O ile ta informacja jest prawdziwa, to strach pomieszał wojskówce zmysły. Centralne Laboratorium Kryminalistyczne oraz Centralne Biuro Śledcze to cywilna policja. Ich podległość prokuraturze wojskowej, czy w ogóle jakimkolwiek instytucjom pionu MON jest żadna, chyba że MON zmobilizował i skoszarował tych biegłych jeszcze przed wyjazdem.
Uprawnienia prokuratora wojskowego do wydawania rozkazów cywilnym funkcjonariuszom policji, by nie informowali wlasnych przełożonych o wynikach swojej pracy są żadne. Takie polecenia nie mają mocy prawnej. 

Równie dobrze, pierwszy z brzegu warszawski motorniczy tramwajowy mógłby oświadczyć, że mianuje płk. Szeląga generałem i wręczyć mu portki z lampasami zawinięte w Gazetę Wyborczą. Skuteczność prawna tak uzyskanego awansu byłaby raczej wątpliwa.

"Funkcjonariusze, którzy byli w Smoleńsku, przywieźli do Polski zapisy badań, które znajdują się także w pamięci urządzeń użytych przez biegłych. Pełny opis czynności i pomiarów został sporządzony na bieżąco w Smoleńsku, podczas wykonywanych badań. Biegli mieli ze sobą przenośny komputer z oprogramowaniem do opracowania wyników pomiarów."

Trochę za późno chłopaki prok. Szeląga zdali sobie sprawę, że przenośne spektrometry mają pamięć. Na ogół mają także port USB umożliwiający skopiowanie zawartości tej pamięci. Mam nadzieję że w policji to już zrobiono, w wielu egzemplarzach. Próbki zostały w Rosji, ale w Polsce są wiarygodne wyniki analizy wykonanje w Smoleńsku w formie elektronicznej, w pamięci urządzeń. No i teraz prokuratura próbuje wcisnąć pastę do zębow z powrotem do tubki.
A przy okazji rozwiązaliśmy zagadkę, dlaczego prokuratorzy wojskowi wystąpili na konferencji prasowej w cywilu. Otóż, kiedy tylko zdali sobie sprawę z tego technicznego szczegółu,  wystąpienie na konferencji w mundurach przestało wchodzić w rachubę, ponieważ mundurowe spodnie trzeba było natychmiast oddać do pralni, i nie wróciłyby w porę. 
Przepisy mundurowe nie pozwalają na noszenie samej tylko marynarki mundurowej, bez spodni, ani też marynarki mundurowej do cywilnych spodni. 
Pozostała zatem tylko opcja ubrań cywilnych.

wtorek, 6 listopada 2012

Słodko i zaszczytnie jest rżnąć głupa za Ojczyznę (sezon 2012)

Oryginał opublikowano w S24 04.11.2012
http://wtemaciemaci.salon24.pl/460766,slodko-i-zaszczytnie-jest-rznac-glupa-za-ojczyzne-sezon-2012




Pobrali próbki wraku?


- Też. Są opisane w jednym z załączników do raportu: m.in. fragmenty ubrań, parasolka, banknot, nadpalona książka. To wszystko są materiały chłonne, które mają największe szanse na absorbowanie obcego materiału, który mógłby być naniesiony w trakcie wybuchu.
Ahem... żaden z wymienionych przedmiotów nie jest częścią wraku...Innych materiałów jeszcze bardziej chłonnych, np tkaniny kevlarowej z kamizelek kuloodpornych BOR-owców, jakoś nie badano...
 (...)
Nie znaleźli żadnego dowodu na punktowy wybuch, czyli coś połączonego z falą ciśnieniową, z nadtopieniami.
Ciekawe użycie słowa "punktowy". Nie wszystkie eksplozje są punktowe. Eksplozja wolumetryczna nie jest punktowa... Autoasekuracja? 
Jakich dowodów szukali?

- Musi być dowód na falę ciśnieniową, na duży skok ciśnienia. Ten dowód przeprowadza się w kilku etapach. Najpierw oglądamy szczątki.
A potem warto było obejrzeć w świetle spolaryzowanym zachowane naprężenia wewnętrzne w szybach kabiny, które mogłyby potwierdzić lub obalić hipotezę o dużym skoku ciśnienia. Niestety, zachowane w całości szyby wytłuczono łomami. Dlaczego?
(...)
Wróćmy do hipotezy wybuchu. Gdyby, załóżmy, nastąpił w kadłubie, wzrost ciśnienia powinna była zarejestrować czarna skrzynka, która rejestruje m.in. nadciśnienie wewnątrz samolotu z częstotliwością 4 Hz. Żaden rejestrator (a były dwa od siebie niezależne) nie zanotował problemów z hermetyzacją kadłuba. Do samego końca system działa prawidłowo, a ciśnienie w kabinie w ostatnich minutach lotu jest równe ciśnieniu zewnętrznemu.
Czujnik dostarczający rejestratorom danych o ciśnieniu w kabinie służy do wykrycia ewentualnej dehermetyzacji kabiny, czyli spadku ciśnienia. Nie mierzy wzrostu ciśnienia, zwlaszcza radykalnego wzrostu ciśnienia, bo nie ma takiej potrzeby. Nie ma takiej potrzeby, bo nie ma takich okoliczności, w których ciśnienie w kabinie pasażerskiej mogłoby w normalnej eksploatacji samolotu wzrosnąć znacznie powyżej standardowego ciśnienia atmosferycznego 760mm Hg.

Czujnik nie ma wystarczającego zakresu pomiarowego by przekazać sygnał o radykalnym wzroście ciśnienia, zwlaszcza o trzy rzędy wielkości (w wypadku eksplozji - skokowy wzrost ciśnienia od wartości rzędu hektopaskali do megapaskali).  Jaki jest zakres pomiarowy tego konkretnego czujnika?  

Poza tym, 4 Hz to znaczy jeden pomiar co 250 milisekund, cztery pomiary na sekundę. Ile trwa eksplozja, nawet stosunkowo powolna eksplozja wolumetryczna?
(...)
Teorii wybuchu zaprzecza też sekcja zwłok ministra Wassermanna [przeprowadzona po ekshumacji w 2011 r.]. Nie wykazała pęknięcia błony bębenkowej ucha (to oczywiście informacja z mediów, bo nie miałem dostępu do wyników tych badań), a musiałoby do tego dojść podczas eksplozji.
Zachowanie tkanek miękkich po prawie półtora roku od pochowania zwłok, umożliwiające ocenę stanu błon bębenkowych, stanowiłoby cud na skalę Lourdes.

PS. Z ostatniej chwili:

 Wkrótce po opublikowaniu wywiadu z dr inż. Laskiem, członek PKBWL ppłk pil. mgr inż. Robert Benedict ściął lekkim motoszybowcem o konstrukcji kompozytowej stalową latarnię uliczną. Skrzydło nie odpadło, półbeczki nie było, obaj piloci lekko poturbowani, ale ogólnie zdrowi. Wniosek: Stawiać brzozowe latarnie!

Komisja Millera do aresztu, komisja międzynarodowa do Smoleńska


Oryginał opublikowany w S24 30.10.2012

 http://wtemaciemaci.salon24.pl/458974,komisja-millera-do-aresztu-komisja-miedzynarodowa-do-smolenska

Wykrycie trotylu na szczątkach Tupolewa wyczerpuje możliwości dalszego chodzenia w zaparte.



Komisja Millera i Klich do aresztu śledczego. Komisja międzynarodowa z udziałem ekspertów NATO do Smoleńska. 

Na wstręty rosyjskie odpowiadać sankcjami - zawieszenie małego ruchu granicznego z Kaliningradu to niezły początek. Jeśli mało, rozważyć zamknięcie polskiej przestrzeni powietrznej dla samolotów z rejestracją rosyjską. Jeśli nadal mało, zamknięcie drogowego i kolejowego ruchu tranzytowego z i do Rosji przez terytorium RP.
Eksperci z Wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii, którzy potwierdzili na piśmie nieobecność trotylu i nitrogliceryny - do pojedynczych cel, aby do czasu zakończenia śledztwa zmierzającego do ustalenia, kto ich do tego nakłonił, nie mogli komunikować się między sobą.  Wsadzać do co drugiej celi, zostawiając między zajętymi puste, aby wyeliminować możliwość pukania w ścianę.

 Mane Tekel Fares



Weekend

Oryginał opublikowany w S24 29.10.2012
http://wtemaciemaci.salon24.pl/458693,weekend


 
Succinylocholina (CAS No. 71-27-2) zaczyna się rozkładać w organizmie ludzkim natychmiast po jej podaniu dożylnie lub domięśniowo. Jest metabolizowana przez enzymy z grupy cholinesterazy, zawsze obecne w osoczu krwi pacjenta. Działanie lekuin vivo ustaje z tego powodu po kilku do kilkunastu minutach. 
Ponieważ stężenie cholinesterazy w osoczu krwi po śmierci opada powoli (czas półrozpadu 8 do 16 godzin) , metabolizacja succinylochoiiny nasuccinylomonocholinę i  kwas bursztynowy (kwas 1,4 butanodionowy, ang.succinic acid) kontynuuje się post mortem. Po dwóch dniach od śmierci nie ma żadnych szans na wykrycie wolnej succinylocholiny..
Pośmiertna obecność metabolitów jest natomiast wytłumaczalna (zob. plausible deniability) - succinylomonocholina wytwarza się rownież naturalnie podczas rozkladu zwłok, a kwas bursztynowy występuje naturalnie w śladowych ilościach we wszystkich żywych organizmach, jako substancja pośrednia w niektórych cyklach metabolicznych.
Aby wykryć succinylocholinę i/lub nadmiernie wysoki poziom jej metabolitów, należałoby pobrać ze zwłok próbki płynów ustrojowych i tkanek natychmiast po śmierci, i natychmiast badać je metodami spektroskopii masowej. Ale komu by się w Polsce chciało w tym celu specjalnie przychodzić do pracy w weekend..
Co to jest succinylocholina (ang. succinylcholine, również znana jako suxamethonium),  jak szybko dziala, do czego służy, skąd ją wziąć, i co można zrobić z człowiekiem pod jej działaniem, proszę sobie przeczytać we własnym zakresie. 

I co teraz, Donaldzie Donaldowiczu?

Oryginał opublikowany w S24 22.10.2012
http://wtemaciemaci.salon24.pl/457109,i-co-teraz-donaldzie-donaldowiczu




Sajgon 1975
 
Bukareszt 1989
Warszawa 2012

I co teraz, Donaldzie Donaldowiczu? 

Będziecie dalej iść w zaparte? Obstawać, że to wszystko kłamstwo, bo wy macie lepszych ekspertów, takich co to metafizycznie potrafią określić przyczynę katastrofy lotniczej bez dostępu do wraku samolotu, oryginałów rejestratorów, wiarygodnych danych z sekcji zwłok, taśm z wieży kontrolnej, filmów i zdjęć z pierwszych godzin po wypadku, oraz kilkudziesięciu innych źródeł danych, wymienionych w aneksie RP do raportu MAK, których wam Rosja zwyczajnie nie dała? 

eksplozja
eksplozja oraz manipulowanie położeniem szczątków widoczne na zdjęciach satelitarnych 
przyczyną katastrofy wielopunktowy wybuch 
sposób odkształceń, ilość, wielkość i rozrzut szczątków wskazują , 
że rozpad samolotu nastąpił na skutek sił działających wewnątrz samolotu.
 
 
I co teraz?
Pozamykacie wszystkie politechniki, bo one są pisowskie?
Ogłosicie kilkudziesięciu profesorów nauk technicznych nieukami?
Wsadzicie ich do psychuszki?
Zamkniecie ich w więzieniu za rabunek pary trampek i podkoszulki?
Pozabijacie ich, pozorując samobójstwo?
Nie pytajcie, Donaldzie Donaldowiczu, komu bije dzwon.
 

Krzemionka pirogeniczna?

Oryginał opublikowanu w S24 19.10.2012
http://wtemaciemaci.salon24.pl/456432,krzemionka-pirogeniczna


 

Analiza znalazła na szybach Tupolewa ‘101’ krzem i wapień. Chemicy wyciągnęli wniosek, że substancja zawierająca krzem była rozproszona w powietrzu i osiadła na szybach podczas lotu, przed rozbiciem się samolotu.

Spekulacja na ten temat kieruje się w na ogół w kierunku ambitnej hipotezy wywołania sztucznej mgły przez zrzut cementu, którego cząsteczki miałyby funkcjonować jako jądra kondensacji atmosferycznej pary wodnej w mikrokrople wody, czyli mgłę. 

Zasadniczą wadą tej hipotezy jest trudność przewidzenia z gory skuteczności takiego zabiegu, wysoce zależnego od lokalnej temperatury, ciśnienia i wilgotności powietrza. Dwa-trzy stopnie cieplej, pół metra na sekundę więcej wiatru, procent lub dwa mniej wody w atmosferze, i nic z tego, poza posypaniem okolicy cementem.

Istnieje prostsza hipoteza.
Ale najpierw pytanie: czy badacze wiedzą, która strona odłamków szyb w ich posiadaniu odpowiada zewnętrznej, a która wewnętrznej stronie szyb Tupolewa?
Bo o ile krzem znajdujemy głównie po WEWNĘTRZNEJ stronie szyb, od strony kabiny, to być może znaleźliśmy właśnie drugi po cyrkonie element sygnatury eksplozji termobarycznej wewnątrz samolotu.

Krzemionka pirogeniczna, inaczej krzemionka płomieniowa, krzemionka aktywna, (ang. fumed silica) jest standardowym składnikiem zagęszczającym (żelującym) ładunków termobarycznych. Krzemionka utrzymuje pył metaliczny (aluminium, magnez, cyrkon) w stabilnej zawiesinie w azotanie izopropylu lub innej łatwopalnej i wybuchowej cieczy (np. tlenek etylenu, tlenek propylenu).
Dodatek 1,5% - 10% wagowych krzemionki aktywnej nadaje ciekłemu materiałowi wybuchowemu charakterystykę cieczy tiksotropowej i zapobiega rozwarstwianiu mieszaniny (opadaniu pyłów metalicznych na dno zasobnika). W normalnych warunkach temperatury i ciśnienia (temperatura otoczenia, bez nadciśnienia w zasobniku) ciecz jest lepka i gęsta.

Kto ciekaw, jak taka ciekla mieszanka termobaryczna wygląda, niech sobie obejrzy reklamę i instrukcję obsługi rosyjskiego ręcznego miotacza ognia (a właściwie wyspecjalizowanej ręcznej wyrzutni pocisków termobarycznych, dymnych i zapalających) RPO-A “Trzmiel”, http://www.youtube.com/watch?v=I7eYGWjZI8s

zwracając szczególną uwagę na konsystencję cieczy widocznej w 0:22 oraz od 0:33 do 0:35 tego filmu.
Do czasu rozerwania obudowy i rozproszenia zawartości, ładunek termobaryczny jest całkowicie bezpieczny, ponieważ pod nieobecność powietrza wewnątrz szczelnej obudowy ciecz się nie zapali. Aby eksplodować, mieszanka termobaryczna musi zostać wymieszana z powietrzem we właściwym stosunku stechiometrycznym (tj. mieszanka paliwo-powietrze nie może być ani za uboga, ani za bogata w paliwo).
Eksplozja ładunku inicjującego, który ma rozerwać obudowę ładunku termobarycznego i rozpylić jego zawartość, wyzwala szok termiczny i falę uderzeniową wewnątrz obudowy. Ciecz o właściwościach tiksotropowych, spowodowanych dodatkiem krzemionki, poddana tym warunkom prawie natychmiast radykalnie zmniejsza lepkość, staje się rzadka. Po rozerwaniu obudowy, ta rzadka ciecz rozprasza się w otoczeniu w formie chmury aerozolu, mieszając mikrokrople cieczy z otaczającym powietrzem.
Zapłon tego aerozolu to właśnie eksplozja termobaryczna. Łatwopalna chmura z zawieszonymi w mikrokroplach cząsteczkami wysokoenergetycznego paliwa, czyli pyłu metalicznego, eksploduje całą swoją objętością. Zapłon inicjują spłonki działające z precyzyjnym opóźnieniem, wyrzucane z obudowy razem z płynem przez ładunek inicjujący. Istnieją również dodatki hipergoliczne do mieszanek termobarycznych, zdolne spowodować chemiczny samozapłon chmury aerozolu w kontakcie z powietrzem. Niektóre z takich dodatków to wysokoreaktywne związki fluoru, którego ślady, w myśl podanych doniesień, także wykryto na poddanych analizie szczątkach ‘101’.

„otrzymane ze spektroskopii rentgenowskiej wyniki wskazują, że główne składniki zanieczyszczeń to tlen, krzem, glin oraz żelazo, a także w mniejszej ilości potas. W pojedynczych pomiarach stwierdzono ponadto śladowe ilości sodu, fluoru, cyrkonu i  fosforu. (…) W próbce metalu S l za pomocą metody EDS (Fig. 6) stwierdzono obecność glinu, tlenu, krzemu, żelaza, węgla oraz śladowe ilości innych pierwiastków. Ilościowy skład zależy silnie od obszaru badanego, a zdjęcia metodą skaningowej mikroskopii elektronowej (SEM) potwierdzają obecność obszarów o różnych właściwościach. 

Krzemionka pirogeniczna jest bardzo odporna na wysoką temperature. Nie płonie i nie topi się w eksplozji termobarycznej. Osiada wokół miesca eksplozji, niewidoczna gołym okiem; w tym wypadku - na szybach kabiny, ścianach kadłuba, odzieży, ciałach ofiar i gruncie wokół szczątków samolotu.

Pora na techniki mikroskopii elektronowej. Rozmiary cząsteczek krzemionki pirogenicznej leżą poza granicą rozdzielczości mikroskopii optycznej.
Czy na szybach kabiny Tupolewa ‘101’ i odzieży ofiar znajdują się liczne, praktycznie identyczne,  w przybliżeniu kuliste, cząsteczki czystego, amorficznego (niekrystalicznego) dwutlenku krzemu SiO2, czyli krzemionki, o średnicy od 5 do 75 nanometrów, charakterystycznym wyglądzie w elektronowej mikroskopii transmisyjnej, niezwykle rozwiniętej powierzchni (1 g krzemionki pirogenicznej ma powierzchnię of 110 m2 do ponad 300 m2), niekiedy połączone w rozgałęzione łańcuchy liczące 10-30 cząsteczek, o ogólnej długości łańcucha rzędu 100-200 nanometrów i wyglądające pod mikroskopem elektronowym tak jak poniżej lub podobnie?
 
O ile w szczątkach samolotu znajdują się jednocześnie ślady cyrkonu i krzemionki pirogenicznej, to pole hipotez na temat przyczyn zagłady Tupolewa radykalnie się nam zawęża. Jak również pole hipotez na temat czyszczenia wraku.

Aha, byłbym zapomniał:

Krzemionka pirogeniczna, czasem zwana “białą sadzą” (ang. white soot) nie mogłaby się dostać na wewnętrzne powierzchnie szyb Tupolewa w żadnym innym scenariuszu. Nie występuje w przyrodzie. Nie może się również utworzyć podczas wypadku lub pożaru. Produkuje się tą substancję metodą pirolizy także nie występujących w przyrodzie czterochlorku krzemu SiCl lub trójchlorosilanu HSiCl3,w płomieniu tlenowo-wodorowym (2800°C), albo przez sublimację czystego dwutlenku krzemu w temperaturze łuku elektrycznego (ponad 3000°C), czyli w temperaturach znacznie przekraczających maksymalne temperatury, jakie mogą wystąpić podczas katastrofy lotniczej.

Krzemionka pirogeniczna może co prawda być także składnikiem farb i lakierów, ale ani szyby samolotu nie były zamalowane od środka, ani odzieży pasażerów się na ogół nie maluje.

Miłego dnia państwu życzę.

Cyrkon?


Oryginał opublikowany w S24  17.10.2012
http://wtemaciemaci.salon24.pl/455943,cyrkon



16 października 2012
 
 
„Gazeta Polska” dotarła do pierwszych niezależnych badańchemicznych fragmentów Tu-154. Polscy naukowcy na odłamkach szyb tupolewa wykryli związek, który może służyć do tworzenia sztucznej mgły. Niewyjaśniona jest też obecność w próbkach ze Smoleńska niektórych pierwiastków, np. cyrkonu, używanego m.in. jako składnik materiałów pirotechnicznych.
 
Badaniu zostały poddane części tupolewa: duralowy fragment poszycia samolotu, szyby ze szkła organicznego – boczną i przednią (przednia jest grubsza od bocznej), pleciony pasek z wyposażenia Tu-154 oraz próbki gruntu. 
 
Badanie przeprowadzili naukowcy z polskich uczelni: dr hab. inż. Wojciech Fabianowski z Wydziału Chemii Politechniki Warszawskiej i prof. Dr hab. Jan S. Jaworski z Wydziału Chemii Uniwersytetu Warszawskiego. Szczątki tupolewa mają też, ponad 30 miesięcy po katastrofie, zbadać polscy prokuratorzy. 

 
 
O ile analiza spektrometryczna znalazłaby na miejscu katastrofy, w szczątkach samolotu lub na zwłokach ofiar tlenek  etylenu,tlenek propylenuazotan izopropylualuminiummagnez lub cyrkon o wysokiej czystości, w postaci pyłów o innym składzie niż stopy użyte w konstrukcji samolotu, kompleksowe związki metaloorganiczne zawierające fluor i metale lekkie, niewytłumaczalnie wysokie stężenie fluoru, albo nanocząsteczki metali, to taka sygnatura wskazywałaby na eksplozję wolumetryczną, zwaną przez Rosjan termobaryczną.