niedziela, 30 września 2007

Pomysł na spota wyborczego sprzedam


Trzeba zmiksować dwa spoty z YouTube: 

ten (b.amatorski spot antypisowski)

http://youtube.com/watch?v=aFfoiD0g_bA

i ten (b.profesjonalny fragment państwowotwórczy)

http://www.youtube.com/watch?v=EdM8PDu6VMg

oraz przetłumaczyć na język polski: 


Now Fatherland, Fatherland, show us the sign

Your children have waited to see

The morning will come

When the world is mine

Tomorrow belongs to me

Tomorrow belongs to me

Tomorrow belongs to me

Tomorrow belongs to me

 

W obecnej atmosferze - każdej partii się nada.

Ciekawostką drugiego ze spotów jest statystowanie w nim wielu bywalców Salonu. Jest nawet Maryla, ale nie powiem gdzie, żeby nie zepsuć frajdy. Wiarus to jest ten gość po lewej w końcówce sceny, kiedy dwóch facetów wsiada do samochodu i odjeżdża.

 



komentarze (3)

W Temacie Maci - wtemaciemaci.salon24.pl

środa, 26 września 2007

Poległy na wałach


Pani Katarzyna M. z Kanady, also known as Pyzol, z którą od wielu lat znamy się elektronicznie jak wirtualnie łyse wirtualne konie, pyta figlarnie, czy już złożyłem wniosek o rezygnację z obywatelstwa polskiego.

Wiarusie

Poniewaz ten temat walkujesz do co najmniej 4 ( a moz nawet 5?) lat, pozwolisz, ze cie spytam czy zlozyles wniosek o zrzeczenie sie obywatelstwa i ew. jakiej odpowiedzi ci udzielono.??Kaska

2007-09-25 21:15

Pyzol
http://wtemaciemaci.salon24.pl/index.html#comment_541562

Służę uprzejmie, Pyzolino. Mój wniosek o zgodę Prezydenta RP na zrzeczenie się obywatelstwa polskiego nie dostąpił zaszczytu złożenia jako takiego, ponieważ poległ już jakiś czas temu na wałach polskiej dyplomacji. 

Konsulat odmówił przyjęcia wniosku do czasu przedstawienia kompletu wymaganych załączników.  Ja mogę spokojnie strawić trzy fotografie paszportowe i niezmiernie szczegółowy, ociekający podejrzliwością, wielostronicowy formularz z danymi osobowymi calej rodziny, ewidentnie projektu kpt Klossa albo płk von Stirlitza. Mogę strawić nawet wymagany jako jeden z załączników odręcznie pisany szczegółowy życiorys. Dlaczego odręcznie? Cholera wie. Może żeby Stirlitz mógł w sklepie alkoholowym lepiej podrobić mój podpis na czeku?

Ale Ojczyzna dodatkowo życzy sobie, abym udokumentował swoją całożyciową historię stanu cywilnego, obejmujacą dwie kolejne żony i troje dzieci, i tu zaczynają się schody. Mam to udokumentować tutaj, w Australii, dokumentami wyłącznie polskimi, bo te obce to one, wicie, rozumicie, one są niedobre.  

Na argument, że ani ex-żona, ani obecna żona, ani troje dzieci, w tym dwoje pełnoletnich, nie są objęte wnioskiem, bo albo nie mają polskiego obywatelstwa, albo nie są zainteresowane zrzeczeniem, mówią mi, że "u nas som takie przepysy" i żebym się nie mądrzył, bo konsul wie lepiej. 

Żadna z tych pięciu osób nie ma nic wspólnego z Polską. Żadna nie ma numeru PESEL  ani jakichkolwiek polskich papierów. Aby w ogóle móc złożyć wniosek, mam załatwić kosztowne "umiejscowienie' w Polsce trzech aktów urodzenia, po uprzednim kosztownym wyrobieniu czterech numerów PESEL (bo sam też PESELU nie mam, a bez tego moje dzieci, jak wiadomo, nie istnieją).

Musiałbym następnie kosztownie "umiejscowić" dwa akty małżeństwa, w tym jednego rozwiązanego, a potem jeszcze kosztowniej potwierdzić swój zagraniczny rozwód w Sądzie Wojewodzkim właściwym dla mojego ostatniego miejsca zameldowania w PRL w pierwszej połowie mojego życia, czyli ponad ćwierć wieku temu.  

Konsulat uprzejmie informuje, że jak już zarejestruję to swoje pierwsze małżenstwo, to wtedy tak ja jak i moja ex-  jesteśmy według prawa RP bigamistami, ponieważ nie zarejestrowaliśmy naszego rozwodu w Polsce przed zawarciem ponownych związków małzeńskich. No istotnie, nie zarejestrowaliśmy, wychodząc z założenia, że  jak się w Australii obywatel australijski żeni lub rozwodzi z obywatelką australijską, to nikomu w Polsce nic do tego. Tą bigamię też mamy teraz odkręcić, naturalnie nie darmo, bo to jest w Polsce czyn przestępczy ścigany z urzędu.

Ponieważ moja pierwsza żona była polskiego pochodzenia, to żeby "umiejscowić" w Polsce akt mojego dawno rozwiązanego z nią małżenstwa, bez którego nie ma mowy o walidacji obcego rozwodu przez polski sąd, trzeba mieć jej PESEL, którego ona nigdy nie miała. Musiałbym zatem namowić swoją ex-, żeby sobie wyrobila PESEL. To jest  o tyle trudne, że jej barczysty drugi mąż obiecał dać mi po ryju, gdybym kiedykolwiek miał czelność zawracać głowę jego żonie. Moja druga żona obiecała mi to samo, gdybym kiedykolwiek miał czelność kontaktować się z poprzednią

Aby zadośćuczynić wymaganiom konsulatu, musiałbym zatem najpierw oberwać po pysku co najmniej dwa razy. Potem mam dokonać cudu, przekonując wolną kobietę w wolnym kraju, że ma iść do polskiego konsulatu, wypełnić podanie do polskiego USC i słono za to podanie zaplacić. Cud musiałby być na skalę Lourdes, bo moja ex-  nie po to się ze mną rozwiodła, żeby spełniać moje życzenia, mieszka w innym mieście, oddalonym o ca. 1000km od jedynego w Australi polskiego konsulatu, a moją ambicję pozbycia się obywatelstwa polskiego ma gdzieś, razem z wszystkimi innymi dziwacznymi problemami dzikich Slowian.

Ponieważ dwóch synów z tego małżeństwa jest już pełnoletnich, ja nie nie mogę nawet wyjąć z australijskiego biura stanu cywilnego ich aktów urodzenia, z powodu Privacy Act. Musieliby to zrobić sami, a nie bardzo rozumieją po co.  Jak już ich przekonam, to z powodu ich pełnoletności nie moge również za nich "umiejscowić" tych aktów urodzenia w Polsce. Musieliby to zrobić sami,  występując poprzez konsulat z podaniem do polskiego USC, naturalnie nie darmo i naturalnie po uprzednim wyrobieniu sobie numerów PESEL.

Wytłumaczenie dwóm młodym Australijczykom o co tu chodzi, i po co oni mieliby to robić, przekracza moje możliwości dydaktyczne oraz ich pojęcie o świecie. Niewykluczone, że w końcu zadzwoniliby po karetkę z kaftanem bezpieczeństwa, donosząc, że Dad na starość zwariował i chce, żeby oni robili jakieś dziwne rzeczy w obcojęzycznych urzędach na drugim końcu świata, dopłacając jeszcze do tego. 

Razem do kupy, samo tylko zgromadzenie papierów niezbędnych by je dołączyć do wniosku, po to, aby go dyplomacja polska zechciała w ogóle przyjąć w okienku i przekazać do Warszawy, musiałoby trwać ca. dwa lata i kosztować mnie (według oceny adwokata) od kilku do kilkunastu tysięcy dolarów, w tym opłaty sądowe w Polsce, koszty prawnika w Polsce, prawnika w Australii oraz dantejskie opłaty pobierane przez polskie urzędy i konsulaty na każdym kroku i za wszystko, z powietrzem zużytym w poczekalni włącznie. 

Następnie pan prezydent z należytą powagą rzecz rozważy, po uprzednim tajnym zaopiniowaniu mojego wniosku przez dwa ministerstwa. Według Konsulatu Generalnego RP w Sydney, procedura w Polsce bedzie trwała od roku do dwóch lat. Pan prezydent albo się zgodzi, albo się nie zgodzi, albo pozostawi moje podanie bez rozpatrzenia, przy czym w żadnych z tych trzech wypadkow polskie prawo nie zobowiązuje nikogo do zawiadomienia mnie o wyniku w jakimkolwiek konkretnym terminie.

Decyzja pana prezydenta będzie nieodwołalna i niezaskarżalna do jakichkolwiek sądów, a za jej doręczenie mi na piśmie trzeba będzie konsulatowi całkiem osobno dobrze zapłacić. Razem, cała rzecz ma trwać od trzech do czterech lat. 

Otóż ja mam lepsze pomysły na temat tego, co chciałbym robic przez cztery lata, za kilkanaście tysięcy dolarów, więc w tym momencie wysiadam z tej stalinowsko-bizantyjskiej karuzeli.

Tym samym wały dyplomacji polskiej odnoszą kolejne zwycięstwo, bo w końcu po to tą procedurę tak ustawiono, a nie inaczej, żeby środkami pozaprawnymi zniechęcić Polaków z Zachodu do zrzekania się obywatelstwa polskiego.

Nota bene, to właśnie ten klejnot proceduralny uniemożliwia Polsce ratyfikację podpisanej w 1999 roku Konwencji Rady Europy o Obywatelstwie (ETS 166), która zakazuje co najmniej czterech elementów takiego procesu administracyjnego (braku możliwości odwołania od decyzji, przewlekania procesu, zaporowych opłat, oraz wstrętów administracyjnych przy zrzekaniu się obywatelstwa z inicjatywy jednostki - artykuły 8, 10, 11, 12 i 13)

Pyzolińska, ja nie wiem czy w ogóle jeszcze będę żył za cztery lata, a miałbym ten czas spędzić na ganianiu po urzędach i użeraniu się w konsulacie? 

  Ja mam dla Rzeczypospolitej znacznie prostszą, ciepłą i osobistą propozycję, ale powstrzymam się od publicznego używania słów powszechnie uznawanych za obelżywe.  Z grubsza biorąc, moja propozycja precyzuje, dokąd RP może się razem ze swoimi 'przepysami' udać i co zrobić, kiedy już tam przybędzie. 

PS 1. 

Z obowiązku historyka zaznaczam, że projekt rządowy nowej ustawy o obywatelstwie polskim znacznie upraszcza procedurę zrzekania się obywatelstwa polskiego. Tylko że ten projekt ma w zamyśle być uchwalony w niewiadomej przyszlości przez nowy Sejm RP o niewiadomym składzie.

Jak już ustawa wejdzie w życie (na ogół w rok po dacie uchwalenia) to jeszcze tylko potrzeba rok-dwa, żeby w Polsce zauważyli, że potrzebne są przepisy wykonawcze, zwłaszcza zaś modyfikacja przez Prezydenta RP obowiązującego rozporządzenia prezydenckiego z 2000 roku, wydanego przez Kwaśniewskiego, na podstawie którego istnieje ten cały tor przeszkód. Jak to nowe rozporządzenie bez pośpiechu wysmażą  i rzecz wejdzie w życie gdzieś tak około 2017 roku, to ja  już moge się zacząć ubiegać o zwolnienie z obywatelstwa polskiego w nowym trybie. O ile tego szczęśliwego momentu dożyję. 

PS 2. 

Gdyby mi kiedyś odbiło i chciałbym się zrzec obywatelstwa australijskiego, to drukuję sobie z internetu formularz nr 128 Department of Immigration and Citizenship ( Form 128- Renunciation of Australian Citizenship).

http://www.dimia.gov.au/allforms/pdf/128.pdf  Wypełniam ten formularz, dołączam czek na 260 dolarów australijskich (520 złotych) i wysylam pocztą do urzędu. Za 30 dni przychodzi pocztą list, że już nie jestem obywatelem australijskim, więc żebym się pofatygował do urzędu oddać paszport i przedyskutować kwestię podstawy prawnej mojego dalszego przebywania w Australii. To wszystko.  Więc chyba mi nie odbije, i nie zrzeknę się australijskiego obywatelstwa, bo ile razy porównuję procedury administracji państwowej Australii i Polski, tyle razy jest kryształowo jasne, którego z dwóch posiadanych przeze mnie obywatelstw należy się zrzec. 

 Zaraz mi tu ktoś napisze, że w Polsce nic nie może być prosto i bez wydziwiania, bo był komunizm,  zdrada aliantów i Targowica, a Polacy w Polsce i tak wiedzą lepiej, jak się należy zrzekać obywatelstwa.

komentarze (5)

W Temacie Maci - wtemaciemaci.salon24.pl

wtorek, 25 września 2007

Pani Maryla i Ambitne Projekty Ustawodawcze


Miła pani Maryla w pierwszych słowach swego komentarza do mojego nieco zgryźliwego felietonu o Karcie Polaka najpierw zawiadamia mnie, że już nie jest panną, a następnie gani mnie stanowczo:

Prezydent wyraźnie mówił, ze to poczatek, ze jest przygotowana ustawa o "podwójnym obywatelstwie".(…) To Prezydent Lech Kaczyński jako pierwszy podjął próbę wyprostowania tematu.?Co za to dostaje??Błoto.?Piekne podziekowanie, nie ma co.?Dobrze, ze nie tylko tacy Wiarusi sa na przymusowej emigracji. 

http://wtemaciemaci.salon24.pl/34809,index.html#comment_537517

 Droga Pani w Średnim Wieku, proszę wstać z kolan przed Kancelarią Prezydenta i otrzepać spódnicę. Skąd pani przyszło do głowy, że Wiarus znajduje się na emigracji przymusowej? Wiarus znajduje się u siebie w domu, w Australii. Całkowicie dobrowolnie. 

Ten projekt nowej ustawy o obywatelstwie polskim, ktory Sz. Panią tak epatuje, jest w całości dostępny na stronach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, link "Premier dla Polonii", patrz przypisy. Ma ten projekt w niewiadomej przyszłości uchwalić nowy Sejm o niewiadomym na razie składzie. 

Niestety, ten projekt na stronach pana premiera dalej męci i mataczy, akurat  tak samo, jak miłościwie nam panująca komusza jeszcze ustawa o obywatelstwie polskim z 1962 roku, która z kolei jest na stronach Internetowego Systemu Informacji Prawnej Sejmu RP. Widać w Polsce już tak macie, że musicie mataczyć, i inaczej nigdy już nie będzie. 

Jak Pani nałoży okulary na oczy w średnim wieku, zmęczone wpatrywaniem się w stepowy horyzont nadwiślanskich Dzikich Pól, i popatrzy starannie, to kluczowy dla Polonii art. 3 tego nowego projektu jest ganz identico taki sam jak art. 2 miłościwie nam panującej ustawy komuszej z 1962 roku o obywatelstwie polskim. Ta sama myśl i ta sama intencja, trochę przemataczona i trochę innymi słowami wyrażona, żeby durnie to kupili jako przełom w stosunkach Macierzy z Polonią, pardon, z "Polakami przebywajacymi za granicą" bo słowo "Polonia" powoli wycofujecie w kraju z użycia. 

Ustawa komusza:

Art. 2.: Obywatel polski w myśl prawa polskiego nie może być równocześnie uznawany za obywatela innego państwa. 

Ustawa antykomusza:

Art. 3: 1. Obywatel polski posiadajacy równoczesnie obywatelstwo innego panstwa ma wobec Rzeczypospolitej Polskiej takie same prawa i obowiazki jak osoba posiadajaca wyłącznie obywatelstwo polskie. 2. Obywatel polski nie moze wobec władz Rzeczypospolitej Polskiej powolywac sie ze skutkiem prawnym na posiadane równoczesnie obywatelstwo innego panstwa i na wynikajace z niego prawa i obowiazki.

Tak się zabawnie składa, proszę Szanownej Pani że i tu, i tu,  w obecnej ustawie i w nowym projekcie, w 1962 roku i w 2007 roku, w komunie i w antykomunie, miłościwe państwo niczyjego podwójnego obywatelstwa nie uznaje, a jedynie je z wyraźnym ociąganiem toleruje.

Ja wiem, że wiek średni to trudne lata. Ale doprawdy nie powinno Szan. Pani nastręczyć poważnych trudności zrozumienie różnicy pojęciowej (zielone-czerwone) pomiędzy pojęciami

UZNAWAĆ inne niż polskie obywatelstwo podwójnych obywateli de iure, czyli razem ze wszystkimi jego prawami i obowiązkami, a

TOLEROWAĆ to obywatelstwo de facto, czyli nie karać za jego posiadanie, nie przyjmując jednocześnie do wiadomości  istnienia związanych z tym innym obywatelstwem  praw i obowiazków. 

Widzi Szanowna Pani, z tym bipolarnym (maniakalno-depresyjnym) upieraniem się państwa którego głowę Szanowna Pani tak czci i poważa, że podwójny obywatel to jest dla Polski wyłącznie polski obywatel, jest trochę tak, jakby się Szanowna Pani maniakalnie lub depresyjnie upierała, że jak deszcz jest niepolski, to płaszcza nie moczy, podczas gdy każdy własnym okiem widzi, że moczy, niezależnie od Pani przekonań i preferencji w tej materii. 

Nikt wam nie każe w kraju mataczyć i plątać się we własnych barokowych krętactwach - po prostu ogłoście, że ponieważ posiadanie podwójnych obywateli jest dla Polski niekorzystne (nie musicie tłumaczyć dlaczego), to wy nie chcecie mieć żadnych podwójnych obywateli, więc każdy taki podwójny obywatel ma się w ciągu 12 miesięcy zdecydować, czy wybiera dla siebie i swoich nieletnich dzieci obywatelstwo polskie, czy niepolskie, i jak wybiera polskie, to ma wam dać znać na piśmie.

Są precedensy - obywatel niemiecki albo austriacki na przykład nie może posiadać dwóch obywatelstw naraz, a jak sobie zalatwi jakieś obywatelstwo inne niż to, z ktorym sie urodził, to automatycznie traci Staatsagehörigkeit  Vaterlandu w momencie nabycia tego innego. I spokój.

No więc powiedzcie, że wy też nie chcecie, i że jak ktoś nie złoży odpowiedniego świstka w konsulacie w ciągu 12 miesięcy od daty ogłoszenia, to utraci obywatelstwo polskie automatycznie, bez potrzeby dalszych stalinowsko-bizantyjskich czynności prawnych i administracyjnych. Tak bylo w II RP - kto się naturalizował za granicą, ten na podstawie ustawy z 1920 roku o obywatelstwie polskim automatycznie tracił obywatelstwo polskie, bez zawracania w tej sprawie głowy prezydentowi. I był spokój, bo każdy polski emigrant się mógł w każdej chwili w ten sposób samookreślić, a polski skarb państwa oszczędzał na urzędnikach przerzucających sie stertami papierów bez żadnego sensownego celu. 

A jak tam, droga Pani, z moją wielkoduszną ofertą? Przypominam: z rozkoszą oddam swoje obywatelstwo polskie, razem z moim prawem posiadania polskiego paszportu, dowolnie wskazanemu przez Szanowną Panią Polakowi ze Wschodu, pozbawionemu tego obywatelstwa. A pani mi załatwi z Jarkiem, żeby powiedział Lechowi, żeby to formalnie przyklepał w myśl art.137 Konstytucji. 

-------

Ustawa komusza o obywatelstwie polskim:

http://isip.sejm.gov.pl/servlet/Search?todo=file&id=WDU20000280353&type=3&name=D20000353Lj.pdf

Ustawa antykomusza o obywatelstwie polskim:

http://www.polonia.premier.gov.pl/pliki/ustawa.pdf

 

komentarze (21)

W Temacie Maci - wtemaciemaci.salon24.pl

poniedziałek, 24 września 2007

Deklaracja


Karta Polaka:

…wykaże co najmniej bierną znajomość języka polskiego oraz w obecności konsula złoży pisemną deklarację przynależności do narodu polskiego...


1.  W jaki sposób należy się czynnie wykazać BIERNĄ znajomością języka polskiego?

2. W jakim języku należy składać pisemną deklarację przynależności do narodu polskiego?

komentarze (0)

W Temacie Maci - wtemaciemaci.salon24.pl

niedziela, 23 września 2007

Panna Maryla, obowiązek moralny i Karta Polaka


Niedoinformowana panna Maryla łaja mnie w komentarzu

http://wtemaciemaci.salon24.pl/34715,index.html#comment_531628

"Poza krótka wyprowadzeniem przez Andersa i krótka repatriacja, informacja o której nie do wszystkich dotarła na czas, Polacy sa więzieni na terytorium byłego ZSRR.Więzieni z podstawowego powodu - Polska nie chciała, albo nie mogła ich przyjąc, aby zapewnic im start do nowego zycia."

Polska nie chciała - jak najbardziej. I dalej nie chce. Nie mogła? Nie może? Argument o ogólnej niemożności, i płacze, że Polski nie stać na spełnienie tzw.psiego obowiązku wobec Polaków pozostawionych na laskę i niełaskę ZSRR rozpadają  się w pył, kiedy przyjrzeć się wielomilionowej repatriacji ludności polskiej z Rosji Sowieckiej w latach 1921-1927. Polska ówczesna, dużo uboźsza niź dziś, przyjmowała jako swoich obywateli wszystkich, którzy poczuwali się do członkostwa narodu polskiego, nie wybrzydzając w kwestii papierów i nie tłumacząc się, że to bedzie za drogo kosztowało. 

Dziś, panna Maryla zamiast potwierdzenia obywatelstwa polskiego, oferuje Polakom ze Wschodu jego ersatz, czyli Kartę Polaka...

-------

http://polonia.premier.gov.pl/pliki/Karta_Polaka.pdf

Karta Polaka 

realizując postanowienia Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie udzielania pomocy  Polakom zamieszkałym za granicą w zachowaniu ich związków z narodowym dziedzictwem kulturalnym,  

wypełniajac moralny obowiązek wobec Polaków na Wschodzie, którzy na skutek zmiennych losów naszej Ojczyzny utracili obywatelstwo polskie,  

spełniając oczekiwania tych, którzy polskimi obywatelami nigdy wcześniej nie będąc, ze względu na swą tożsamość narodową pragną uzyskać potwierdzenie przynaleźności do Narodu Polskiego,  

w celu wzmocnienia więzi  łączących Polaków na Wschodzie z Macierzą oraz wspierając ich starania o zachowanie języka polskiego oraz kultywowanie tradycji narodowej,  

postanawia się, co nastepuje: (...)


-------

Formalnie wzywam pannę Marylę, bądź dowolne inne zaplecze intelektualne rządu, o podanie do wiadomości publicznej od jakiej daty, postanowieniem jakiego organu państwa polskiego, i na jakiej podstawie prawnej obywatele II Rzeczypospolitej na terenach okupowanych przez Związek Radziecki utracili obywatelstwo polskie. 

Godzina spędzona w bibliotece (zwykłej lub on-line) wykaże, że Polacy ze Wschodu spełniają definicję OBYWATELI POLSKICH obecną w sposób ciągły we wszystkich ustawach o obywatelstwie polskim kiedykowliek obowiązujących w II RP, PRL, III RP, oraz w projekcie rządowym takiej ustawy przewidzianej dla IV RP (http://polonia.premier.gov.pl/pliki/ustawa.pdf)


Nie sądzę, by panna Maryla mogła oprzeć się na dekrecie Rady Najwyższej ZSRR z 29 listopada 1939, na mocy którego obywatelom zajętych terenów II Rzeczypospolitej nadano przymusowo obywatelstwo radzieckie i do maja 1940 przeprowadzono tzw. paszportyzację (wydawanie radzieckich dowodów osobistych).  Konsekwentna obrona radzieckiego ukazu przez pannę Marylę musiałaby bowiem prowadzić do kłopotliwego wniosku, że obywatelstwo polskie bezpowrotnie utracili także obywatele II Rzeczypospolitej zamieszkali na ziemiach włączonych podczas II wojny światowej do III Rzeszy, tj. Śląska i części Poznańskiego znanej okupantom jako Warthegau.

Uprawnienia władz Rzeszy Niemieckiej do aneksji Poznańskiego były bowiem akurat takie same, jak prawo władz ZSRR do podejmowania decyzji w sprawach obywatelstwa polskiego.

 No więc jak – stracili Polacy ze Wschodu obywatelstwo polskie, czy nie stracili? Jeśli stracili, to kiedy, w jaki sposób i na jakiej podstawie prawnej?

 

komentarze (6)

W Temacie Maci - wtemaciemaci.salon24.pl

sobota, 22 września 2007

KARTA POLAKA


(PAP) Prezydent Lech Kaczyński, w obecności marszałków Sejmu i Senatu oraz przedstawicieli Polonii i Polaków za granicą, podpisał w sobotę w Sejmie Kartę Polaka. Karta Polaka wprowadza ułatwienia i przywileje dla Polaków, zamieszkałych na Wschodzie.

 Umożliwia im m.in. wielokrotne przekraczanie granicy, dostęp do polskich szkół i uczelni oraz ułatwienia w uzyskiwaniu stypendiów. Wprowadza też istotny zapis o refundacji kosztów wizy.

 Osoba która otrzyma Kartę Polaka, będzie miała także prawo do podejmowania pracy i prowadzenia działalności gospodarczej na terenie Polski. Adresatem ustawy są Polacy zamieszkali na Wschodzie, gdyż nie mają możliwości posiadania podwójnego obywatelstwa - nie jest ono tam uznawane. Prace nad wprowadzeniem Karty Polaka trwały łącznie przeszło 10 lat. 

Zgodnie z ustawą, Karta Polaka może być przyznana osobie, która m.in. wykaże co najmniej bierną znajomość języka polskiego oraz w obecności konsula złoży pisemną deklarację przynależności do narodu polskiego. Osoba ta ma też wskazać, że co najmniej jedno z jej rodziców lub dziadków albo dwoje pradziadków było narodowości polskiej lub posiadało polskie obywatelstwo, bądź wykazać swoją działalność na rzecz kultury polskiej lub polskiej mniejszości.

 Karta Polaka, wydawana przez konsula, ma być ważna przez 10 lat od momentu jej przyznania i może być przedłużana na wniosek zainteresowanej osoby.

----------

 Podwójne obywatelstwo nie jest "TAM" uznawane? A konkretnie to gdzie i przez kogo nie jest uznawane?

  1. Podwójne obywatelstwo nie jest uznawane - przez kogo? Czy sama Rzeczpospolita Polska uznaje polskie obywatelstwo Polaków ze Wschodu? A jeśli nie, to dlaczego nie uznaje? 

 Na jakiej podstawie prawnej RP doszła do wniosku, że Polacy ze Wschodu kiedykolwiek utracili obywatelstwo polskie? Polacy ze Wschodu w znakomitej większości spełniają warunek z artykułu 34 ust.1 Konstytucji RP: "Obywatelstwo polskie nabywa się przez urodzenie z rodziców będących obywatelami polskimi." 

Upływ czasu nie ma tu znaczenia, ponieważ obywatelstwo polskie dziedziczy sie w nieskończoność 

Czyżby suwerenne państwo polskie stało na stanowisku konsekwentnego uznawania prawomocności dekretu Rady Najwyższej ZSRR z 29 listopada 1939, na mocy którego obywatelom zajętych terenów II Rzeczypospolitej nadano przymusowo obywatelstwo radzieckie i do maja 1940 przeprowadzono tzw. paszportyzację (wydawanie radzieckich dowodów osobistych)? 

Znaczy, ZSRR był w 1939 roku suwerenną władzą nad obywatelami polskimi, władną nadawać im lub odbierać obywatelstwo polskie, a decyzje Rady Najwyższej ZSRR są dla Polaków wiążące i prawomocne? Dzisiaj? W 2007 roku? Czy pan premier mógłby to rozwinąć?


2. Czy Rzeczpospolita Polska w ogóle uznaje podwójne obywatelstwo (np. Polaków z Zachodu)? 

Ustawa z dnia 15 lutego 1962 r. o obywatelstwie polskim ( Dz.U. z 2000 r. Nr 28, poz. 353, z 2001 r. Nr 42, poz. 475, z 003 r. Nr 128, poz. 1175, z 2005 r. Nr 94, poz. 788, z 2006 r. Nr 104, poz. 708 i 711, Nr 144, poz. 1043, z 2007 r. Nr 120, poz. 818.)

Art. 2. : Obywatel polski w myśl prawa polskiego nie może być równocześnie uznawany za obywatela innego państwa 

(Źródło: Internetowy System Informacji Prawnej Kancelarii Sejmu RP, http://isip.sejm.gov.pl/servlet/Search?todo=file&id=WDU20000280353&type=3&name=D20000353Lj.pdf 

 

komentarze (6)

W Temacie Maci - wtemaciemaci.salon24.pl