W Temacie Maci - wtemaciemaci.salon24.pl
2007-09-03, 15:25:10
Nie chce mi się wszystkiego tego tłumaczyć na polski, więc znających angielski zapraszam do przeczytania u źródła ciekawego przypadku ingerencji cenzuralnej Washington Post dokonanej na korzyść władz RP – żeby wreszcie dać odpór mamrotaniu na temat, jak to amerykański sojusznik Polskę lekceważy i z Polską się nie liczy.
A było tak:
29 sierpnia 2007 r., ambasador RP w Waszyngtonie Janusz Reiter udzielił stanowczej nagany Kongresowi Stanów Zjednoczonych za niezniesienie obowiązku uzyskiwania wiz turystycznych do USA przez obywateli polskich:
http://www.washingtonpost.com/wp-dyn/content/article/2007/08/28/AR2007082801439.html
Szanse na jakikolwiek rezonans nagany ambasadora w kołach mających cokolwiek do powiedzenia w kwestii wiz amerykanskich były naturalnie takie same, jak na zniesienie wiz w wyniku:
- rezolucji Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 12 czerwca 2003 r. w sprawie zniesienia obowiązku wizowego dla obywateli Rzeczypospolitej Polskiej podróżujących do Stanów Zjednoczonych Ameryki (Monitor Polski z 2003 r. Nr 34, poz. 438), domagającej się zniesienia wszystkich w ogóle wiz amerykańskich dla Polaków,
albo skromniejszej
- rezolucji Senatu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 22 lipca 2005 r. w sprawie zniesienia obowiązku wizowego dla obywateli Rzeczypospolitej Polskiej podróżujących do Stanów Zjednoczonych Ameryki w celach turystycznych na okres do 90 dni (Monitor Polski z 8 sierpnia 2005 Nr 46 poz. 628), domagającej się jedynie zniesienia wiz turystycznych.
Nota bene, tekst rezolucji senackiej z 2005 roku podaje, że Senat RP domagał się od USA zniesienia wiz m.in. "w trosce o dobro wielomilionowej społeczności polonijnej w Stanach Zjednoczonych". Bóg zapłać, ale z czyjego mandatu?
Zdecydowana większość około 9-milionowej Polonii amerykańskiej posiada obywatelstwo amerykańskie, obywa się wybornie bez ochrony ich dóbr osobistych i materialnych przez RP, nie włada językiem polskim, więc nawet nie wie, jak bardzo Stary Kraj dba o to ich dobro (Monitor Polski jest, jak sama nazwa wskazuje, tylko po polsku), oraz w przygniatającej większości nie posiada polskich paszportów.
Konsulaty RP w USA wydają około 25 000 10-letnich polskich paszportów rocznie, co wskazuje na liczbę 200-250 000 paszportów polskich znajdujących się w rękach Polakow zamieszkałych w USA.
Liczba Polaków głosujących w USA w polskich wyborach prezydenckich i parlamentarnych jest znikoma, ogólna liczba rejestrujących się do głosowania w konsulatach polskich w USA nie przekracza kilkunastu tysięcy. Tym bardziej wzruszająca jest ta troska senatorów o dobro "wielomilionowej społeczności polonijnej" w Stanach Zjednoczonych.
Ale do rzeczy. Jak to jest tam w zwyczaju, Washington Post zaprosił czytelnikow do komentowania gniewnej filipiki ambasadora.Zdenerwowany arogancją amb. Reitera, komentator z salonu 24, Dr 007, skomentował jego wystąpienie, a kopię umieścił w komentarzach do mojego bloga w salonie :
http://wtemaciemaci.salon24.pl/30015,index.html#comment_460079
Cztery godziny później, Washington Post usunął ten tekst, a do boju ruszyli ławą zawodowi komentatorzy antypolonijni z Polski, w niektórych kołach żartobliwie zwani Wojskami Łączności z Polonią, rozpoznawalni natychmiast po stylu, oraz poputczycy i poputczyce. Jeden komentarz polskiej poputczycy zasługuje na przytoczenie w całości:
beata_jannasz wrote:
Sorry , I'm Polish (dual Polish - German citizenship) living in Warsaw (that's in Poland if you don't know).. and I can't agree with this article . If I wanna go shopping, I go to Rome or Milan. Don't feel like looking at all those niggers and cockroaches in the Big Apple.
Postanowiłem wtedy interweniować i zrekonstruowalem komentarz Dr 007, kopiując go z powrotem do Washington Post ze swojego błoga. Dzięki wsparciu innych angielskojęzycznych salonowiczów, wolność słowa w końcu zwyciężyła, Dr 007 znowu umieszcza komentarze w Washington Post bez przeszkód, a redakcji WP przywrócony został pion moralny.
Wszystko więc skończyło się dobrze, ale ja zostalem z dręczącym mnie pytaniem:
Na czym właściwie polega tragikomiczna obsesja narodowa na punkcie zniesienia wiz do USA, skoro każda na ten temat dyskusja przyciąga liczne głosy na temat, jak Polakom zupełnie, ale to zupełnie na tym nie zależy, i jak okropnym krajem są Stany Zjednoczone?
No i jeszcze, jak uwłaczające polskiej godności narodowej jest odwiedzanie Nowego Jorku – miasta "czarnuchów i karaluchów". Uwielbiam odwagę w gębie, ale spróbujcie, drodzy Rodacy z Kraju, zwrócić się do kogokolwiek na ulicy na Manhattanie, a jeszcze lepiej w Harlemie, per 'nigger' i opowiedzcie, co było dalej.
Naturalnie o ile dostaniecie wizę, bo właściwie dlaczego Amerykanie mielby wpuszczać do siebie ludzi, którzy ich aż tak nienawidzą.
komentarze (11)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz