czwartek, 26 sierpnia 2010

Dymiący nagan a papiery pokładowe Tupolewa


Podobno Rosjanie oddali Polsce papiery z pokładu rozbitego pod Smoleńskiem Tupolewa. Pokładowej książki serwisowej w tych papierach naturalnie nie ma i nie będzie. Wszystkie merdia się nad tym bez końca rozwodzą. Mało kto rozwodzi się natomiast nad faktem, że większość tych papierów jest normalnie przechowywana w kokpicie, przy stanowiskach nawigatora i technika pokładowego, bo muszą być pod ręką. A kokpit, jak wiadomo, znikł z powierzchni planety bez śladu i bez słowa.

Potencjalna wartość papierów pokładowych dla śledztwa leży nie w ich treści, tylko w proweniencji, czyli w tym, że wiadomo na pewno, że znajdowały się w jednej z kabin Tupolewa bezpośrednio przed wypadkiem oraz w chwili katastrofy.
Należałoby teraz porozmawiać z fachowcami brytyjskimi i amerykańskimi. Istnieją bowiem metody zaaawansowanej analizy instrumentalnej – subtelne odmiany chromatografii i spektroskopii masowej, termoluminescencja, aktywacja neutronowa, NMR, NQR i inne, którymi można sprawdzić te papiery na okoliczność obecności na ich powierzchni niewyobrażalnie wręcz śladowych ilości substancji, które w żadnym razie nie powinny się w jakimkolwiek samolocie znajdować. Ośrodek badawczy poproszony o ekspertyzę powinien być rządowy, i raczej wypasiony, bo np. do analizy metodą aktywacji neutronowej trzeba mieć do dyspozycji nadający się do tego celu reaktor atomowy odpowiedniego typu...

W sprawie londyńskiego zabójstwa Litwinienki Rosjanie nie zdawali sobie sprawy, że technologia pomiarowa posiadana przez Brytyjczyków jest w stanie wykrywać ślady Po-210 rzędu kilku atomów tego izotopu. W efekcie władze brytyjskie zrekonstruowały cały szlak przewożenia i przenoszenia polonu, którym otruto Litwinienkę, i z wysokim prawdopdobieństwem ustaliły osobę głównego podejrzanego. 


Hipotetycznie, podobna obsuwa mogłaby nastąpić po analizie instrumentalnej i radiochemicznej  dokumentów, jakie były na pokładzie Tu-154 numer 101 w chwili katastrofy.

piątek, 20 sierpnia 2010

Utracona cześć Andrzeja Kunerta




Andrzej Kunert konsekwentnie usiłuje popełnić harakiri na bolszewickich bagnetach. Tym razem przy pomocy dowcipnego wywiadu. Że niby pomnik bolszewików w Ossowie to nie pomnik, tylko mogiła; no niech będzie, że pomnik, ale nagrobny; no, niech już wam będzie, że to pomnik nagrobny na mogile… etc.

Otóż, to zupełnie wszystko jedno, na czym ten pomnik nagrobny, prawosławny krzyż ze szlachetnej stali,  stoi - na mogile, na kurhanie, na katakumbach, na mauzoleum, na sarkofagu czy na piramidzie. Ważne dlaczego tam stoi. Biorąc pod uwagę ideologię bolszewików, przyczyny ich najazdu na Polskę w 1920 roku i zachowanie ich armii podczas inwazji, postawienie ku ich pamięci, gdziekolwiek w Polsce, jakiegokolwiek chrześcijańskiego krzyża, to zabójcza kombinacja bluźnierstwa, hipokryzji i świętokradztwa, oryginalny osobisty wynalazek Kunerta. 

Przez cały czas swojego istnienia, od zarania rewolucji 1917 roku aż do rozpadu ZSRR, Armia Czerwona stawiała na grobach swoich żołnierzy wszystko, tylko nie krzyżeW wyścigu hipokryzji, Kunert wygrywa o krótki łeb ze Stalinem, gdy domaga się krzyża dla bolszewickich agresorów. W sztafecie służalczości, Kunert remisuje z Bierutem.

Gdyby na grobie bolszewików w Ossowie stanęła klasyczna, znana każdemu dorosłemu Polakowi pamiętającemu PRL, betonowa piramidka z blaszaną czerwoną gwiazdą, nigdy nie byłoby żadnej sprawy, pies z kulawą nogą by się tym nie interesował, ambasada rosyjska miałaby gdzie składać kwiaty i śpiewać Międzynarodówkę, a Kunert mógłby dalej urzędować w pełnej glorii. Raz na trzy lata kupowano by puszkę czerwonej farby, by odmalować gwiazdę, i koniec na tym. 

Zaangażowanie modnego rzeźbiarza do wykonania projektu pomnika i użycie materiałów najwyższej jakości w jego realizacji, więcej mówi o intencjach Kunerta niż wszystkie jego enuncjacje razem wzięte. Polscy żołnierze, pochowani na cmentarzu w Ossowie, leżą pod skromnymi krzyżami odlanymi z betonu, a ich tablicy pamiątkowej, zbezczeszczonej przez komunistów, nigdy nie odrestaurowano do oryginalnego stanu. 

Za koronny dowód fundamentalnie chrześcijanskiego charakteru bolszewków pogrzebanych w Ossowie, służy Kunertowi znaleziony podobno przy jednym z martwych najeźdźów krzyżyk. Prawosławny, czy katolicki? Z czego wykonany? Można go gdzieś obejrzeć, choćby na zdjęciu?

Bo ja, panie kolego Kunert, stawiam do dyskusji całkowicie równouprawnioną hipotezę, że jeżeli ten krzyżyk jest katolicki, a do tego jeszcze srebrny lub złoty, to znalazł pan wojenne trofeum bolszewika, zdarte z ofiary gwałtu, morderstwa, lub w najlepszym razie rabunku. Każda inna przyczyna posiadania krzyżyka przez sowieckiego żołnierza mogła prowadzić posiadacza do raportu u komisarza politycznego jednostki i kuli w potylicę wkrótce potem. 

O ile chciałby pan utrzymywać, panie kolego Kunert, że bolszewicy nie tylko byli w głębi duszy chrześcijanami , ale także byli szlachetni i nie rabowali, to polecam panu wspomnienia Jewgienija Chaldieja (1917-1997), wojennego fotografa TASS, który na krótko przed śmiercią opowiedział dziennikarzom, jak w 1945 roku zmuszony był wyretuszować słynne zdjęcie zatknięcia flagi ZSRR na ruinach Reichstagu 2 maja 1945 r. Na oryginalnym zdjęciu Chaldieja, jeden z żołnierzy ma dwa zegarki, na obu przegubach.


No i jest jeszcze jedna sprawa -  ten motyw 22 stylizowanych bagnetów powstających z grobu. 
Jest tylko jeden możliwy sposób odczytania tej symboliki:          Wróciliśmy!

Mamy jeszcze gdzieś w Polsce jakąkolwiek żołnierską mogiłę wojenną, dowolnej narodowości, z której  podrywa sie do ataku tyraliera pochylonych bagnetów?

Kunert musi odejść.


PS. Skoro tak Kunertem owładnęla troska o godność mogił, to czy Kunert mógłby przy okazji spytać swoich nowych rosyjskich przyjaciół, gdzie właściwie leży około jednej trzeciej polskich jeńców zamordowanych przez NKWD w 1940 roku, których miejsca pochówku nie udało się do dzisiaj ustalić?

wtorek, 17 sierpnia 2010

Piernik, wiatrak i wyostrzone bagnety pojednania


Znaczy, jeśli Rosjanie nigdy nie przekażą protokołów sekcji, to rodzina nigdy nie będzie mogła ekshumować śp. Przemysława Gosiewskiego?
Czy ktoś może mnie obudzić? Rosyjska prokuratura ma decydować, kiedy można ekshumować obywatela polskiego pochowanego na jakoby suwerennym terytorium państwowym Rzeczypospolitej Polskiej? 
W takim razie, CO jest w tych zalutowanych trumnach?
 "Polska strona oczekuje m.in. na protokoły z sekcji zwłok ofiar katastrofy. Do tej pory prokuratura polska dysponuje jedynie protokołem z sekcji prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Po otrzymaniu tych akt możliwe stanie się m.in. rozpatrzenie złożonego w sprawie przez pełnomocnika rodziny wniosku o ekshumację Przemysława Gosiewskiego." 
 Nota bene: popularny wykręt prokuratury, że ekshumacji można dokonywać w Polsce legalnie tylko pomiędzy 15 pażdziernika i 15 kwietnia jest całkowicie nieprawdziwy. Powiatowy inspektor sanitarny jest wladny zezwolić na ekshumację w dowolnym innym czasie - patrz komentarz poniżej.
Podstawa prawna: (Dz.U. 2007 Nr 1, poz. 1) § 12 ust.2 pkt.2

W cieniu bolszewickich bagnetów rzeczy nie idą tak dobrze jakby sobie dr Kunert życzył















Fot. netKonkret- Gazeta Opinii Mieszkańców Powiatu Wołomińskiego

22 wyostrzone instrumenty pojednania


Andrzej Kunert usiłuje dialektycznie zdystansować się od pomnika i przekształcić go w mogiłę, ale kiepsko mu idzie. Zresztą co jest pomnik, a co mogiła, to sami Rosjanie dobrze wiedzą, i nie krępują się powiedzieć:
 "Wremia Nowostiej" (za PAP)
"Rekonstrukcja bitwy odbywa się tam co roku, jednak tym razem zaplanowano szczególny akcent - akt pojednania. Jego symbolem miało być odsłonięcie pomnika poległych na polu walki czerwonoarmistów" - przekazuje "Wriemia Nowostiej".
(...)
"Wszystko było gotowe do otwarcia, jednak dzień wcześniej wandale namalowali na pomniku czerwone gwiazdy, a kilkudziesięciu mieszkańców okolicznych miejscowości wystąpiło z protestem przeciwko uroczystemu odsłonięciu mogiły" - dodaje gazeta.

No więc jak to 
jest, doktorze Kunert – sami Rosjanie nie rozumieją co na tej rosyjskiej mogile stoi, i na czym te gwiazdy namalowano? Bo mówią, że pomnik. Jak pan widzi, oni wyraźnie rozróżniają, co mogiła, a co pomnik, i gołym okiem widzą, że na polu mogiła, a na mogile pomnik. A pan się niepotrzebnie wychyla, bo pan powinien w lot chwycić, że jak Rosja mówi, że pomnik, to pomnik.

Pańskie pomniejszanie pomnika 
czerwonoarmistów, doktorze Kunert, to jest działalność wroga i antyrosyjska, od której uchowaj pana Panie Boże. Twierdząc, że ten pomnik na mogile to wcale nie pomnik, pan obraża wielki naród rosyjski, i wręcz staje po stronie warchołów, doktorze Kunert. Ja pana przywołuję do porządku, i żeby mi to było ostatni raz!
 

  1. Kunert upiera się, że krzyż prawosławny jest jak najbardziej stosownym znakiem na grobie żołnierzy programowo ateistycznej armii, słynnej z okrutnego mordowania księży, popów i zakonnic oraz z niszczenia kościołów i cerkwi. 
  2. Kunert upiera się, że namalowanie na tym grobie czerwonej gwiazdy, elementu godła państwowego najeźdźców i oficjalnego znaku identyfikacyjnego państwa  radzieckiego  namundurach najeźdźców, jest całkowicie niestosowne, i stanowi zbezczeszczenie grobu.
  3. Kunert upiera się, że to świetny pomysł, aby grób żołnierzy armii słynnej z mordowania jeńców bagnetami przyozdobić wyobrażeniem 22 bagnetów.
  4. Kunert upiera się, że to skromny żołnierski grób, a nie pomnik, choć jego list z 15 lipca 2010 roku do burmistrza Wołomina wyraźnie mówi o budowie pomnika.
  5. Kunert upiera się, że skromny żołnierski grób wymaga nierdzewnej stali, szwedzkiego granitu i wynajęcia modnego rzeźbiarza, czyli atrybutów stosownych raczej dla Alei Zasłużonych, niż dla skromnej żołnierskiej mogiły w szczerym polu. Dla skromnych żołnierskich mogił ustawa przewiduje ogrodzenie, tabliczkę informacyjną i drogowskaz. Ustawa nie nakazuje kosztownego i ekskluzywnego wystroju grobów żołnierzy nieprzyjacielskich.
  6. Kunertowi nie przeszkadza daleko skromniejszy wystrój mogił polskich obrońcow Ossowa, którzy zginęli w walce z najeźdźcami pochowanymi pod wyrafinowanym krzyżem z nierdzewnej stali, projektu modnego polskiego rzeźbiarza. 
Mogiłę z pomnikiem czerwonoarmistów pod Ossowem trzeba będzie teraz albo przeprojektować i przebudować, albo wystawić przy niej równie elegancko zaprojektowaną wartownię dla uzbrojonej ochrony, która do końca świata będzie pilnować tego miejsca 24 godziny na dobę, a przy okazji może objaśniać odwiedzającym, po polsku i w kilku językach obcych, kto i dlaczego leży w tej mogile.
O ile na mogile ma pozostać na stałe krzyż ze szlachetnej stali i tablica ze szwedzkiego granitu, to dr Kunert powinien zostać mianowany dowódcą ochrony mogiły i zamieszkać na stałe w tej wartowni.

Oprócz odpowiedzialności za utrzymanie godności osobistej 22 martwych bolszewików i estetycznego wyglądu grobu, Kunert będzie najwłaściwszą osobą do tłumaczenia odwiedzającym, po polsku i w kilku językach obcych, że każdy żołnierz ma prawo do grobu. To będzie świetna i zasłużona synekura.
 
Ale co tam polityka, porozmawiajmy o sztuce.
Pytanie do pana Marka Moderau:
Panie Marku, skąd przyszło panu do głowy uczcić pamięć żołnierzy armii słynnej z mordowania jeńców bagnetami przez umieszczenie na ich grobie wyobrażenia 22 bagnetów? Czy Pan sam te bagnety wymyślił, czy to klient tak konkretnie zamówił?

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Zmartwychwstałe bagnety, czyli Kunert musi odejść


 
fot. Mariusz Kubik
GNU Free Documentation Licence.
Właściciel praw autorskich tego pliku
zezwolił na jego użycie w dowolnych celach
pod warunkiem, że zaznaczone zostanie, kto jest właścicielem praw autorskich.
Redystrybucja, prace pochodne, użycie komercyjne i wszystkie inne możliwe użycia pliku są dozwolone.
Andrzej Kunert, sekretarz generalny Rady Ochrony Pomników Walki i Męczenstwa, desperacko pracuje na własny pomnik, upierając się, że nie ma i nigdy nie było żadnej różnicy pomiędzy poległymi na ziemiach polskich żołnierzami armii obcych, a członkami formacji adekwatnie opisanej w inskrypcji  na pomniku poległych żołnierzy polskich znajdującym się na Cmentarzu Poległych w Bitwie Warszawskiej w Ossowie:

14 sierpnia 1920 r. siedemkroć odpieraliśmy hordy bolszewickie i tu padliśmy u wrót stolicy a wróg odstąpił...






Na to Kunert:

"Dla bardzo wielu ludzi obserwujących Polskę było to czymś niesłychanie istotnym, że akurat w Polsce, której historia tak się ułożyła, mamy ogromne ilości cmentarzy z pierwszej i drugiej wojny światowej, cmentarzy żołnierzy austriackich, węgierskich, włoskich, francuskich, brytyjskich, a także niemieckich i rosyjskich. Także tym żołnierzom, powtarzam - żołnierzom, należy się szacunek i miejsce spoczynku" - powiedział Kunert. "Szacunek i miejsce spoczynku - nie pomniki wyrażające hołd i wdzięczność" (...)
 A tymczasem - mówił - okazało się, że można "to miejsce zbezcześcić złotymi gwiazdkami, co jest karalnym przestępstwem, oraz stworzyć zagrożenie dla sztandaru wojskowego".







Nie jest jasne, dlaczego Kunert w swoim wywiadzie dla PR czuje się uprawniony znieważyć za jednym zamachem Wielką Brytanię, Francję, Włochy, Węgry, Austrię i Niemcy poprzez zrównanie ich żołnierzy regularnych z obu wojen światowych ze słynnymi z bestialstwa bolszewickimi agresorami 1920 roku. 
Pomnik na polskim cmentarzu poległych w Ossowie został wystawiony w 1929 roku przez Polaków z bezpośrednią pamięcią wydarzeń 1920 roku którzy, w przeciwieństwie do Kunerta, dobrze wiedzieli o czym mówią. Tablica z nazwiskami poległych Polaków nosi ślady kul rosyjskich z lat czterdziestych. Rada Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa nigdy nie widziała potrzeby restauracji tego zabytku do stanu oryginalnego.

Kunert zarządził i sfinansował wzniesienie bolszewickim najeźdźcom pomnika tyleż kłamliwego co triumfalistycznego. To nie jest skromna żołnierska kwatera na polowym cmentarzu, dla której ustawa przewiduje ogrodzenie, tabliczkę informacyjną i drogowskaz. To jest wyrafinowana, nowoczesna, minimalistyczna wizja dobrego rzeźbiarza, który otrzymał precyzyjne zamówienie. To jest realizacja, w najwyższej klasy materiale, starannie przemyślanego, dojrzałego artystycznie pomnika zwycięstwa.

Pomnik jest kłamliwy ze względu na szyderczy motyw krzyża prawosławnego na grobie soldateski programowo antychrześcijanskiej armii, znanej ze szczególnego bestialstwa wobec kleru i świątyń, również prawosławnych. Nawiasem mówiąc, czy Kunert pytal o zgodę polskiej cerkwi prawosławnej na postawienie takiego krzyża na grobie bolszewickich żołnierzy, i czy taką zgodę otrzymał?

Pomnik jest podwójnie kłamliwy
 w dwuznacznej rosyjskojęzycznej inskrypcji, z której wynika, że krasnoarmiejcy zginęli "w boju za Ossów", lub "w boju Ossów" (nie "w boju pod Ossowem" lub "w boju koło Ossowa"). Nie wynika z inskrypcji, czy pochowani Rosjanie Ossów atakowali, czy go bronili. Zatarta zostaje w ten sposób różnica między agresorem a ofiarą. Zapewne w nadziei, że kiedyś pójdzie w zapomnienie.

Ponieważ w inskrypcji są także błędy ortograficzne, Kunert jest podobno gotów wymienić tablicę z inskrypcją, wkładając dalsze pieniądze polskiego podatnika w najlepszy szwedzki granit, gdyż nic nie jest za dobre dla martwych bolszewików.

A może należy sie po prostu zwrócić do słynnych kamieniołomów gołowińskich ("Gołowinskij Granit",
ul. Administratiwna 8, 12325 Gołowino, powiat Żytomierz, Ukraina), które swego czasu dostarczyły granitu na budowę Mauzoleum Lenina w Moskwie?  Polską wolę ekspiacji za 1920 rok byłoby wtedy widać jeszcze lepiej.
Pomnik jest triumfalistyczny ze względu na motyw 22 zmartwychwstałych bagnetów, powstających z mogiły. BAGNET NIE JEST INSTRUMENTEM POJEDNANIA. Przekaz jest jednoznaczny:  - Wróciliśmy!  Mogliście nas zabić, Polacy, ale to my wygraliśmy wojnę cywilizacji…
 
Kunert jest całkowicie pozbawiony zmysłu proporcji oraz elementarnego poczucia humoru, kiedy pieni się, że doszło do "zbezczeszczenia" pomnika bolszewików przy pomocy złotych gwiazdek. W równoległym wszechświecie Kunerta, złote gwiazdki są jak widać daleko bardziej złowieszcze niż bagnety.

Wyluzujcie się, Kunert. Nic się nie stało. To tylko śmieszny, fajny i radosny happening pod krzyżem. Dokładnie tak samo śmieszny, fajny  i radosny jak tamten nocny, pod innym krzyżem, na Krakowskim Przedmieściu.



---------------------- 
PS.
Jak o tym wie każdy, kto miał dzieci w pierwszej klasie szkoły podstawowej w dowolnym kraju zachodnim, samoprzylepne złote gwiazdki są popularną nagrodą dla dzieci za dobre wyniki w nauce. Złotą gwiazdkę przylepioną na okladce zeszytu dostaje się od pani np. za dobrze odrobione lekcje. W tym konkretnym przypadku widzę w złotych gwiazdkach nagrodę dla Kunerta za odrobienie lekcji z historii. Za ortografię rosyjską Kunert niestety dostał pałę, więc gwiazdek dostał mniej niż mógłby dostać, gdyby odrobił lekcje również z rosyjskiego.
----------------------

PS2.
Istnieją kraje, w których urzędnik, który narobił tyle bigosu co Andrzej Kunert, podaje się do dymisji. Ponieważ Polska aspiruje do cywilizacji Zachodu, a nie do standardów konarmii Budionnego, Kunert musi odejść. Polacy nie są mściwi. Kunert nie musi zrzekać się obywatelstwa polskiego ani udawać na wygnanie. Ale jego nazwisko nie powinno pojawiać się na tych samych dokumentach, na których widnieją słowa "walka" i "męczeństwo".
----------------------

PS3.
Ponieważ czyny Andrzeja Kunerta na rzecz pojednania polsko-rosyjskiego nie powinny pozostać bez nagrody, proponuję nadanie ogólnej nazwy "kunert" indywidualnym elementom architektonicznym budowli monumentalnych, służących do demonstracji siły Rosji - na wieczną rzeczy pamiątkę. W tym sensie, pomnik bolszewików w Ossowie składa sie z krzyża prawosławnego, tablicy z inskrypcją i 22 kunertów, zaś nad Cmentarzem Żołnierzy Radzieckich w Warszawie przy ulicy Żwirki i Wigury dominuje 21-metrowy kunert z pięcioramienną gwiazdą na czubku.


niedziela, 15 sierpnia 2010

A słowo stało się cialem - BANDA OSŁÓW!!!





Jak się to zgodnie z przewidywaniami szybko potwierdziło, "tutaj" pisze się w istocie "здесь" a nie "сдесь"


http://pl.wiktionary.org/wiki/здесь


zaś jeden z komentatorów mojego bloga, p. peterblack, poświęcił 10 minut czasu w sieci, i bez kłopotu znalazł rosyjską mapę z 1912 roku, z której wynika, że w czasach Prywiślańskiego Kraju Ossów nazywał się po rosyjsku Оссовъ, a z całą pewnością nie Олссув. 


Ponieważ jest w zasadzie pewne, że Armia Czerwona nie wydała pomiędzy 1917 а 1920 rokiem nowych map Polski po to, by zmieniać na nich pisownię nazw geograficznych, lecz korzystała z istniejących wydawnictw kartograficznych Rosji carskiej, błąd w nazwie miejscowości spada całkowicie na kretynów w pośpiechu szykujących wiernopoddańczą tablicę  


http://bukojer.salon24.pl/218785,pomnikowy-skandal-w-ossowie#comment_3103154


http://wtemaciemaci.salon24.pl/218941,banda-oslow#comment_3102977



W obliczu niepodważalnych dowodów, moja hipoteza robocza "banda osłów?" zmienia się w pewnik:


BANDA OSŁÓW!!!




Jest wystarczająco obrzydliwym rzucać się na kolana przed Wielkim Bratem ze Wschodu, po drodze opluwając pamięć własnych poległych. Ale jeśli ktoś nawet porządnie uklęknąć nie potrafi, i pada na twarz usiłując to uczynić?!



Banda osłów?


Biegły rusycysta potrzebny od zaraz.

Czy to ja mam zwidy i omamy, czy w rosyjskim tekście na pomniku bolszewickich agresorów odsłoniętym dziś w Ossowie koło Wołomina, są błędy ortograficzne?
Ze mnie rusycysta żaden, ale swoje 9 lat na obowiązkowych lekcjach rosyjskiego w PRL, od podstawówki po uniwersytet posłusznie wysiedziałem.

Coś mi się tak  jakoś w ciemnych 
zakamarkach pamięci roi, że "tutaj" pisze się chyba "здесь" a nie "сдесь".

Ossów natomiast chyba powinien być fonetycznie transkrybowany na cyrylicę jako "Оссув" a nie "Олссув".  "Олссув" to byłby Ołsów, a nie Ossów. Czy ktoś biegły w ruszczyźnie mógłby się w tej sprawie wypowiedzieć?



piątek, 13 sierpnia 2010

Mieszkam daleko, mam dystans do takich spraw, w zasadzie nie powinno mnie to obchodzić, nie znoszę kląć...

Ale to jest, k...., niewiarygodne!


To jest miejsce w którym w 1920 roku po raz pierwszy zatrzymano bolszewicką inwazję. Teraz Polacy własnym sumptem wybudowali tam pomnik najeźdźcom.


Co dalej?














Źródło:


PS. A to jest grób poległych Polaków, obrońców stolicy swego kraju, w tym samym Ossowie:













czwartek, 12 sierpnia 2010

Chyba już wiem, dlaczego Mrożek wyemigrował do Francji


  

A właściwie z powrotem do Francji, w 2008 roku. Stężenie polskiego absurdu już wtedy przerosło mistrza teatru absurdu. Proponuję jednak, by koniecznie zaprosić pana Sławomira na uroczystość w Ossowie pod Wołominem, przewidzianą na 14 sierpnia. Jako gościa honorowego. Bez wychowania społeczeństwa w duchu Sławomira Mrożka ta uroczystość nie mogłaby dojść do skutku. Niech stanie po prawicy Prezydenta RP. Gdzieśz boku proszę jednak na wszelki wypadek dyskretnie trzymać w pogotowiu karetkę reanimacyjną z obsługą. Takie stężenie absurdu, jakie będzie panowało na sobotniej uroczystości może zaszkodzić, a pan Sławomir Mrożek jest wszak człowiekiem starszym.


Pod Warszawą będzie pomnik żołnierzy bolszewickich

Tomasz Urzykowski
2010-08-03, ostatnia aktualizacja 2010-08-02 20:47

W Ossowie koło Wołomina, gdzie 90 lat temu wydarzył się "Cud nad Wisłą", powstaje pomnik. Nie będzie jednak poświęcony żołnierzom polskim, lecz bolszewickim, których zbiorową mogiłę odkryto obok wsi. To pierwsze takie upamiętnienie na Mazowszu.

(...)


Pomnik ma być gotowy w 90. rocznicę "Cudu nad Wisłą". Samorząd Wołomina sfinansował utwardzenie prowadzącej do niego drogi. Wojsko przerzuci nową kładkę nad rzeczką Czarna Struga. Podczas uroczystości 14 sierpnia bolszewicką mogiłę prawdopodobnie odwiedzi prezydent Bronisław Komorowski.

Czy nie byłoby prościej zwyczajnie ogłosić wstąpienie Polski do WNP?

środa, 11 sierpnia 2010

Służba nie drużba


Andrzejowi Wajdzie łzy z przejęcia ciurkiem lecą bo otrzymał właśnie rosyjski Order Przyjaźni, czyli dawniejszy radziecki Order Przyjaźni Narodów. 

Ponieważ samego orderu jako takiego Pan Andrzej jeszcze nie dostał, a tylko powiestkę z ambasady, spieszę z pierwszą pomocą ikonograficzną, by mógł się odznaczeniem nacieszyć, zanim jeszcze oficjalnie uściskają go w Moskwie 'na misiaczka' i namiętnie ucałują w usta, jak to tam mają w zwyczaju.
 
Орден Дружбы

Mam nadzieję, ze Pan Andrzej będzie ten order z dumą nosił na codzień w klapie, jak Lech Wałęsa Matkę Boską Częstochowską. Nie podejrzewam, by Pan Andrzej mógł być tak nieszczery i dwulicowy, aby zaszczytny dowód uznania bratniego narodu ukryć w szufladzie.
Przyznam, że nie posądzałem Rosjan o wyrafinowane poczucie humoru, wyrażające się dość starannie zakamuflowaną orderową aluzją, dorownującą czarnemu humorowi brytyjskiemu na dobrym imperialnym poziomie.

Otóż, insygnia Orderu Przyjaźni przerobił z radzieckich na rosyjskie niejaki Aleksander Borysowicz Żuk (1922-2002) - rosyjski, a dawniej radziecki, malarz i ilustrator specjalizujący się w precyzyjnych rysunkach broni palnej, autor projektu insygniów radzieckiego oryginału, czyli Orderu Przyjaźni Narodów.





Орден Дружбы Народов


a także insygniów Orderu Dla Wyróżniających się w Służbie (I i II stopnia)
 

oraz Orderu Za Odwagę


W ten subtelny, pośredni sposób, Rosjanie aluzyjnie dali Panu Andrzejowi do zrozumienia, jak wysoko cenią jego wyróżniającą się służbę i osobistą odwagę na froncie ideologicznym. 

I słusznie. Trudno dziś o ludzi odważnych, zdyscyplinowanych, konsekwentnie oddanych sprawie.

Nie śmiem dziś nawet marzyć o tym, ale może we właściwym czasie zaoferują panu Andrzejowi miejsce, jeśli nie pod murem kremlowskim, to chociaż na prestiżowym moskiewskim cmentarzu Nowodziewiczym?

[...бурные аплодисменты, проходящие в овацию; все встают и кричат 'ура!'...]



środa, 4 sierpnia 2010

A więc, chłopaki, żyjecie w Przyjaznym Państwie Otwartych Granic


  

(...)W Polsce mamy 14 tysięcy funkcjonariuszy służby celnej (nie licząc pracowników cywilnych)(...)

Bo widzicie, chłopaki, co prawda Australia, gdzie mieszkam od ponad ćwierć wieku, jest wyspą. Siłą rzeczy nie ma więc tutaj  granicy lądowej i drogowych przejść granicznych. Ale za to w Australii, połączona służba celna i straż graniczna (Australian Customs and Border Protection Service)
, służba całkowicie cywilna, zatrudniała na dzień 30 czerwca 2009 roku 5922 osoby, do pilnowania kontynentu mającego 7,7 miliona kilometrów kwadratowych, czyli 76% powierzchni Europy od Portugalii do Uralu, około 25-krotnie większego od Polski.


Te niecałe 6000 pracowników ACBPS - nie ma rozróżnienia pomiędzy funkcjonariuszami a pracownikami cywilnymi - pilnuje:

21 lotnisk międzynarodowych, w tym dwóch największych, Sydney - 300 000 startow i lądowań rocznie plus pół miliona ton frachtu międzynarodowego, oraz Melbourne, 200 000 startow i lądowań rocznie plus 180 tysięcy ton frachtu; w skali całego kraju, odprawa przylotowa lotów międzynarodowych obejmuje około 14 milionów pasażerow rocznie (odprawy wylotowej w Australii nie ma).

Pięciu dużych portow kontenerowych, w tym Melbourne (import ponad 2 milionów kontenerów rocznie) i Sydney (import ponad 1,6 miliona kontenerów rocznie) oraz kilkunastu portów drobnicowych i masowych.
26 tysięcy kilometrow linii brzegowej, oraz strefy rybołóstwa do granicy 200 mil morskich (370km) od brzegu, wykorzystując w tym celu własne morskie jednostki patrolowe i samoloty rozpoznawcze.
oraz zajmuje się wszystkimi sprawami klasycznie celnymi – pobór cła, opracowanie taryf celnych lub ochronnych, postępowanie antydumpingowe, prowadzenie śledztw w sprawach o przekroczenie przepisów celnych etc. etc.

W 25-krotnie mniejszej Polsce, z dochodem na głowę ludności trzykrotnie niższym niż w Australii, potrzebujecie do tego samego 14000 funkcjonariuszy w służbie celnej i 24425 etatów w Straży Granicznej (stan z dnia 16 lutego 2009), obejmujących 21527 funkcjonariuszy i 2898 pracowników cywilnych
http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/0C545267

Po wejściu Polski do strefy Schengen zmniejszyliście liczbę funkcjonariuszy przeznaczonych do pilnowania WEWNĘTRZNEJ granicy Unii Europejskiej z 8499 do 7319 czyli o całe 14%, 86% pozostawiając na miejscu.

Czego więc właściwie tam pilnujecie przy pomocy 7319 strażników? To są granice Polski z Litwą, Republiką Czeską, Słowacją i Niemcami, granice wewnętrzne Unii, które zgodnie z założeniami Schengen mają być niekontrolowane, i mogą być przekraczane w dowolnym miejscu.

Macie nadwyżkę ponad 7000 funkcjonariuszy umundurowanej i uzbrojonej formacji policyjnej ponad rzeczywiste potrzeby ochrony granicy zewnętrznej Unii Europejskiej. Wasze ˝Założenia wieloletniej koncepcji funkcjonowania Straży Granicznej (2009-2015)˝ przewidują "stopniowe odsunięcie Straży Granicznej od linii granicy wewnętrznej Unii Europejskiej oraz strefy Schengen w głąb terytorium kraju" - do 2015 roku, jak dobrze pójdzie…

Pytanko: W jakim celu tak pieczołowicie chronicie przezd rozformowaniem zasoby ludzkie i materialne umożliwiające wam niemal natychmiastowe pełne zamknięcie granic RP na każdy gwizdek? Do czego ma wam służyć ponad 7-tysięczny nadmiar uzbrojonych funkcjonariuszy? 
To nie jest przecież wojsko, to nie jest formacja mająca bronić Ojczyzny przed zewnętrznym nieprzyjacielem. To jest bezpośredni spadkobierca Wojsk Obrony Pogranicza, specjalistycznych wojsk zaporowych, przeznaczonych przez komunistów do hermetycznego zamknięcia własnej ludności w granicach terytorium państwa, czyli do uwięzienia obywateli i odebrania im prawa podróżowania. Nie powiecie przecież nikomu, że WOP miały za zadanie chronić terytorium PRL przed inwazją ZSRR, CSRS i NRD, nieprawdaż?

Ciekawe jest, że armię zmniejszyliście do 100-120 tysięcy ludzi, ale zwolnień pracowników wewnętrznego aparatu przymusu (i potencjalnej represji) prawie nie było.

Stosunkowo niedawno, jeszcze 25 lat temu, bez skrupułów mordowaliście uciekinierów, otwierając ogień na granicy do ludzi usiłujących się z Polski wydostać bez zgody państwa. Zamordowanych w ten sposób nazywaliście "przestępcami granicznymi", by dać mordercom satysfakcję, że racja jest zawsze po stronie strzelającego.

A dzisiaj dalej zachowujecie w gotowości środki, które pozwoliłyby wam do tego w każdej chwili wrócić - wbrew intencjom Schengen, które miały znieść granice wewnętrzne
?