wtorek, 25 marca 2008

Rozmowa sponsorowana



Samolot polskiego prezydenta stoi, bo rosyjski system łączności satelitarnej zakłóca mu elektronikę nawigacyjną? Śmiechu kupa. Urządzenia łączności satelitarnej ma od wielu lat na pokładzie, jako seryjne wyposażenie, każdy współczesny duży samolot pasażerski. Jakoś nikomu poza Polakami te urządzenia nie zakłócają wyposażenia nawigacyjnego.

Jest również głęboko fascynujące, że nikt w Polsce nie widzi sprzeczności między tym, że państwo NATO bez oporów daje prezydencki samolot do serwisu rosyjskiej firmie, a tym, że to samo państwo jednocześnie oczekuje poważnego traktowania przez sojuszników i dopuszczenia do tajemnic sojuszu.

Wszystko jedno, do cholery, czy ten samolot serwisuje rosyjska firma prywatna czy półpaństwowa. W jednym i drugim wypadku taka firma, jako własność lub przedmiot zarządzania przez lojalnych i patriotycznych obywateli Federacji Rosyjskiej, bez dyskusji założy do samolotu, co im tylko Служба специальной связи и информации przyniesie. Potem będą po prostu siedzieć cicho. Na ewentualne pytanie wprost; 'szto eto takoje?', odpowiedzą z dumą: - 'najnowocześniejsza łączność satelitarna.' To będzie zresztą całkowicie zgodne z prawdą, bo i nowoczesna, i satelitarna.

Natomiast siedzieć cicho bedą, powiedzmy, na temat z kim jeszcze ta łączność łączy oprócz tych, z którymi prezydent lub premier chcą rozmawiać. Albo, że sygnał idzie wyłącznie lub po części przez satelity serii "Mołnia". Albo, że trzech klawiszy na podmoskiewskiej klawiaturze wystarczy, żeby każde zero i jedynka wysyłane z pokładu polskiego Air Force One zapisywały się na podmoskiewskim twardym dysku, żeby je potem można było w spokoju i bez pośpiechu rozkodować. Albo czterech klawiszy, żeby te zera i jedynki szły z samolotu na podmoskiewski dysk od razu otwartym tekstem, choćby szyfrantowi na pokładzie Tu-154M wydawało się inaczej.

Terminal spec-łączności satelitarnej dla VIPów różni się od komercjalnego, przez jaki załoga B747-400 na podejściu do Bangkoku rozmawia z siedzibą firmy w Londynie albo Nowym Jorku, w zasadzie tylko dodatkowym blokiem kodera-dekodera i lepszą obudową, zabezpieczoną przed ulotami. Ani jedno, ani drugie nie ma nic wspólnego z interakcją z inną elektroniką pokładową. A zatem, jeśli świeżo założona w Rosji samaja krasiwaja aparatura zakłóca nawigację, to być może robactwo jest w software, i nie da się go wymontować śrubokrętem, żeby obejrzeć?

Może sygnał idzie w antenę nie tylko wtedy, kiedy powinien? Albo z inną charakterystyką sygnału, niż powinien? Może aparatura może się łączyć bez wiedzy operatora z nieprzewidzianymi w instrukcji obsługi satelitami, przypadkowo rosyjskimi? Albo jest zintegrowana, na przykład, z siecią pluskiew na pokładzie, o których właściciele samolotu nie wiedzą, i służy do ich zdalnego włączania i wyłączania oraz downloads zawartości pamięci systemu podsłuchowego? Bo, wicie, rozumicie. integrację robiono w pośpiechu, w poniedziałek rano, no i technik Sierioża, skacowany po weekendzie, przez pomyłkę poprowadził jakiś kabel nie tam, którędy powinien iść, albo wziął zwykły kabel zamiast ekranowanego…

A może by tak mały praktyczny eksperyment? Wynająć na rok na potrzeby prezydenta i premiera Boeinga 737 BBJ, czyli Boeing Business Jet, od prywatnej szwajcarskiej firmy czarterowej obsługującej wyłącznie VIPów (jest takich skolko ugodno). Dry lease, czyli sam samolot, bez załogi i obsługi naziemnej. Niech kosztuje ile chce. Pod warunkiem, że podczas negocjacji nie będzie się mówiło, kto będzie nim latał, samolot wybierze się losowo z kilku posiadanych przez firmę, i natychmiast zabierze do Warszawy, żeby nie bylo czasu go dopluskwić. Potem tylko usiąść i patrzeć pilnie, co się będzie działo, jak na paru miroljubiwych czyli kochających pokój ekranach pod Moskwą pokaże się napis 'NO SIGNAL'.

A na razie, na krótszą metę, sposób na obniżenie wysokich kosztów eksploatacyjnych prezydenckiego samolotu, na które słusznie psioczą podatnicy. Na kadłubie wymalować emblemat według powyższego wzoru. W mediach nic nie mowić. Rachunki za reklamę wysyłać sponsorowi pocztą co miesiąc, adresując zwięźle: Спецсвязь России, г. Москва. Dojdą niezawodnie.