piątek, 8 stycznia 2010

"Niedoskonałość urzędnicza" – emigranci, nie wracajcie nigdy!

Do kraju, w którym można wydać zarządzenie NFZ z intencją prostą i czytelną jak budowa cepa – redukcji leczenia pacjentów onkologicznych terapiami niestandardowymi, bo przedłuzanie życia tym chorym, którzy wszak i tak kiedyś umrzeć muszą, za drogo państwu wychodzi.

Do kraju, w którym można następnie bezczelnie twierdzić w twarz ludziom skazanym przez państwo na śmierć, płaczącym na telewizyjnych ekranach, że winni są głupi lekarze, bo nie pojęli intencji geniuszy administracji państwowej z NFZ, która to intencja wcale nie taka była, jak w rozesłanej bumadze expressis verbis napisano.

Do kraju, w którym, kiedy takie wyjaśnienie wzbudza uzasadnioną furię opinii publicznej, przedstawia się całe zdarzenie jako "niedoskonałość urzędniczą".

Do kraju, w którym dobry car wzywa złego czynownika na dywan, a wezwawszy, zamiast zdjąć faceta odpowiedzialnego moralnie i prawnie za próbę masowego zabójstwa, przekazać sprawę prokuraturze, i upewnić się że nikt tego człowieka więcej w sektorze publicznym nie zatrudni - wymierza mu, na nie wiadomo jakiej podstawie prawnej, grzywnę tronową w wysokości jednomiesięcznej pensji. Brutto, jak tryumfalnie zachłystuje się prasa.


Emigranci, jeśli nie chcecie na dnie z honorem lec dla większej chwały urzędników okupujących wasz kraj – pardon, kiedyś wasz, teraz ich – nie wracajcie.

Procedura naturalizacji cudzoziemca, obywatela innego kraju członkowskiego Unii, w Wielkiej Brytanii, to jest pomnik prostoty i logiki w porównaniu z manewrami pijanego władzą i bezkarnością węża, wykonywanymi przez (niegdyś) wasze państwo, które wasze pieniądze weźmie chętnie, ale do niczego w zamian się nie poczuwa, z przestrzeganiem własnego prawa włącznie. Nota bene, taki właśnie jest klasyczny afrykański model korupcyjny.

Nie jestem w stanie tego, co się zdarzyło, określić lepiej, niż wielki George Orwell, w cytacie bardzo na czasie przypomnianym przez bogutę (kto nie wie, kto to boguta, niech się zapozna, boguty.salon24.pl)

O motłochu, czyli osobach, które „nie posiadają niczego, oprócz egoizmu i zaledwie odrobiny umiejętności”, a zastanawiają się - jak zostać Napoleonem? - tak pisze George Orwell:

„Pozostaje zawsze jedno wyjście:
u c i e c z k a w n i k c z e m n o ś ć (podkr. autora). Czyńcie zawsze to, co zaszokuje innych i wyrządzi im krzywdę. W wieku pięciu lat zepchnijcie chłopca z mostu, uderzcie starego doktora końskim batem po twarzy rozbijając mu okulary – albo przynajmniej marzcie sobie, że wyrządzacie te rzeczy. W dwadzieścia lat później dłubcie nożyczkami w oczodołach zdechłych osłów. Czyniąc tak zawsze można mieć poczucie własnej oryginalności. No i w końcu to się opłaca! Wiąże się ze znacznie mniejszym ryzykiem niż zbrodnia.”

Koniec cytatu.

Tam się teraz będzie dużo i gorączkowo mówić o opoce, przedmurzu, moralności chrześcijanskiej, pokoleniu JPII i Chrystusie Narodów, któremu należy się co najmniej nowy Hołd Pruski.


Tam czuć rozkład. Emigranci, nie wracajcie.

Brak komentarzy: