Renata Czeladko , graż , pap 08-07-2010, ostatnia aktualizacja 08-07-2010 03:56 
Wicepremier Rosji stwierdził, że polscy śledczy otrzymali już wszystkie materiały dotyczące okoliczności tragedii pod Smoleńskiem
– Nie mamy już niczego więcej do przekazania. Wszystko, co można było przekazać, zostało przekazane – powiedział wczoraj agencji ITAR-TASS Siergiej Iwanow na temat materiałów ze śledztwa w sprawie katastrofy samolotu pod Smoleńskiem, w której zginęło 96 osób, wśród nich prezydent Lech Kaczyński.
Wicepremier Rosji podkreślił, że zapisy odczytane z czarnych skrzynek Tu-154 zostały przekazane i polska strona je opublikowała.
 (...)
 Polska skierowała m.in. wniosek o czasowe wydanie czarnych skrzynek i przekazanie protokołów z sekcji zwłok. Poprosiła też o listę osób, które kontrolowały ruch lotniczy.

Czy jakiś specjalista od prawa cywilnego, handlowego, albo jakiegokolwiek innego, mógłby mi objaśnić, w jaki sposób w wyniku tego, że samolot się na ziemi rosyjskiej rozbił, cały ten samolot i wszystko co w nim było, od taśmy w pokładowym rejestratorze danych, po złoty zegarek prezesa NBP, przechodzi automatycznie na własność Federacji Rosyjskiej? 
Bo z tego co powiedział p. Siergiej Borysowicz Iwanow, obecnie wicepremier FR, a przedtem oficer KGB od 1976 roku, wynika, że w ogóle nic nam nie oddadzą. 
Wygląda na to, że zgodnie z najczarniejszymi scenariuszami największych oszołomów, w Rosji zostaje wrak Tupolewa, trzy rejestratory danych, w tym jeden rozkodowany w Warszawie, a potem odesłany z Warszawy do Moskwy, oryginalne nośniki danych z tych rejestratorów, broń i amunicja poległych BOR-owców, telefony satelitarne, złoty zegarek śp. prezesa NBP pana Sławomira Skrzypka, i cała kupa innego dobra?
 
Czy to są przedmioty ukradzione, czy też ich status prawny jest taki sam jak niemieckich dzieł sztuki, mianowicie to są trofieje, a w razie potrzeby Duma może uchwalić, że te wszystkie fanty są trofiejne, czyli sprawiedliwie rosyjskie, i na wieki wieków ich święta własność, a kto na nią rękę podniesie, temu ją władza radziecka obetnie? 
Jak się księguje własność państwową wydatkowaną w taki sposób? Bo to, wicie, rozumicie, taki Glock 19, jakich borowcy mieli siedem, to tu w sklepie niedaleko kosztuje jakieś $600 za sztukę. Czy w BOR zaksięgują: "piszi: propało"? 
Rozumiem rownież, że jako materiał z przeproszeniem dowodowy dostaniemy stertę kserokopii po rosyjsku, z ojcowskim przypomnieniem, że jak nam zależy, to se możemy je sami przetłumaczyć z powrotem na polski?
Natomiast skonfiskowane zdjęcia, filmy i nagrania dziennikarzy z lotniska Siewiernyj, nagrania kontrolne z wieży w Smoleńsku, nagrania kontrolne z tego tajemniczego centrum kontrolnego w Moskwie, z którym wieża podobno rozmawiała, nagrania rozmów wieży z tajemniczym Iłem-76, rozmowy wieży z tym równie tajemniczym gościem który najpierw coś zrzucał, a potem odlatywał na wschód – tego, jak rozumierm, nie możemy dostać, bo nie tylko że tych rzeczy nie ma, ale nigdy ich nie było?

Państwo polskie zdało egzamin. Z rosyjskiego.
I co? I nic.

Niedługo inauguracja prezydentury zwolennika egzaminatorów.
I co
? I dalej nic.

Egzaminatorzy o ile wcześniej nie wiedzieli, to teraz już wiedzą, że w gębę Polakom napluć to mały pikuś, fraszka niegodna wspomnienia. Można im na głowę narobić, a przytrzymają, żeby nie spadło.

PS.
Wczoraj zwróciłem się w swoim lokalnym pubie z prośbą, za pośrednictwem barmana, żeby złodzieje z mojej dzielnicy, którzy w zeszłym miesiącu ukradli mi samochód, zechcieli mi go czasowo wydać na dzień albo dwa. Bo widzicie, zawiasy w drzwiach kierowcy były w tym samochodzie nie naoliwione, i te drzwi cholernie skrzypią, jak się je otwiera. Więc ja muszę coś z tym zrobić, bo inaczej moim przyjaciołom, co mi ten samochód ukradli, na uszy zaszkodzi.