poniedziałek, 23 lipca 2007

Sędzia Arlander Keys a bormotanie

Nikt się dotąd nie odważył rzeczowo polemizować z uzasadnieniem decyzji sędziego Keysa, ale za to w całym Salonie 24 (oraz w publicznych i prywatnych środkach masowej retransmisji propagandy, dla draki zwanej informacją) ciągle słychać bormotanie pod nosem, że to podejrzana sprawa, że to pewnie długie ręce CIA, albo wrogów Polski, albo cyklistów, że to lekceważenie Polski i ogólna obraza, bo słowo polskiego ministra nie zostalo przyjęte na słowo i na gębę, że sędzia wiedział albo za dużo, albo za mało, zamiast w sam raz, że trzeba nam interweniować u Condy Rice, to może ona nie posłucha własnych sądów,  że trzeba nam odwetu, że trzeba nam wstać z kolan, że my od nich F-16, a oni nam taki numer, bo jakby chcieli, to by wydali, więc widocznie nie chcieli, więc zdrada sojusznika etc., etc. 

Specjalnie podoba mi się teza kół zbliżonych do oficjalnych, że sędzia Keys nie dorósł do swej historycznej misji, bo z powodu nieszczęśliwego inwalidztwa urodzenia się Amerykaninem nie rozumiał różnicy pomiędzy prawem polskim i amerykańskim, a zwłaszcza dlaczego to pierwsze musi być zawsze na wierzchu. To, że sędzia Keys miał orzec jedynie, czy materiał przedłożony mu przez amerykański Departament Stanu trzyma sie kupy w myśl amerykańskiego prawa, nikomu naturalnie w Polsce nie wadzi. 

Mam propozycję dla wszystkich intelektualnych Pigmejów ze spiskowego bagna, ktorym się teraz zebrało na bormotanie: przestańcie bormotać i kombinować z wyplataniem sideł, spróbujcie zamiast tego merytorycznie podważyć analizę sędziego Keysa, który jasno, prosto i publicznie wyłożył, czym się kierował.

Daj Boże, żeby cały polski Trybunał Konstytucyjny w pełnym skladzie miał
połowę umiejętności tego jednego chicagowskiego sędziego w pisaniu sensownych i czytelnych orzeczeń. Język obcy nie jest tu żadną wymówką, angielszczyzna sędziego jest celowo prosta, na poziomie absolwenta dobrego polskiego gimnazjum - niewątpliwie w wyniku praktycznego doświadczenia sędziego K., że jeśli cokolwiek można przekręcić, to prawnicy to znajdą i przekręcą, więc orzeczenie musi być czytelne dla każdego.

Materiał nadesłany Amerykanom z Polski albo się trzymał kupy, albo się nie trzymał kupy. Jeśli się nie trzymał kupy, to nie da się żadnymi układami, manewrami, sposobami, pod stołem ani nad stołem ukręcić bicza z piasku, kto by nie kręcił
i do kogo by się w tej sprawie nie odwoływał. W każdym razie nie w Ameryce. W Polsce nie takie rzeczy kręci się na codzień.

komentarze (9)

W Temacie Maci - wtemaciemaci.salon24.pl: "Nikt się dotąd nie odważył rzeczowo polemizować z uzasadnieniem decyzji sędziego Keysa,"

Brak komentarzy: