środa, 21 marca 2007

Konwencja

Nie debatuję z nikim jego stanowiska w przedmiocie ochrony życia poczętego. Kto chce bezwzględnego zakazu aborcji, ten niech o niego walczy politycznie, i szczęść Boże.

Ale sumę 25 tysięcy euro dla Alicji T. strasbourski "supersąd" przysądził nie jako afirmację jej prawa do aborcji (nie ma takiego unijnego prawa), tylko jako odszkodowanie za odmowę realizacji istniejącego POLSKIEGO prawa przez Polskę, co naruszyło prawa pani A.T. sprecyzowane w konwencji Rady Europy, podpisanej i ratyfikowanej przez RP, zaś polski wymiar sprawiedliwości sprawę olał.

To samo orzeknie sąd w Strasbourgu, kiedy Polska w taki sam sposób demonstracyjnie pogwałci jakieś inne istotne WŁASNE prawo, na przykład kiedy wywłaszczy komuś jego własność bez odszkodowania, pomimo obowiązującego POLSKIEGO prawa, które tego zabrania. Albo zamknie kogoś do więzienia bez wyroku sądowego, pomimo istniejącego POLSKIEGO konstytucyjnego zakazu.

(Nota bene: Polska od lat systematycznie przegrywa w Strasbourgu sprawy wniesione tam przez ludzi trzymanych miesiącami w polskich aresztach śledczych, bez wyroku i bez żadnej sensownej potrzeby, dla kaprysu i wygody polskiej prokuratury).

Obecny werdykt ECHR w Strasbourgu nie ma nic wspólnego ze stosunkiem Rady Europy ani Unii Europejskiej do ochrony życia poczętego, a wszystko z lekceważeniem WŁASNEGO prawa narodowego przez Polskę. Polska hańba narodowa nie polega w tym wypadku na dostępności albo niedostępności w Polsce legalnej aborcji na mocy POLSKIEGO prawa narodowego, tylko na braku praworządności w Polsce, polegającym na odmówieniu obywatelce A.T. możności skorzystania z istniejącego POLSKIEGO prawa.

To była przyczyna tego istotnie przykrego spektaklu, w którym obcym przyszło pouczać Polaków o konieczności przestrzegania WŁASNEGO, POLSKIEGO prawa, o czym Polacy powinni wiedzieć bez przypominania. Daleko się nie zajedzie pod hasłem: "To nasze prawo, więc tak będziemy go przestrzegać - albo nie przestrzegać - jak się nam spodoba". Chyba, że ktoś jest zdania, że państwo nie jest związane własnym prawem, a dewiza "dura lex sed lex" odnosi się tylko do jednostek, ale nie do państwa?

Zostawiam komentatorów i polemistów z niespokojną myślą: - Jeśli państwo nie czuje się związane dobrowolnie przez siebie podpisanymi i ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi, to jak przypilnować, żeby się czuło związane własną konstytucją?


komentarze (13)

W Temacie Maci - wtemaciemaci.salon24.pl


Brak komentarzy: