Fot. lechwalesa.blip.pl

Nie mam zwyczaju powtarzać tego, co już raz napisałem, ale tym razem nie widzę potrzeby, by to samo ująć inaczej, więc poniżej wkleiłem, zaznaczony kolorem, swój tekst sprzed pięciu miesięcy.

http://wtemaciemaci.salon24.pl/294046,nie-walczyc-na-tej-trumnie

Groźny generał kończy się. Lech Wałęsa zamieszcza na swoim blogu zdjęcia ostatniego uścisku dłoni.

Okoliczności przedstawione na zdjęciu są takie, jakie powinny być. Nie szkodzi, że to nie więzienie, w szpitalu więziennym byłoby tak samo. Odrapane szpitalne łóżko w kącie, obok zapyziały parapet okna, lastriko trochę pochlapane farbą olejną z lamperii, na parapecie zapomniany karton kefiru. Jadowicie zielona plastikowa lampka do czytania wyłączona z kontaktu, dwa wolne gniazdka czekają na symboliczny defibrylator. Żadnego monitorowania, żadnej aparatury. Za obudowę gniazdka, do którego podłączono dzwonek na pielęgniarkę, ktoś zatknął twardemu jak diament komuniście odpustowy kalendarzyk z Matką Boską.



Jaruzelski dogorywa. W tym wieku nie wygrywa się z chorobą nowotworową.



Kiedy patrzę na zdjęcia starca w ciemnych okularach, znowu słyszę ten pełen buty głos w radio z 13 grudnia rano, i myślę, że późno bo późno, ale nadchodzi sprawiedliwość. Lepiej późno niż wcale. Gdyby nadeszła wcześniej, może nie byłbym dzisiaj tu, gdzie jestem, ani tym, kim jestem. Do losu swego nie mam pretensji, ale płakać po Jaruzelskim na pewno nie będę.


Niezależnie od tego, kto płakał po papieżu, a kto zamierza po Jaruzelskim, czy dałoby się może zawczasu zrobić coś sensownego, aby Polak był choć raz mądry przed szkodą?


Czy Kancelaria Prezydenta, albo może ktoś od Radka Sikorskiego, mogliby dyskretnie i bez rozgłosu zapytać Rosjan, czy w ramach polsko-rosyjskiego pojednania nie zechcieliby pochować Jaruzelskiego u siebie, pod murem kremlowskim, na cmentarzu Nowodziewiczym w Moskwie, albo w jakimkolwiek innym miejscu jakie sami uważają za dostatecznie prestiżowe dla dostojnego zmarłego. Polakom, nadchodząca już wkrótce fala dyskusji na temat gdzie ma leżeć Jaruzelski, potrzebna jest jak psu piąta noga. Są ważniejsze sprawy, idą wybory.


Jeśli czerwony establishment się uprze, by Jaruzelskiego pochować w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach, a czerwoni prowokatorzy zaczną głośno gardłować, że właściwie czemu nie na Wawelu, na Skałce, na Kopcu Kościuszki albo w krypcie pod głównym ołtarzem Świątyni Opatrzności Bożej, to Polska znowu będzie miała debatę tego samego rodzaju, jak niedawno pod pomnikiem bolszewików w Ossowie: gniew, wyrzuty, podziały. Grób Jaruzelskiego w Polsce, gdzie by nie był, będzie ściągał do siebie, jak magnes, wszystko co w Polsce i Polakach najgorsze.


Czy nie lepiej by było choćby raz zastosować pragmatyzm? Skoro establishment sobie Europą gębę wyciera na wszystkie strony, to można zastosować zdrowy europejski precedens.


Marszałka Philippe Petaina, postać tak kontrowersyjną w historii Francji, jak Jaruzelski w historii Polski – z tym, że Petain był w swoim czasie autentycznym bohaterem narodowym, a Jaruzelski wręcz przeciwnie – Francuzi pogrzebali bez ceremonii pod murem więzienia na wyspie Ile d'Yeu, w którym Petain zmarł w 1951 r. w wieku 95 lat. Karę śmierci, zasądzoną w 1945 r., zamieniono mu na dożywocie. Nikomu we Francji nie przeszło przez myśl, by go zwolnić z więzienia z powodu dawnych zasług, albo demencji starczej, na jaką cierpiał.


Choć ja najchętniej widziałbym takie właśnie zamknięcie kwestii Jaruzelskiego – cichy zgon ze starości w szpitalu więziennym, skromny grób pod murem cmentarza komunalnego w jakimś mało atrakcyjnym, prowincjonalnym miasteczku z kiepskim dojazdem, z upływem lat coraz bardziej zaniedbany, a w końcu całkowicie zapomniany, to myślę, że Polska nie dojrzała cywilizacyjnie do tak dojrzałego rozwiązania. Więc niech Rosjanie zabiorą Jaruzelskiego do siebie i pochowają z takimi honorami, na jakie w ich mniemaniu zasłużył. A kto z Polaków chce mu tam potem oddawać hołdy, niech to czyni do woli.



Na pogrzebie, delegacja z bratniej Respubliki Polszy niech trzyma szkarłatne atłasowe poduszki z orderami zmarlego. Zaczynając od najwyższych, naturalnie. Dwukrotny Order Lenina 
(1968 za Czechosłowację, 1983 za Polskę).