Rosjanie zarzucają nam, że żyjemy mitami przeszłości, zamiast teraźniejszością i przyszłością, nieprawdaż? OK, powiedzmy, że im wierzymy.
W takim razie, co by było, gdyby minister spraw zagranicznych Rzeczpospolitej Polskiej Anna Fotyga wystosowała formalna notę do ministra spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Siergieja Ławrowa, prosząc jak najuprzejmiej o spowodowanie niezwłocznego przekazania Polsce wszystkich kopii mikrofilmowych dokumentów wytworzonych przez instytucje podległe MSW PRL, MSZ PRL i MON PRL, a przekazanych instytucjom radzieckim w ramach współpracy sojuszniczej PRL-ZSRR w latach 1944-1990?
Jednym słowem, prosimy uprzejmie naszych słowiańskich braci o radziecką kopię archiwów polskiej bezpieki i wywiadu, w celu przebicia osikowym kołkiem naszych wlasnych uprzedzeń i upiorow przeszłości, oraz otwarcia nowej ery przyjaźni, miłości i wzajemnego zaufania w stosunkach z bratnim narodem rosyjskim.
Jednocześnie z przekazaniem noty, publikujemy ją we wszystkich środkach masowego przekazu w Polsce. My nie mamy z tym żadnego problemu, bo stosunki RP z RF są tak złe, że trudno o gorsze.
Ale Rosjanie mają problem, i to dosyć poważny. Tak samo, jak my nie wiemy, co poszło na mikrofilmach i dyskach do Moskwy - Rosjanie nie wiedzą, co zostało w Polsce i oparło się zniszczeniom.
Jeśli Rosjanie nie odpowiedzą na notę, to minister Fotyga od tej chwili zaczyna dodawać do każdego przemówienia na dowolny temat frazę: "niestety, władze Federacji Rosyjskiej nie zareagowały na naszą prośbę o współudział w oddzieleniu mitów od faktów przeszłości", a rosyjski zarzut, że tkwimy w przeszłości, zostaje obnażony, zwłaszcza w Brukseli, jako dęty.
Jeśli Rosjanie kłamliwie odpowiedzą, że nic nie mają, albo że mają i nie dadzą, bo to ich sprawy, minister Fotyga od tej chwili zaczyna dodawać do każdego przemówienia na dowolny temat frazę: "niestety, władze Federacji Rosyjskiej odmowiły wspólpracy w wyjaśnieniu najciemniejszych kart naszej historii i znormalizowaniu stosunków pomiedzy narodami polskim i rosyjskim", a Rosjanie wychodzą, zwłaszcza w Brukseli, na paskudnych, niepoprawnych świntuchów, nieodrodnych wulgarnych synów Dzierżynskiego, zreszta całkowicie zgodnie z prawdą.
Jeśli Rosjanie przyślą fałszywki, porównujemy z tym, co mamy u siebie w IPN. Jeśli przyslany materiał okaże sie sprzeczny z tym, co mamy, to to minister Fotyga od tej chwili zaczyna dodawać do każdego przemówienia na dowolny temat frazę: "niestety, władze Federacji Rosyjskiej zdecydowały wnieść negatywny wkład do naszych prac majacych na celu oddzielenie mitów od faktów przeszłości", i Rosjanie wychodzą, zwłaszcza w Brukseli, na niepoprawnych klamców, do których nikt nigdy nie bedzie mógł mieć zaufania.
Ryzyko otrzymania fałszywek jest zresztą mniejsze, niż wszyscy myślą. Nie da się w ciągu dwóch-trzech miesięcy tak sfałszować 3-4 miliardów klatek mikrofilmu, żeby oparły się porównaniom z resztkowym archiwum, jakie mamy w IPN.
Jeśli Rosjanie przyślą choćby trochę materiałów, które dadzą sie zweryfikować przez porownanie z zasobami IPN jako prawdziwe, to minister Fotyga wylewnie i publicznie dziękuje Rosjanom za przysłanie całości. Oni nie będą mogli zaprotestować publicznie, że przecież przyslali tylko część a nie całość, a w Polsce TW zaczna wyskakiwać oknami, bo nie będą przecie mogli się zwrócić sie do Rosjan o zapewnienie, że FR nie sprzedala ich dusz mściwym kaczystom. Polscy komuniści nigdy nie wierzyli Rosjanom, i słusznie, więc teraz też im nie uwierzą.
Jeśli Rosjanie przyślą wszystko, to minister Fotyga oglasza renesans w stosunkach polsko-rosyjskich i całuje Ławrowa w usta w telewizji, a Prezydent RP wyglasza zaraz potem orędzie do narodu, że bratni naród rosyjski nie zawiódł nas i umożliwił dokonanie lustracji, ktorej tak sprzeciwiały się najciemniejsze siły polityki polskiej. Prezydent zapowiada, że otrzymane z Rosji materiały opublikujemy już wkrótce.
Byli oficerowie, byli TW, byli KO i byli konsultanci razwiedki zaczynaja wyskakiwać oknami czwórkami, żeby zdążyć przed publikacją, w najbliższych wyborach PiS otrzymuje 97,9% procent głosów w uznaniu dokonanego przełomu w stosunkach RP-RF, a Jose Barroso dekoruje Lecha Kaczyńskiego specjalnie w tym celu ustanowionym Wielkim Krzyżem Pojednania Europejskiego z Gwiazdą i Wstęgą. Oglądający transmisję politycy niemieccy zaczynają wyskakiwać oknami.
Science fiction? Niekoniecznie. Co my właściwie mamy do stracenia? A Rosjanie, zmuszeni do niekonwencjonalnego "lateral thinking", w którym tradycyjnie zawsze byli dobrzy, być może (perhaps, maybe) mogliby podjąć strategiczną decyzję polityczną, że oddadzą nam to archiwum, bo po pierwsze będą liczyć na to, że Polska się sama przy pomocy tych mikrofilmów rozszarpie na strzępy, a po drugie Rosjanie wiedzą, że za 20-30 lat te mikrofilmy nie będą warte plastiku, z jakiego są zrobione, bo 99% ich treści zdezaktualizuje się ponad wszelką polityczną i wywiadowczą użyteczność.
To by się mogło udać... W końcu oryginału decyzji katyńskiej z podpisami Stalina i Politbiura też nam nie musieli oddawać, a oddali.
komentarze (11)
W Temacie Maci - wtemaciemaci.salon24.pl: "Rosjanie zarzucają nam, że żyjemy mitami przeszłości, zamiast teraźniejszością i przyszłością, nieprawdaż? OK, powiedzmy, że im wierzymy."
czwartek, 17 maja 2007
Noteka 2008, czyli przychodzi Anna do Siergieja...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz