Czy okres kolaboracji z okupantem należy wliczać do podstawy emerytury? Korwin-Mikke na swoim blogu uważa, że tak, i deklaruje gotowość walki do ostaniego guzika o emeryturę dla PRL-owskich katów (rozumianych jak najdosłowniej).
http://korwin-mikke.blog.onet.pl/2,ID205684711,index.html
nie jest dopuszczalne, by urzędnicy państwowi, wykonujący polecenia legalnego państwa, byli za to karani (przypominam: PRL była uznawana przez praktycznie wszystkie państwa, przez wszystkie Kościoły, najwięksi opozycjoniści pisali do PRL podania w rozmaitych sprawach - a 90% z nich było na etatach PRL, by zacząć od JE Lecha Kaczyńskiego). Jeśli któryś z nich znęcał się nad ludźmi, a sprawa nie jest przedawniona - to proszę łaskawie pokroić go żywcem na kawałki, jeśli taki będzie wyrok sądu. Jeśli nie - to karać nie wolno.
Jednak nawet, gdybyśmy kogoś karali, i to całkiem słusznie, nie wolno temu komuś odbierać emerytury!!
Zaraz, zaraz...
IV RP prawnym spadkobiercą PRL albo jest, albo nie jest.
· Jeśli IV RP jest prawnym spadkobiercą PRL, to ten spadek jest kompletny, z dobrodziejstwem inwentarza, czyli RP przejęła tak aktywa jak i długi PRL, tak materialne jak i polityczne. Nie ma żadnej możliwości, aby RP mogła przejąć po PRL tylko pozytywne elementy spadku, a za komunistyczne negatywy w żaden sposób nie odpowiadać.
· Jeśli IV RP nie jest spadkobiercą PRL, to zupełnie się nie musi przejmować tym, że wiele lat temu, w PRL, jeden ubek drugiemu ubekowi wysoką emeryturę obiecał, bo równie dobrze mógł mu przysłowiowe Niderlandy obiecać.
Ortodoksyjny pogląd konserwatywno-liberalny Korwina-Mikkego, że emeryturę należy wypłacać za wszelką cenę, bo ona się emerytowi należy jako nienaruszalne prawo nabyte, nie znajduje pokrycia między innymi w standardowej praktyce administracji państwowej, wojska i policji USA, gdzie znana jest kara dyscyplinarna wydalenia ze służby obostrzona pozbawieniem prawa do wypracowanej przez okres służby emerytury. Nie ma powodu, by pozbawienie prawa nabytego nie mogło być karą administracyjną.
Zapasowy ortodoksyjny pogląd konserwatywno-liberalny Korwina-Mikkego, że emeryturę należy wypłacać za wszelką cenę, bo ubecy byli legalnie działającymi urzędnikami państwowymi w służbie legalnego państwa, nadaje się do obrony tylko na tyle, na ile można bronić PRL jako legalnego państwa. No i tu jest polski pies policyjny pogrzebany.
Definicji "normalnego", legalnego państwa PRL nie spełnia, z powodu braku pełnej suwerenności państwowej na własnym terytorium. Objawów niesuwerenności było wiele, m.in brak zdolności prawnej do zawierania przez to półsuwerenne quasi-państwo niektórych rodzajów umów. Jest wiele przykładów, a mój ulubiony przykład jest taki:
- 25 lutego 1967 roku PRL podpisuje porozumienie ministrów obrony PRL i ZSRR zobowiązujące Polskę do wybudowania na swoim terytorium i na swój koszt trzech specjalnych magazynów broni, w celu umieszczenia w nich radzieckiej broni jądrowej.
- 1 lipca 1968 roku PRL podpisuje międzynarodowy traktat o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NNPT), którego art.2 kategorycznie zakazuje państwom-stronom nie posiadajacym własnej broni jądrowej przyjmowania takiej broni z jakiegokolwiek źródła. PRL podpisuje ten traktat całkowicie świadoma, że zawarła przedtem porozumienie PRL-ZSRR z 25 lutego 1967 roku, oraz że właśnie trwa prowadzona przez Polskę, na własnym terytorium i na własny koszt, budowa magazynów broni jądrowej.
- 12 czerwca 1969 roku PRL ratyfikuje NNPT, który tym samym od tej daty staje się, w myśl zasad prawa publicznego międzynarodowego, wiążący dla PRL. PRL ratyfikuje NNPT z pełną świadomością, że kłamie w żywe oczy, bo budowa trzech magazynow radzieckiej broni jądrowej na terytorium polskim jest na ukończeniu, a Polska Rzeczpospolita Ludowa ma swoje rozkazy z Moskwy, i nie ma najmniejszego zamiaru przestrzegać świeżo ratyfikowanego traktatu.
- 30 stycznia 1970 roku mieszana polsko-radziecka komisja odbiorcza przekazuje do użytku Armii Radzieckiej trzy składy broni jądrowej na Pomorzu Zachodnim: w Templewie, Brzeźnicy-Kolonii i Podborsku. PRL nie może mieć żadnej wątpliwości, co się tam ma dziać dalej, ponieważ porozumienie ministrów obrony PRL i ZSRR z dn. 25 lutego 1967 roku mówi bez ogródek, że "złożenia amunicji jądrowej i rozmieszczenia jednostek wojskowych przeznaczonych do ich utrzymania i przygotowania dokonuje strona radziecka po przyjeciu gotowych obiektów przez komisję mieszaną".
- Od 1970 do 1990 roku, składy broni atomowej w Templewie, Brzeźnicy-Kolonii i Podborsku przechowują, z pogwałceniem postanowień NNPT, co najmniej 168 radzieckich ładunkow jądrowych o łącznej mocy 15.6 megaton, czyli 780 razy większej od mocy bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę, a pięciokrotnie większej od łącznej mocy amunicji i materiałów wybuchowych zużytych na wszystkich frontach II wojny światowej
No więc jak to jest?
Czy PRL była legalnym państwem, i jako legalne państwo z premedytacją złamała jedną z najważniejszych w historii międzynarodowych umów rozbrojeniowych?
Czy też PRL nie była legalnym panstwem, a jedynie niesuwerennym bantustanem, tak tańczącym, jak mu kolonialny suweren zagrał?
· Jeśli PRL była legalnym państwem, a RP jest jej prawnym spadkobiercą, to musiałoby to znaczyć, że w wyniku przyjęcia pełnego spadku po PRL, RP jest obecnie międzynarodowym pariasem. A to dlatego, że przejęła z dobrodziejstwem inwentarza po PRL także odpowiedzialność prawną i polityczną za złamanie z premedytacją NNPT, poprzez umyślne rozmieszczenie na polskim terytorium radzieckiej broni jądrowej w latach 1970-1990.
Nie sposób zresztą nie zauważyć, że ani III, ani IV RP nie potępiły w żaden sposób na arenie międzynarodowej umyślnego złamania NNPT przez PRL, i nie podpisały NNPT ponownie. Czy to znaczy, że RP aprobuje umyślne złamanie NNPT przez PRL?
[Nota bene: O ile RP faktycznie aprobuje pogwałcenie traktatu NNPT przez PRL i nie odcina się od niego w drodze formalnej deklaracji, to konsekwencja tego stanu rzeczy byłaby taka, że obecna i przyszła wiarygodność traktatowa Rzeczpospolitej Polskiej jest zerowa, bo na tej samej zasadzie co NNPT Polska podpisze wszystko, a niczego nie dotrzyma.
No, a wszystko wskazuje na to, że Rzeczpospolita Polska pogwałcenie NNPT przez PRL całkowicie aprobuje, ponieważ nikt z autorów i wykonawców planu "Wisła 2010" (m.in. generałowie Jaruzelski, Siwicki i Tuczapski) nie został za to przedsięwzięcie osądzony ani ukarany. Rozmieszczenie broni nuklearnej na terytorium PRL wyczerpuje kryteria zbrodni komunistycznej. Pogwałcono wtedy z premedytacją umowę miedzynarodową o kapitalnym znaczeniu, a nawet ówczesne komunistyczne prawo honorowało zasadę "pacta sunt servanda". W związku z czym, sowieccy janczarzy od Planu Wisła niefrasobliwie pogwałcili PRL-owskie prawo, by swojemu sowieckiemu suwerenowi zrobić dobrze.]
· Jeśli natomiast PRL była tylko bantustanem, to oczywiście PRL nie złamala NNPT, z powodu braku ab initio zdolności prawnej do podpisania tego traktatu, który był przeznaczony wyłącznie dla suwerennych państw-stron. Jeśli PRL nie była zdolna prawnie do podpisania NNPT, to RP w oczywisty nie odpowiada ani politycznie, ani prawnie za za złamanie NNPT, czyli za zagrazający pokojowi światowemu czyn sowieckiego suwerena i działajacych na jego polecenie PRL-owskich kolaborantów.
[Nota bene: Oznacza to także prawdopodobnie, że RP nie jest obecnie stroną NNPT, dopóki tego traktatu ponownie nie podpisze i ponownie nie ratyfikuje].
O ile PRL była bantustanem, to w jaki sposób można teraz wymagać od RP pełnego przejęcia zobowiązań finansowych sowieckiego suwerena i jego polskich kolaborantów w kwestii zabezpieczenia emerytalnego funkcjonariuszy kolaboranckiej tajnej policji politycznej, strzegącej w Polsce ustrojowego status quo, czyli dominacji ZSRR?
Parę pouczających podobnych przypadkow też z pewnością można znaleźć, byle poszukać.
· Czy w dzisiejszych Niemczech emerytowani pracownicy Gestapo, jeśli jeszcze jacyś żyją, otrzymują emerytury według zasad z 1936 roku, przewidujących poważne dodatki do rent i emerytur dla funkcjonariuszy Geheime Staatspolizei, legalnej tajnej policji państwowej III Rzeszy, wykonującej polecenia jak najbardziej legalnego państwa?
· Czy Rzeczpospolita Polska, Republika Federalna Niemiec, lub ktokolwiek inny, zobowiązany jest wyplacać świadczenia emerytalne członkom całkowicie legalnej w świetle prawa Generalnej Guberni żydowskiej policji pomocniczej (Hilfspolizei) z getta warszawskiego, o ile znajdą się jacyś, którzy przeżyli wojnę?
· Kto wypłacał emerytury (lub nadal wyplaca pozostałym jeszcze przy życiu) byłym pracownikom administracji kolonialnej Brytyjskiej Afryki Wschodniej (dziś Kenia + Tanzania) albo francuskich Indochin: Annamu, Tonkinu i Kochinchiny (dziś Wietnam + Laos + Kambodża)? Kenia i Wietnam, czy Wielka Brytania i Francja?
W tych warunkach uważam, że nic nie stoi na przeszkodzie, by RP miała wypowiedzieć PRL-owskie gwarancje emerytalne byłym pracownikom komunistycznego aparatu bezpieczeństwa, zdefiniowanego tak jak w obecnej ustawie lustracyjnej.
Jeśli dałoby się to powiązać z formalnym uznaniem tego aparatu za związek przestępczy, według denazyfikacyjnego precedensu SS (SS to był wszakże też całkowicie legalny organ państwa niemieckiego 1933-1945) - to tym lepiej.
Potem można odstąpić od karania pionków, a ukarać kadrę, za udział w zwiazku przestępczym i sprawstwo kierownicze.
Inaczej stawiamy to wzystko zupełnie na głowie. Jak bantustan PRL z nieograniczoną bezczelnością łamał poważne umowy międzynarodowe, to jest OK, i nikt nie jest za to odpowiedzialny. Ale jak ubecy bantustanu obiecali jedni drugim dostatnią starość, to jest nienaruszalne objawienie, którego będzie się pilnować jak niepodległości?
Nie mam zupełnie nic przeciwko temu, by zaopatrzenie emerytalne byłych PRL-owskich ubeków wzięła na siebie Moskwa, jako ich faktyczny ówczesny pracodawca i suweren. Ubecy będą wtedy oczywiście płacić podatek dochodowy od dochodu z rent i emerytur zagranicznych, tak samo jak każdy inny obywatel, który w Polsce otrzymuje taką rentę.
Naturalnie nie jesteśmy potworami, tłustymi bankierami w cylindrach pożerającymi niemowlęta, jakich uwielbiały na pewnym etapie rysować "Prawda" i "Szpilki". Z przyczyn humanitarnych, niech Rzeczpospolita wypłaca tym ludziom emeryturę, ale w najniższej możliwej wysokości.
Ile to jest obecnie? Pięćset złotych miesięcznie?
W Temacie Maci - wtemaciemaci.salon24.pl: "Czy okres kolaboracji z okupantem należy wliczać do podstawy emerytury?"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz