środa, 15 września 2010

Napisz proszę chociaż krótki list




Motto:
Napisz proszę chociaż krótki list,Uuuuuu..
Halina Frąckowiak


Wszystkim amatorskim i zawodowym spamerom Salonu 24 specjalizującym się w argumentacji opartej na ekwiwalencji moralnej USA i Federacji Rosyjskiej

 [z grubsza rzecz biorąc, polegającej na wytykaniu, że nawet jeśli Rosjanie są źli, to Amerykanie są jeszcze gorsi, bo są nieprzyjaciólmi Polski, popierają Izrael zamiast Polski, nie chcą wpuszczać Polaków bez wiz i bezdusznie czepiają się ich za pracę na czarno, a ponadto, jak powszechnie wiadomo, w Ameryce murzynów biją]
pragnę polecić prosty i skuteczny sposób propagacji antyamerykańskich poglądów, wynaleziony ostatnio przez 17-letniego Brytyjczyka.

W języku angielskim istnieje wyrażenie "to put your money where your mouth is",które w wolnym przekladzie oznacza, że o ile ktoś jest całkowicie przekonany o słuszności swoich racji, to zamiast ograniczać się do gołosłownego trzaskania dziobem, powinien zainwestować w te racje własne pieniądze.

Ponieważ jednak aby cokolwiek obstawiać z własnej kieszeni, trzeba najpierw coś w niej mieć, inwestycja jako metoda demonstrowania, jak poważnie się traktuje własne zdanie, nie każdemu jest dostępna. A właściwie do niedawna nie każdemu była dostępna, ponieważ niejaki Luke Angel, uczeń szkoły średniej w miasteczku Silsoe, Bedfordshire, właśnie wynalazł całkowicie bezpłatny sposób, którego każdy pryncypialnie usposobiony antyamerykański komentator Salonu 24 może użyć do poinformowania Amerykanów gdzie konkretnie ich ma.


Luke mianowicie upił się i po pijanemu wysłał do Białego Domu email, w którym dokładnie opisał swoje uczucia wobec Ameryki w ogóle i Baracka Obamy osobiście, określając urzędującego prezydenta Stanów Zjednoczonych słowem p**ck, cztyli k*tas, po czym poszedł spać.
Jeszcze kaca dobrze się nie pozbył, a już do drzwi zapukała Bedfordshire Police w roli listonosza, z odpowiedzią amerykańskiego FBI na email.

FBI zawiadomiło w prostych żołnierskich słowach, że jakkolwiek pierwsza poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych chroni wolność słowa, to orzecznictwo Sądu Najwyższego USA formułuje pewne wyjątki od tej zasady. W związku z czym Luke otrzymuje w nagrodę za obelgi i pogróżki pod adresem głowy państwa dożywotni ban na wjazd do Stanów Zjednoczonych, od którego naturalnie może się odwolać, na własny koszt, do amerykańskich sądów powszechnych.

Następnie policja pożegnała się uprzejmie i poszła sobie, nie zapominając wszakże przedtem o sfotografowaniu Luke en face, trzy czwarte i z profilu, oraz o pobraniu odcisków palców.

Tak się szczęśliwie sklada, że antyamerykańscy spamerzy Salonu 24 są w zasadzie zjednoczeni w opinii, że USA to i tak dziadostwo, do którego nie ma po co jeździć, bo tylko patrzeć jak sie w proch rozpadnie, a Polsce to w ogóle do pięt nie dorasta, więc ewentualna sankcja takiego rodzaju ich nie zaboli. Serdecznie zatem radzę, by idąc śladem brytyjskiego nastolatka wspierali swe poglądy czynem, naturalnie podpisując emaile do Białego Domu pełnym nazwiskiem i adresem.

Zaś w sprawie ekwiwalencji moralnej USA i Rosji pozwolę sobie pozostać przy swoim dotychczasowym zdaniu - nie ma takiej rzeczy. Przynajmniej do czasu, kiedy Amerykanie dokonają inwazji Polski, narzucą jej marionetkowy rząd, utworzą Polską Zjednoczoną Partię Republikańską, opornych wywiozą na Alaskę, a 20 tysięcy jeńców rozstrzelają w lesie i przypilnują, żeby przez 50 lat nie wolno było o tym pisać ani mówić.

 
Chyba jednak nie są tak całkiem ekwiwalentni moralnie. Niedawny nocny wysłannik do Warszawy: B-757 w wojskowej wersji C-32B, United States Air Force, nr boczny 09001. 
W zeszłym tygodniu na Okęciu, odleciał przed świtem. Proszę sobie we wlasnym zakresie wyguglować w czyjej jest dyspozycji, skąd lata i jaką ma załogę.

Brak komentarzy: