piątek, 30 maja 2008

Z życia dyplomacji Dzikich Pól

Czy ktoś ma wątpliwości co do autentyczności tej relacji? Bo ja, znając niektóre konsulaty RP z autopsji, nie mam. Historia została przetłumaczona na angielski i znajduje się tam, gdzie trzeba. Nie, nie w Warszawie. Gratulacje, ministrze Sikorski. Niech żyje łączność emigracji z Macierzą.

A teraz ciupasem uruchamiajcie stado trolli, które bedzie udowadniać, że nic takiego nigdy nie miało miejsca, gdzie tam, skądże, wręcz przeciwnie, w konsulatach Ojczyzny zawsze jest milutko. Ciekawe czy londyńska policja też się wyprze interwencji…

(...)

Juz jestem po wizycie w Konsulacie-była MASAKRA!!!stanie 4 godzinne 
w upale z malym dzieciątkiem,bijatyka ochroniarza-zaatakowali 
Anglika,dla którego ten system załatwiania paszportu wydał sie 
bezsensowny,i który nie potrafil pogodzic sie z faktem,ze mając 
chore dziecko musi czekac w kolejce-nie majac pewnosci,czy zostanie 
przyjety i chcial porozmawiac z kims na ten temat. Nietstety ochrona 
ani słowa po angilsku i kiedy Anglik prosił o tłumacza albo kogos 
kompetentnego,ochroniarz zaczał wykrzykiwac,zeby sie wynosil i 
zaczal go szarpać.Anglik nie wiedzial o co chodzi,wiec dalej 
dopominal sie rozmowy z przełożonym ochroniarza.A nasz biedny 
ochroniarz-prawdopodobnie myslal,ze jakies obelgi sle pod jego 
adresem i buntuje sie wobec opuszczenia placowki.Zaczal go szarpac i 
razem z drugim niemowiącaym ani slowa po angielsku 
ochroniarzem,powalili 
zdezorientowanego Anglika na ziemie,krzyczac do niego w jezyku 
polskim: 'czy Ty jestes pijany?','Uspokoj sie','wyłaz stad 
natychmiast'.Dodam,ze Anglik byl z małym dzieckiem - synkiem moze 
3,4 letnim.Ktory na widok,jak piora jego Ojca zaczal sie trzasc i 
plakac ze strachu.Niesety nie dalo sie go utrzymac-dziecko doznalo 
jakiegos 
szoku-oddalam go na szczescie w rece Mamy,ktora w jakis sposob 
dostala sie do środka-koszmar jakis.Oczywiscie dwaj wielcy jak 
bydlęta polscy tłukowie-ochroniarze powalajac Anglika na 
ziemie,robili to na srodku sali pełnej malutkich dzieci,dziec 
srednich biegajacych swobodnie,matek z wózkami itp,przy powalaniu 
rozkopali stolik z wnioskami,przewrocili fotelik dzieciecy(na 
szczescie ktos w pore usunąl niemowlaka),pokopali pare wozkow z 
dziecmi,nie wspominajac o tym,ze wszystkie maluchy,ktore były juz 
wieksze-zaczely plakac-noz coz...taki widok zafundowali nam 
wspaniali sekiuriti ofisersi.prawdopodobnie skini-bo nie 
wspomnialam,ze Anglik był czarnoskory.Przyjechala policja i 
wysluchawszy obydwu stron-jakos dziwnym trafem nie aresztowano 
Anglika(choc ochroniarze sie upierali,ze ich zaatakowal-dwoch naraz) 
i ten dalej czekał w kolejce-tym razem pobity,upokorzony przez dwoch 
skinow,bijacychy ich w Jego wlasnym kraju za to,ze domagal sie 
wyjasnien w sprawie nonsensownego czekania;z roztrzesionym 
dzieckiem.NO a co zrobil Pan ochroniaz,kiedy przyszla kolej 
wpuszczenia Anglika-podsedł do okienka i powiedzial: poprosze o 
Konsula jakiegos tam...z domu jakos tam...(znajomosci,znajomosci 
hehe),bo ten agresywny typ czyha na niego wraz ze swoja rodzina i on 
sobie nie zyczy go wpuszczeac,a Pani w okienku na to: oni i tak nie 
beda obsluzeni-tak postanowil konsul.No i nie zostali.Aha no i ja 
zostalam oczywiscie solennie ochrzaniona,ze wogole smialam sie 
wtracac,kiedy ochroniarze bili tego goscia-zasialam ferment,jak to 
nazwali,przepraszam wlasciwe to powiedzieli: 'tylko 
namieszala...Pani.' Chce szybko zapomniec o tej wizycie w KONSULACIE 
Polskim-bo to tragedia byla,normalnie brak mi słów...bo to mało co 
tu napisałam.

Jak widze takie rzeczy to rzygac mi sie chce.Polacy nawet w Anglii 
sa tacy sami.Tragedia,buractwa sie nie wyplewi!ani słowa po 
angielsku,na dodatek agresywni,rozdraznieni upalem ochroniarze-
pokazali,ze tak jak i w Polsce oni moga wszystko i niech ktos 
sprobuje sie wychylic-nie dostanie paszportu-i przyjezdzanie 200 km 
spoza Londynu,czekanie w 30 st upale z 7 tyg dzieckiem przez 4 
godziny nie ma sensu.jestem zalamana-wlasnie teraz moja opinia na 
temat Polakow w Anglii-zostaje juz jednostronna-
buraki,buraki,buraki!!!!!!!!!!!!

1 komentarz:

Штирлиц pisze...

EMIGRANCI Z POLSKI: POLITYKA-NEWS za jednym razem: "Ochroniarz wojskowego szpitala w Warszawie złamał rękę fotoreporterowi, który usiłował sfotografować Wojciecha Jaruzelskiego."