Pan Rafał Bartnik, autor zdjęcia wnętrza kokpitu Tupolewa 154-M ‘102’ ukradzionego przez MSWiA z portalu airliners.net z pogwałceniem praw autorskich portalu i fotografa, umieszczonego bez zgody autora w raporcie komisji Millera jako anonimowe zdjęcie wnętrza kokpitu Tupolewa 154-M ‘101’ został przyjęty na audiencji przez samego ministra Millera, co tak opisuje:

http://lotnictwo.net.pl/6-spotting/33-zdjecia/38826-dwie_prosby_o_pomoc_w_zwiazku_z_raportem_millera.html#post638110

“UFFFF byłem. Jest tak sobie. Minister i zarazem szef tej Komisji to bardzo miły człowiek. Przeprosił mnie ze 3 razy. Zaproponował przeprosiny na piśmie, publikację przeprosin w gazecie oraz podpisania zdjęcia moim nazwiskiem w kolejnych publikacjach raportu. Nie zgodziłem się. Nie chcę być wiązany z tym raportem i z tą tragedią. Zaproponowałem odszkodowanie za publikację zdjęcia bez mojej zgody. Decyzję mam poznać w ciągu tygodnia na kolejnym spotkaniu. Kwota jest wysoka dlatego potrzebny jest czas. Byłem tam z prawnikiem od prawa autorskiego, którego też muszę opłacić ale sądzę, że to lepsze niż sąd. Zobaczymy co z tego będzie.”

Popieram stanowisko pana Bartnika, któremu wyraźnie nie uśmiecha się, żeby złodzieje mogli się tanio wyłgać z kradzieży jego własności, i dobrze wie, na czym prawnie stoi. 



Niemniej kto się chce założyć, że teraz cały wysilek koncepcyjny państwa skieruje się teraz na to, jak panu Bartnikowi nie zapłacić w ogóle, albo zapłacić mało i symbolicznie?

Oni muszą poszukiwać takiego sposobu, ponieważ w innym razie powstanie bardzo niebezpieczny precedens – że rząd RP jest związany swoim własnym prawem, w tym wypadku autorskim, zaś obywatel na podstawie tegoż prawa może skutecznie od rządu dochodzić swojej wlasności. A do tego wszak nie można dopuścić, n’est ce pas?

Ponadto, czy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji Rzeczypospolitej Polskiej skontaktowało się już z drugim poszkodowanym fotografem, Brytyjczykiem Robertem Lyonsem, któremu też ukradziono zdjęcie z airliners.net, by je opublikować w raporcie komisji zaraz po ukradzionym zdjęciu p. Bartnika?

Czy zaproponowano p. Lyonsowi odszkodowanie, czy też ministerstwo siedzi cicho i ma nadzieję, że brytyjski fotograf się nie dowie o kradzieży jego własności intelektualnej przez rząd RP? I proszę nie opowiadać głupstw, że nie wiadomo gdzie pana Lyonsa szukać – portal airliners.net ma pocztę wewnętrzną…

Smutna jest kleptokracja, w której złodzieje są tak bezczelni, że nawet nie fatygują się zacierać śladów kradzieży. MSWiA skopiowało do raportu komisji Millera zdjęcia z airliners.net razem z nakładanym przez portal kolorowym paskiem u dołu zdjęcia na którym umieszczone jest zastrzeżenie praw autorskich, imię i nazwisko fotografa, oraz nazwa portalu na którym wiszą zdjęcia. Te paski chłopaki Millera sprawnie obcięły, zmieniając wymiar ramki zdjęcia. Ale wystarczy przekopiować te zdjęcia z rządowego .pdf do Worda i cóż my tu widziem, proszę wycieczki?

A sprawdziliście chociaż, że portal airliners.net ostrzega lojalnie, że oprócz tego paska, te zdjęcia mają rownież niewidoczny dla was digital watermark, cyfrowy ‘znak wodny’, który jest dla każdego amerykańskiego sądu dowodem własności?

“The digital photos on this site are licensed to Airliners.net. They are equipped with a footer with copyright and license information and also carry an invisible watermark.”

Portal airliners.net umożliwia łatwy kontakt z publikującymi tam fotografami między innymi po to, żeby każdy, komu potrzebne są zdjęcia samolotów, mógł je łatwo kupić. Ale przecież po co kupować, skoro można ukraść, nieprawdaż, chłopaki z Rakowieckiej, lotnicy skrzydlaci, władcy świata bez granic, czyli cyberprzestrzeni, arcymistrzowie transformacji ustrojowej.

A teraz wchodzimy na schody:


Na wypadek, chłopaki Millera, jakbyście mieli powiedzieć, żeście nie wiedzieli, że kradniecie, nie wiedzieliście, że te zdjęcia nie są wasze, i że to w ogóle tylko taka zabawa była, to tu są ogólne warunki portalu airliners.net, opublikowane na tym samym portalu co zdjęcia:

http://www.airliners.net/usephotos/

All photos on this site are protected by international copyright laws.

You have limited rights to personally view the images with your web browser and to use them as your personal computer wallpaper (or background image) on your own computer. These photos may not otherwise be reproduced, distributed, cropped, resized, or otherwise altered without the written permission of the photographer. No commercial use of these photos may be made in any way. All rights are reserved.

(…)

The digital photos on this site are licensed to Airliners.net. They are equipped with a footer with copyright and license information and also carry an invisible watermark. If you receive permission from the photographer to use a particular photo, you may use a copy from Airliners.net as long as you inform us of the usage as to avoid misunderstandings (we do not appreciate and react strongly when finding our photos on other sites that use them without permission).

Proponuję, chłopaki Millera, żebyście z własnej woli ciupasem skontaktowali się z firmą Demand Media w Santa Monica, California, właścicielami portalu airliners.net, i zaproponowali firmie ugodę i odszkodowanie, zanim jej prawnicy skontaktują się z wami. 



Zapytajcie własnych ministerialnych prawników, jakie odszkodowanie od suwerennego podmiotu państwowego za wyzywające, dokonane ze szczególnym natężeniem złej woli (mala fides) naruszenie praw amerykańskiej korporacji Demand Media Inc.
(NYSE: DMD, cena akcji w dniu dzisiejszym $9.08 za sztukę) może przysądzić sąd stanu Kalifornia.

Sprawdźcie sobie przedtem, chłopaki Millera, w słowniku pojęcia ‘punitive damages’ i ‘exemplary damages’. 
Bo wyście przecież co gorsza te skradzione zdjęcia rozpowszechnili w setkach tysięcy albo i milionach odsłon rządowych stron MSWiA, w trzech językach, zachęcając w mediach do ich pobierania i kopiowania…

Jak ministerstwo spraw wewnętrznych państwa członkowskiego NATO będzie się tłumaczyć w kalifornijskim sądzie nieznajomością międzynarodowego prawa autorskiego, to spowoduje salwę śmiechu na sali sądowej.

Niewykluczone, że te dwa ukradzione obrazki mogą wam at the end of the day wyjść drożej, niż całe dotychczasowe dochodzenie w sprawie przyczyn katastrofy.


Demand Media Inc.
1333 2nd Street,

Suite 100,

Santa Monica, CA 90401


Nie łudźcie się, że w Santa Monica przeoczą. Zawsze znajdzie się jakiś Polak, który was za Smoleńsk nie lubi, i może w ciągu najbliższych 24 godzin do nich zadzwonić z Londynu, Berlina, Paryża, Sydney albo Nowego Jorku i upewnić się, czy już wiedzą. 
Aha, nie zdejmujcie raportu z witryny ministerstwa, to już nic nie pomoże, a za mataczenie sąd wam dopisze do odszkodowania jeszcze jedno albo i dwa zera. Mnóstwo ludzi ma nie tylko kopie plików, ale i zrzuty ekranów. No i jest świadek, który z rozkoszą zezna w Kalifornii, żeście się przyznali do... no właśnie.

Miłego dnia życzę.