poniedziałek, 21 lipca 2014
Jaceniuk ma jaja. A Tusk nie ma.
Właśnie
sobie wysłuchałem w radio, w samochodzie, jadąc z pracy do domu, konferencji
prasowej ukraińskiego premiera Jaceniuka. Podobało mi się. Ten gość jest w zupełnie innej lidze
niż Tusk. Odpowiadał na pytania zwięźle, na temat, poprawnie i gramatycznie
mówiąc po angielsku, bez tłumaczy. Bandytów z Donieckiej Republiki Ludowej nie
nazwał ani razu inaczej niż “te skurwysyny” (these bastards).
I pomysły
Jaceniuk ma niezłe, i doradców nienajgorszych.
Otóż, Ukraina
z rozkoszą przekaże śledztwo za granicę. Do Holandii mianowicie, ponieważ
Holendrów najwięcej zginęło. Anglojęzyczny dziennikarz pracujący dla
kremlowskiej RT pyta słabym głosem “a kto
to panu podsunął?” Na co Jaceniuk: – “nasi holenderscy przyjaciele zwrócili się
do nas z takim wnioskiem, a myśmy się przychylili”,
Myślenie ma kolosalną przyszłość. Bandytom z Donieckiej Republiki Ludowej nie
chciało się samym zbierać śmierdzących trupów. No to zlecili to lokalnym strażakom
i ratownikom medycznym. Ukraińskim. Ze zwierzchnością w Kijowie i działającą
łącznością do Kijowa. W wyniku czego rząd Ukrainy wie teraz z dokładnością do
jednego trupa, że z miejsca katastrofy zebrano 272 ciała, z których 251
znajduje się obecnie w chłodzonych wagonach kolejowych. Od tej pory nie może
już być manka w trupach.
“A te wagony z ciałami”, mówi z pokerową twarzą premier Jaceniuk, “to można
po szynach przetoczyć, gdzie tylko potrzeba. Można do Kijowa, można do
Amsterdamu. Ja osobiście jestem za Amsterdamem, tam jest lepsze zaplecze do
badań.”
“A czego pan w tej mierze oczekuje od pana Putina?”
– “Ja niczego od pana Putina nie
oczekuję”.
I wot, zagwozdka na Kremlu teraz.
Na tych ciałach są mikroślady paliwa rakietowego. W ciałach odłamki. Jedno i
drugie jednoznacznie identyfikuje pocisk rakietowy. A tu nie da się zwrócić
tych ciał w zalutowanych trumnach, z zakazem otwierania, do którego Holandia,
Malezja, Australia, Indonezja, Niemcy, Wielka Brytania i Nowa Zelandia się bez
gadania zastosują.
Sekcji zwłok w Rosji, z zaszywaniem petów i
śmieci w jamie brzusznej, masakrowaniem twarzy albo usuwaniem odłamków też się
zrobić nie da, bo brak podstawy prawnej: miejsce katastrofy jest na terytorium
Ukrainy, samolot jest amerykańskiej produkcji i należy do malezyjskiego
właściciela, zarejestrowany jest w Malezji, leciał z Holandii do Malezji, pomiędzy
ofiarami nie ma ani jednego obywatela rosyjskiego. Ani Ukraina, ani Holandia,
ani Malezja nie mają żadnego obowiązku nawet obserwatorów rosyjskich do
śledztwa zapraszać, nie mówiąc o tolerowaniu standardów rosyjskiej medycyny
sądowej.
Nu i czto diełat’? Powiedzieć Holendrom, żeby
weszli na drzewo, bo ciał swoich obywateli z powrotem nie dostaną, aż Ukraina
skapituluje? Aresztować te wagony, odłączyć chłodzenie i trzymać na słońcu, aż
się trupy rozłożą, pod kamerami satelitów klatka po klatce pokazujących, że nie
ma żadnego powodu, by pociąg stał? Tory wysadzić? Lotnictwo z bombami wysłać na
te pięć wagonów trupów?
No i co ma teraz zrobić Putin, by nie
dopuścić do przeprowadzenia sekcji zwłok według topowych standardów patologii
zachodniej (nie mylić z patologią wschodnią, czyli ustrojem państwowym
Tuskanii)?
czwartek, 9 maja 2013
Zigi i Radzio, czyli płyniemy!
Let me say it explicitly: We Poles will use our fast-growing weight in Europe
to make the European Union a lot more Australian!Radosław Sikorski, popularny komik polski
Sydney 6.V.2013
His Excellency Radzio “Słońce” (l’etat, c’est moi) Sikorski przemówił był 6 maja 2013 r. w Australian Institute of International Affairs (Australijskim Instytucie Spraw Międzynarodowych) w Sydney. Szkoda, że nie wiedziałem, że Radzio osobiście zstąpić raczył na antypody, bo bym się wybrał - AIIA ma tradycję zapraszania jajarzy, a niektóre wykłady są tam lepsze niż cyrk moskiewski.
Ostatni raz byłem w AIIA na odczycie o tematyce polskiej wiele lat temu, kiedy przyjechał z misją dezinformacyjną redaktor Zygmunt Broniarek (“call me Zigi”, jak się każdemu przedstawiał w kuluarach; moją rękę puścił jak oparzony, kiedy cicho syknąłem po polsku: “a Zyzio nie może być?”).
Dowiedzawsze się w ten nieoczekiwany sposób, że na sali oprócz niewinnych w swej ignorancji tubylców będą także Polacy, pobladły Broniarek przestał ściskać ludziom dłonie, natomiast poleciał błagać zdumionych organizatorów z AIIA, żeby natychmiast dzwonili na policję, żeby policja mu zapewniła po wykładzie zbrojną ochronę, bo on się o swoje życie obawia. Na zewnątrz było w istocie już ciemno, a Broniarek w swojej wybujałej wyobraźni czekisty już się widział na glebie, otoczony kręgiem rodaków pragnących mu podziękować za mowę wasalną na cześć Jaruzelskiego, z jaką przyjechał. Siwy profesor, szef sydneyskiego oddziału AIIA, spojrzał na Broniarka, jakby mu wyrosły dwie głowy, i zapewnił go, że nic mu nie będzie, po czym spotkanie się zaczęło.
Broniarek powiedział nam między innymi, że pod światłym przywództwem generała Polska się normalizuje, i jeszcze parę lat, a będzie całkiem normalna. Na pytanie sceptycznego doktoranta z sali, jaki stosuje w tym zapewnieniu standard normalności, Broniarek zacukał się nieco i odparł “well, early Gierek”, instytutowy moderator na szczęście nie dosłyszał, a doktorant z sali smutno pokiwał głową nad zamorskim cudakiem i usiadł z powrotem.
Niemal trzy dekady później Radzio, ewidentnie inspirowany Broniarkiem, przemówił w tym samym instytucie i w tym samym duchu, ponownie potwierdzając, że wszystko zależy od tego, jakie kto ma standardy.
Jajcarzem Radzio się okazał takim samym jak Zigi.
Przemawiając do publiki w kraju mającym 5,6% bezrobocia, dwukrotnie wyższy od Polski dochód narodowy na głowę, trzy razy mniej urzędników na głowę, więcej gazu ziemnego niż wiadomo co z nim zrobić, skolko ugodno węgla i rud metali, uran, złoto, diamenty, oparcie ekonomicznie o jedyną gospodarkę, która ciągle dynamicznie rośnie – chińską, oparcie militarne o USA i swoją działkę w amerykańskiej reorientacji na region Azji i Pacyfiku -Radzio zalecił nam surowo, by Australia trzymała się Unii Europejskiej, jeśli wiemy co jest dla nas dobre, sprawiedliwe, właściwe, słuszne i zbawienne.
Przemawiając do publiki w kraju mającym 5,6% bezrobocia, dwukrotnie wyższy od Polski dochód narodowy na głowę, trzy razy mniej urzędników na głowę, więcej gazu ziemnego niż wiadomo co z nim zrobić, skolko ugodno węgla i rud metali, uran, złoto, diamenty, oparcie ekonomicznie o jedyną gospodarkę, która ciągle dynamicznie rośnie – chińską, oparcie militarne o USA i swoją działkę w amerykańskiej reorientacji na region Azji i Pacyfiku -Radzio zalecił nam surowo, by Australia trzymała się Unii Europejskiej, jeśli wiemy co jest dla nas dobre, sprawiedliwe, właściwe, słuszne i zbawienne.
Potem Radzio reklamował jakiś abstrakcyjny kraj, upierając się, że mówi o Polsce:
"Now with financial discipline and growth we have moved again: to hard-headed, efficient ‘northern’ Europe: Poland has joined Australia among the elite club states “very high” on the Human Development Index. In the early 1990s we were below even the dismal USSR. We are a $400 bln trading nation. We are now the 20th world economy. And growing well."
Technicznie rzecz biorąc, Radzio nie łgał. W Human Development Index 2012 tak Australia, jak i Polska istotnie znajdują się w mającej 47 członków kategorii “very high” rozwoju cywilizacyjnego w rozumieniu tego ONZ-owskiego rankingu
Tyle, że z tym “przyłączeniem się” do Australii w grupie najwyżej rozwiniętych cywilizacyjnie krajow świata to jest trochę tak, jak w tej nieśmiertelnej metaforze z pewną substancją, co się przylepiła do okrętu i krzyknęła “płyniemy!” Przynajmniej do czasu, kiedy Polska doścignie i przegoni takie potęgi cywilizacyjne jak Cypr, Malta, Andorra, Katar i Barbados.
Australia jest w HDI 2012 na drugim miejscu na świecie, za Norwegią (1), a przed Stanami Zjednoczonymi (3). Natomiast Polska jest tam na 39-tym miejscu, za Barbados (38), Katarem (36), Andorrą (33), Maltą (32) i Cyprem (31).
Otóż, ja nie jestem pewien, czy to jest taki szalony komplement, żeby się zaraz nim chwalić, jeśli komuś z HDI wychodzi, że jest mniej cywilizowany niż wyluzowana wyspa na Karaibach, autorytarny emirat arabski z dziedzicznym władcą absolutnym, albo zbankrutowana do szczętu śródziemnomorska pralnia rosyjskich pieniędzy niejasnego pochodzenia.
Poniżej całość mowy, bo jeszcze wiele innych zabawnych rzeczy tam było, m.in. usiłowanie dowcipkowania w australijskim angielskim, co Radziowi wychodziło średnio. Oraz naprawdę dobry dowcip miesiąca:
Poland and Australia: natural partners in building the relationship between Europe and Asia
=============================================
6
Poland and the European Union in the Asian century
Poland and the European Union in the Asian century
HE Radosław Sikorski, Foreign Minister of the Republic of Poland speech at the Australian Institute of International Affairs in Sydney. 6 May 2013, Sydney
piątek, 3 maja 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)