j “Zachować spokój i robić swoje”, brytyjskie hasło z pierwszych dni II wojny światowej nic nie straciło ze swojej świeżości, a nawet wręcz przeciwnie, jakby nabrało po wrocławskim forum WGF nowego blasku. Proponuję, panie redaktorze Janke, abyśmy się podzielili obowiązkami na froncie budowy społeczeństwa obywatelskiego. Pan będzie dyskutował na temat mediów obywatelskich w wyrafinowanym gronie takich koneserów wolności jak Adam Michnik i Radosław “Słońce” (l’etat, c’est moi) Sikorski, oraz ewentualnie bywał na niemniej wyrafinowanych sympozjach i seminariach amerykańskiego think tanku zarządzanego pewną ręką syna pana generała Norberta Michty, b. rektora WSNS przy KC PZPR. Tam panowie będziecie wykuwać konsens w temacie dlaczego nie można dopuścić do przejęcia internetu przez osoby nieodpowiedzialne, ba, niejednokrotnie chamskie w swoim wyrazie. My natomiast na emigracji, panie redaktorze - ponieważ nie wszyscy pracujemy na zmywaku, jak się to wielu wpływowym opiniotwórcom krajowym błędnie wydaje - porozmawiamy sobie natomiast, dyskretnie ale efektywnie, z twórcami technologii, o której pisze wczorajszy New York Times: http://www.nytimes.com/2011/06/12/world/12internet.html?_r=1 U.S. Underwrites Internet Detour Around Censors czyli Otóż, ta sama administracja amerykańska, w kołach której się pan obecnie z zasłużoną przyjemnością obraca, podjęła wysiłek finansowy i technologiczny zmierzający do tego, by nie można było za łatwo wyciągnąć wtyczki oszołomom, którym się coś nie podoba. Nie, żebym się miał obawiać, że cokolwiek złego mogłoby się wydarzyć w Państwie Miłości, to przecież niemożliwe, no ale skoro Polska dzieli się z krajami Afryki Północnej swym doświadczeniem z dziedziny transformacji ustrojowej, to zasługuje również na to, by stać się poligonem nowych technologii wyższej użyteczności publicznej. Zresztą pan prezydent Obama powiedział panu, panie redaktorze, zupełnie niedawno, że użytkownicy mediów społecznościowych powinni: - organizować się; - mobilizować się; - zajmować się różnymi sprawami; - bronić konkretnych spraw; - działać szybko i elastycznie; - rozliczać rządzących. Ale, ale, o mały figiel byłbym zapomniał: – jak już jesteśmy przy 'liberation technology', to jak idzie odblokowanie na serwerze S24 możliwości logowania się do Salonu24 przez sieć TOR, strzegącą bezpieczeństwa użytkowników? Na moderację TOR nie wpływa, natomiast skutecznie uniemożliwia IP tracking.
USA pokrywa koszty obchodzenia cenzorów
Z grubsza rzecz biorąc, chodzi o techniczne możliwości stawiania w krótkim czasie improwizowanych, ulotnych, bardzo trudnych do wykrycia, sieci Wi-Fi i systemów telefonii komórkowej poza kontrolą państwa, zapewniających łączność ze światem w razie kryzysu, takiego na przyklad jak zorganizowana próba stłumienia wolnego słowa.
- kontrolować rządzących;
Ponieważ w zupełności zgadzam się z tymi sugestiami pana prezydenta Stanow Zjednoczonych, uważam, że najwyższy nam czas rozejrzeć się za technologią odbierającą ostatnie słowo, w razie kryzysu, autorytarnemu państwu i jego medialnym pretorianom. To się obecnie modnie nazywa 'liberation technology'. Po to w końcu są media społecznościowe, czyż nie, panie redaktorze?
poniedziałek, 13 czerwca 2011
Upraszam o zachowanie spokoju
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz