W wielkiej polityce nie ma przypadków, panie redaktorze.

Nie bez kozery zaproszono pana do Waszyngtonu. Nie bez powodu pozwolono panu zobaczyć, jak Biały Dom wygląda w środku. Nie bez przyczyny prezydent Stanów Zjednoczonych wybrał S24, a nie powiedzmy TVN24, by wyrazić nadzieje, jakie pokłada w polskich mediach społecznościowych. Nie dla zabawy prezydent podczas rozmowy z panem czytelną aluzją odniósł się so niedawnych doświadczeń blogerów Egiptu.

Teraz kolej na pana, bo myślę że korzystając z tych splendorów podjął pan pewne zobowiązanie moralne.

Takie mianowicie, by nie przeszkadzać blogerom S24 we wcielaniu w życie dokładnie tego, o czym mówił w wywiadzie z panem pan prezydent Obama, który zachęcał by Polacy korzystali z mediów społecznościowych, aby:

- organizować się;

- mobilizować się;

- zajmować się różnymi sprawami;

- bronić konkretnych spraw;

- działać szybko i elastycznie;

- kontrolować rządzących;

- rozliczać rządzących.

Czy w związku z tymi postulatami pana prezydenta USA byłby pan gotów zadbać, by blogerzy S24 mogli je realizować bez ryzyka tak pięknie w języku polskim zwanego "zrobienia im koło pióra" przez coraz bardziej znerwicowanych rządzących?

Bo widzi pan, panie redaktorze, z niejasnych powodów logowanie się do S24 przy użyciu sieci TOR, która stanowi światowy 'złoty standard' omijania list proskrypcyjnych, blokad, inwigilacji i cenzury, jest obecnie zakazane przez ustawienia serwera S24.


Oprogramowaniu TOR, dostępnemu stąd
http://www.torproject.org

w wielu wersjach językowych, w tym polskiej, codziennie zawierzają życie i wolność blogerzy z krajów, gdzie za krytykę rządu można zapłacić życiem lub wieloletnim więzieniem: Iranu, Birmy, Arabii Saudyjskiej, Chin.

Niech pan uszanuje nowo zdobytą międzynarodową reputację S24, i nie odpowiada, że w Polsce to przesada, bo w państwie miłości przecież nie ma potrzeby tak wyrafinowanej obrony przed IP tracking osób mających odmienne poglądy na życie niż władza.

Ja mam już swoje lata i na ten temat istnienia lub braku takiej potrzeby wiem swoje. Mieszkam w Australii z powodu swego czasu wyrażonej w specyficzny sposób miłości PRL do mnie jako obywatela. Dlatego w Australii, że był to punkt globu najbardziej geograficznie odległy od PRL w momencie wyrażenia mi tej tyleż desperackiej co nieodwzajemnionej miłości przez państwo.

Więc jak będzie ze zniesieniem zakazu łączenia się z S24 przez TOR, panie redaktorze?