Ruski bardak plus ogólna niemożność
Niezależnie od tego, co konkretnie udaremniło odejście na drugi krąg z wysokości 100 metrów nad lotniskiem Smoleńsk Siewiernyj[1], opublikowane obecnie rozmowy kontrolerów lotu sugerują, że sytuacja rozwijała się w ponadczasowej atmosferze ruskiego bardaku.
Personel na smoleńskiej wieży kontrolnej, czyli w rozlatującym się baraku, nic nie wie. Nie wie, czy '101' już wystartował z Warszawy, nie wie gdzie on jest, nie wie kiedy dokładnie ma przylecieć, i nie wie co mają z nim zrobić, jak już przyleci w okolicę. Pogodę sprawdzają dzwoniąc do kumpli na lotnisko Smoleńsk Jużnyj. Wytyczne od naczalstwa w Moskwie usiłują uzyskać przez telefon na krótko przed lądowaniem samolotu. Warunki i standardy pracy są zdecydowanie pszenno-buraczane, konwersacje suto okraszone jobem, matuszką i bladzią. Nie są pewni, czy komenda odejścia na drugi krąg po angielsku brzmi 'go around', czy 'go down'. O jakości sprzętu, jakiego używają, nic nie wiadomo. W ramach transformacji ustrojowej, w 20 lat po rozwiązaniu ZSRR i zastąpieniu sierpa i młota orłem Romanowów nadal zwracają się do zwierzchników per "towarzyszu pułkowniku" i towarzyszu generale".
W to ruskie bagno, jak deus ex machina, majestatycznie spływa z nieba śnieżnobiały Anioł Zachodu, Polish Air Force One, niosący na pokładzie głowę państwa polskiego i elitę narodu i znika we mgle, by już nigdy się nie wynurzyć. Ostatnie słowa pilotów i kontrolerów są dokladnie takie same, pansłowiańskie.
Personel na smoleńskiej wieży kontrolnej, czyli w rozlatującym się baraku, nic nie wie. Nie wie, czy '101' już wystartował z Warszawy, nie wie gdzie on jest, nie wie kiedy dokładnie ma przylecieć, i nie wie co mają z nim zrobić, jak już przyleci w okolicę. Pogodę sprawdzają dzwoniąc do kumpli na lotnisko Smoleńsk Jużnyj. Wytyczne od naczalstwa w Moskwie usiłują uzyskać przez telefon na krótko przed lądowaniem samolotu. Warunki i standardy pracy są zdecydowanie pszenno-buraczane, konwersacje suto okraszone jobem, matuszką i bladzią. Nie są pewni, czy komenda odejścia na drugi krąg po angielsku brzmi 'go around', czy 'go down'. O jakości sprzętu, jakiego używają, nic nie wiadomo. W ramach transformacji ustrojowej, w 20 lat po rozwiązaniu ZSRR i zastąpieniu sierpa i młota orłem Romanowów nadal zwracają się do zwierzchników per "towarzyszu pułkowniku" i towarzyszu generale".
W to ruskie bagno, jak deus ex machina, majestatycznie spływa z nieba śnieżnobiały Anioł Zachodu, Polish Air Force One, niosący na pokładzie głowę państwa polskiego i elitę narodu i znika we mgle, by już nigdy się nie wynurzyć. Ostatnie słowa pilotów i kontrolerów są dokladnie takie same, pansłowiańskie.
Żeby się nikomu w głowie nie przewróciło od konstatacji, że to barbarzyński ruski bardak winien, a myśmy są wyższa cywilizacja, niewinna jako ta lelija biała - nad Smoleńskiem zderzyły się dwa niżowe fronty: ruskiego bardaku i polskiej ogólnej niemożności.
Nikt w Polsce nie wiedział, w jakie warunki leci prezydent? Nikt się tym nie zainteresował? Nikt przedtem nie obejrzał tej 'wieży kontrolnej', nie zapytał, kto będzie sprowadzał do lądowania samolot z prezydentem na pokładzie, nie porozmawiał z kontrolerami Plusninem i Ryżenką, by się zorientować w ich fachowości i znajomości językow obcych, nie umówił się, w jakim języku ma być prowadzona łączność radiowa, nie nalegał na obecność polskiego kontrolera w pomieszczeniu kontroli lotów? Nikt nie otworzył drzwi do obskurnej zielonej przyczepy zawierającej tragicznie przestarzałą aparaturę radarową? Nikogo nie ciekawiły światła toru podejścia przywiązane zardzewiałym drutem do nieheblowanych drągów, pozbawione wkładów odblaskowych i soczewek, a niewykluczone, że i żarówek? Nikt nie zauważył, że solidne drzewa rosną przed samym pasem startowym, w miejscu kategorycznie zakazanym przez międzynarodowe normy określające minimalne parametry eksploatacyjne lotnisk?
Nikt w Polsce nie wiedział, w jakie warunki leci prezydent? Nikt się tym nie zainteresował? Nikt przedtem nie obejrzał tej 'wieży kontrolnej', nie zapytał, kto będzie sprowadzał do lądowania samolot z prezydentem na pokładzie, nie porozmawiał z kontrolerami Plusninem i Ryżenką, by się zorientować w ich fachowości i znajomości językow obcych, nie umówił się, w jakim języku ma być prowadzona łączność radiowa, nie nalegał na obecność polskiego kontrolera w pomieszczeniu kontroli lotów? Nikt nie otworzył drzwi do obskurnej zielonej przyczepy zawierającej tragicznie przestarzałą aparaturę radarową? Nikogo nie ciekawiły światła toru podejścia przywiązane zardzewiałym drutem do nieheblowanych drągów, pozbawione wkładów odblaskowych i soczewek, a niewykluczone, że i żarówek? Nikt nie zauważył, że solidne drzewa rosną przed samym pasem startowym, w miejscu kategorycznie zakazanym przez międzynarodowe normy określające minimalne parametry eksploatacyjne lotnisk?
Przecież, do cholery, nawet pobieżna inspekcja tego lotniska przez BOR z udziałem jakiegokolwiek cywilnego lub wojskowego fachowca od lotnisk musiałaby skończyć się kategoryczną rekomendacją, by prezydent RP udał się do Katynia pociągiem, autobusem, samochodem, furmanką, rowerem albo pieszo - czymkolwiek, byle nie samolotem.
Czy w tej sytuacji ktoś jest w stanie racjonalnie objaśnić, dlaczego nadal pozostają na swoich stanowiskach minister spraw zagranicznych, minister obrony narodowej, szef BOR i dowódca specpułku lotnictwa transportowego - na początek? W każdym normalnym kraju ta katastrofa zrujnowałaby na zawsze karierę każdego wojskowego i cywila mającego cokolwiek wspólnego z organizacją ostatniego lotu prezydenta.
W sumie, róbta jak chceta. Jak chcecie, możecie się obrazić na cały świat, wycofać w głąb własnej jaźni, pisać wiersze i komponować rapsodie żałobne. Ale nie narzekajcie następnie, że perfidni cudzoziemcy nie chcą przyznać Polsce należnego jej prestiżu i miejsca w świecie, albo nie traktują Polaków z należytą atencją i respektem - Amerykanie opowiadaja Polish jokes, Niemcy szydzą z Polnische Wirtschaft, a Francuzi nie chcą wyrugować ze swego języka frazy'pijany jak Polak'.
Bo widzicie, PT Rodacy z Kraju, jak na opokę, przedmurze, kaganiec oświaty i forpocztę cywilizacji zachodniej na przedpolach Dzikiego Wchodu, to państwo wasze wprost monumentalnie dało ciała. NATO? Unia? Zaufany sojusznik Ameryki? Wolne żarty. Przy obecnych standardach funkcjonowania państwa mielibyście trudności w wywiązaniu się z obowiązków członka ECOWAS[2].
Jest wolność. Sami wybierzecie, co chcecie z nią robić. Jeśli taką macie ochotę, to tolerujcie dalej na najwyższych stanowiskach w państwie sprawców tego stanu rzeczy i dalej oglądajcie telewizję. Ale byście jutro nie mieli do mnie żalu, już dziś zawczasu informuję, że kiedy to wszystko zacznie się walić, ja będę prowadził energiczną działalność lobbingową przeciwko udzielaniu Polakom azylu gdziekolwiek. Udowodnię wtedy bez kłopotu, że Polska się wali na wasze własne, demokratycznie wyrażone życzenie.
Jest wolność. Sami wybierzecie, co chcecie z nią robić. Jeśli taką macie ochotę, to tolerujcie dalej na najwyższych stanowiskach w państwie sprawców tego stanu rzeczy i dalej oglądajcie telewizję. Ale byście jutro nie mieli do mnie żalu, już dziś zawczasu informuję, że kiedy to wszystko zacznie się walić, ja będę prowadził energiczną działalność lobbingową przeciwko udzielaniu Polakom azylu gdziekolwiek. Udowodnię wtedy bez kłopotu, że Polska się wali na wasze własne, demokratycznie wyrażone życzenie.
[1] Osobiście obstawiam awarię w krytycznym momencie. Przypadkową, czy spowodowaną celowo - awaria, czy zamach? Dowiemy się za 50 lat, jak dobrze pójdzie. Jak przedtem Katyń, tak teraz Smoleńsk to najgłębsza tajemnica państwa rosyjskiego, nowy archiwalny 'pakiet numer jeden".
Ależ ludzie z Kancelarii Prezydenta chcieli lotnisko obejżeć. Nawet do Smoleńska przyjechali, ale ich "na obiekt" nie wpuszczono. Wcześniej zresztą Arabski też im niemało kłód pod nogi nakładł.
OdpowiedzUsuńDobrze, Wiarusie, przeczysz sam sobie. Jakkolwiek cenię Twoją dociekliwość i poważnie traktuję Twoją inteligencję, to tym razem zaprzeczasz swoim podejrzeniom. Zderzenie rosyjskiego bardaka i polskiej ulanskiej fantazji pomnozonej przez przerosniete ego eksprezydenta scałkowane przez jakiś splot przypadków od samego początku funkcjonowało jako najbardziej prawdopodobny scenariusz wypadków...przynajmniej w moim otoczeniu.
OdpowiedzUsuńFakt: nie podoba mi sie ta turbina. Nie podoba mi sie rosyjskie podejście do śledztwa. Niejasne jest przeoranie pola.
Tym niemniej: albo bardak, albo zamach.
Czcigodny i szanowny Stary Wiarusie! Wyrzucasz nam, Polakom w Kraju, lekkomyślność w wybieraniu agentów, zwanych w Polsce posłami i senatorami. Ale czy łaskawie raczyłeś zauważyć, że np. w ostatnich wyborach samorządowych stwierdzono ok. DWA MILIONY tzw. nieważnych głosów. Nie jest to nowość, gdyż poprzednimi razami bywało podobnie. Czy więc Twoja krytyka wyborów w Polsce jest aby właściwie skierowana do Polaków? Nie masz żadnych wątpliwości, kto tu kogo wybiera ? Wszak tak niedawno wybory w Polsce zadziwiały 99% głosów na jedynie słuszną partię, przy imponującej frekwencji 99%. Azaliż profesjonaliści od tak efektownych wyników rozpłynęli się w powietrzu niczym mgły poranne ? Nie znajdzie się żaden inwestor, który by ich, lub ich czeladników zatrudnił ? Czyliżby było możliwe takie marnotrawstwo talentów i profesjonalizmu w "wolnej, demokratycznej" Polsce ? Yyyy...
OdpowiedzUsuńRacz więc okazać większą dbałość przy adresowaniu ostrza swojej krytyki.
ZRK
@ Franz
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - Rosja to nie jest jednorodny imperialny monolit. Istnieją liczne precedensy historyczne wewnętrznych przepychanek konkurencyjnych frakcji rosyjskiej wierchuszki, w wyniku których ginęły osoby trzecie (m.in. zabójstwo Kirowa).
Wszystkie zamachy na cele tak wewnętrzne jak i zagraniczne kiedykolwiek dokonane przez Rosjan zawsze odbywały się na tle rdzennie rosyjskiego bardaku. Proszę sobie poszukać w sieci opisu działań tego rosyjskiego zespołu FSB, który w 2004 roku w Doha, Katar, wysadził w powietrze Jandarbijewa, b. prezydenta Czeczenii. Boki zrywać.
Wystarczy jednak, jeśli wąska grupa wykonawców jest choć w miarę kompetentna, a bardak nie przeszkodzi w zamachu. Moim zdaniem Rosjanie już dawno opanowali, jak się dokonuje zamachów w atmosferze ogólnego bardaku. Nawet w Doha stanęło na tym, czego chcieli - Jandarbijdew nie żyje, a zamachowców, skazanych przez Katar na dożywocie - zwrócono Rosji...
A zatem i w Smoleńsku ja zamachu nie wykluczam, pomimo bardaku.
Po drugie - łaskawie proszę nie wkladać mi słów w usta. Ja napisalem o zderzeniu rsukiego bardaku z polską OGÓLNĄ NIEMOŻNOŚCIĄ, a nie z ułańską fantazją. "Ogólna niemożność" (copyright Witkacy ) to całkiem inna poska cecha narodowa, która nie ma nic wspólnego z ułańską fantazją, a nawet w pewnych wypadkach całkowicie jej zaprzecza. W końcu w szczytowym akcie ulanskiej fantazji, pod Somosierrą, polska kawaleria jednak zdobyła te cholerne armaty. Ogólna niemożność natomiast nigdy niczego pozytywnego nie dokona. Ułańskiej fantazji czasem fuksem się udaje.
Po trzecie - ja panu wcale nie bronię obracać się w śtrodowisku, które ma inne od mojego zdanie na temat Smoleńska. Niemniej panu samemu po to Bozia rozum dała, żeby pan sobie jakoś zinterpretował na wlasny użytek tą turbinę, to zaorane pole, to ruskie mataczenie, te fontanny dezinformacji (cztery podejścia do lądowania etc.), tą uległość polskiej grupy trzymającej wladzę etc. i wyciągnął z tego, po cichu, dla siebie, jakieś wnioski.
Pozdrawiam.
Stary Wiarus
Widać ja tez jestem ćwierćinteligentem, bo w dalszym ciągu nie widzę motywu (kryminolodzy też nie za bardzo), nie słyszę słowa od żadnego z pilotów że coś nawaliło, nie jestem w stanie uwierzyć w piramidalną teorię spiskową, jakoby Tusk i cała masa ekspertów lotnictwa robiło pod Rosjan i uczestniczyło w przekręcie stulecia.
OdpowiedzUsuńPo drugiej stronie słyszę niemal wyłącznie anonimowych głównie internautów, Macierewicza, Kempe, nie wspominając o światowej klasy ekspercie od lotnictwa bombowego RWPG - Jarosława K.
Wiarusie...
OdpowiedzUsuńgen. SB H.Piecuch powiedział w wywiadzie-rzece, że Rosja sowiecka pozostawiła w Polsce 14 tys. agentów.
Więc przemnóż tę liczbę przez 5, a na czele tego orszaku postaw rezydenta Komoruskiego.
@ Arrgh
OdpowiedzUsuńPułkownik Kukliński po ucieczce do USA także już nie przedstawiał żadnego realnego zagrożenia dla Rosjan, kiedy zamordowano mu synów - jako akt zemsty i przestrogi dla ew. przyszłych naśladowców pułkownika.
Nada się panu coś podobnego na motyw smoleński?
Po śmtercki LK, Donald nie tylko z przekonania chodzi przezd Rosjanami na tylnych łapach...