Mój tekst sprzed roku "Je ne regrette rien"
dziwnym zbiegiem okoliczności po roku wiszenia na S24 poruszył w sercach blogerów jakąś czułą strunę, ponieważ po przylinkowaniu go na kilku innych blogach i portalach (w tym wykop.pl)
został wyświetlony ponad 6500 razy od Nowego Roku, i zgromadził kilkadziesiąt komentarzy.
Odpowiadam zbiorowo na komentarze, które dają się zgrupować w kilku działach tematycznych:
(I) "bo wam tylko o pieniądze chodzi"
Pieniądze moglem w Polsce robić podobne jak w Australii, że tak ironicznie powiem, bo ani w Polsce ich do zbytku nie mialem, ani w Australii mi się żadną spektakularną kaskadą nie przelewają. Start życiowy mialem w Polsce lepszy niż w Australii, bo na antypody przyjechałem już jako dorosły, bez grosza i niemal literalnie z gołą d…, nie znając tam nikogo. Nie o pieniądze jako takie jednak szło takim jak ja emigrantom. Wielu chodziło również o to, żeby nie spędzić życia wśrod syczących na siebie nawzajem ludzi, ktorzy nie mogą ścierpieć, że ktoś inny pieniądze ma, a oni nie mają. Że komuś jest lepiej, a im gorzej. Że ktoś sobie życie ułożył, a oni nie. "Modlitwa Polaka" z filmu"Dzień Świra" nieźle oddaje przyczyny, dla których coraz więcej młodych Polaków głosuje i dalej będzie głosować nogami.
(II) "dziadowie wasi walczyli, a wam patriotyzmu brakuje"
Patriotyzm jest ostatnią ucieczką łajdaków. Wiem, o co walczył mój dziadek i mój ojciec, oraz jak obaj na tym wyszli. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością wyszedłbym na tym tak samo, czyli jak przysłowiowy Zabłocki na mydle. Nikt nie ma patriotycznego obowiązku na dnie z honorem lec. Strategia Somosierry - zamknąć mordy i galopem - dobra jest do zdobywania armat, ale nie jako przepis na życie rodzin w czasie pokoju. Nie jest niczyją patriotyczną powinnością umartwianie się na rzecz rodaków czyniących wszystko, by się umartwiał nadaremnie. Nawozu pod tulipany historii szukajcie gdzie indziej.
(III) "ojczyzna wam dała, a wy, niewdzięcznicy… "
Ojczyzna napompowała mnie od przedszkola przede wszystkim przekonaniem o wyjątkowości Polaków (opoka i przedmurze, Grunwald, Kircholm, odsiecz wiedeńska, zabory, Chopin, trzech wieszczów, powstania narodowe, Monte Cassino, zdrada aliantów etc. etc). Potem przyszlo nieprzyjemne odkrycie, że cała ta wyjątkowość nie przekłada się nigdzie na świecie, a specjalnie w Polsce, na całkiem zwyczajne trzy posiłki dziennie. A także w najmniejszy sposób nie powstrzymuje Polaków przed bezinteresownym dołowaniem się wzajemnie. Od czasu tego momentu iluminacji, wdzięczności za kontrowersyjne dary ojczyzny proszę się ode mnie nie spodziewać. Zresztą gdyby nie emigracja, moja i wielu innych osób, Ojczyzna musiałaby się martwić o miejsca pracy dla ponad miliona takich jak ja emigrantów 1980-89, o mieszkania, szkoły dla naszych dzieci, lekarzy, szpitale, transport, infrastrukturę etc. A tak jak wyszło - nie musi. Nie jest zatem zupełnie jednoznaczne kto,co, komu i za co dał.
(IV) "poszliście na łatwiznę"
Gorzki dowcip tysiąclecia. Komu się wydaje, że osiedlenie się w bogatszym niż Polska kraju to jest łatwizna, ten niech po prostu spróbuje. Dziś już niczym to nie grozi, zawsze można wrócić.
(Stary dowcip australijski: "Przed wyjazdem do Australii mówiono mi, że ulice są tam wybrukowane złotem. Sprawdziwszy rzecz na miejscu, donoszę jak nastepuje: 1. Ulice nie są wybrukowane złotem; 2. Niektóre ulice w ogóle nie są wybrukowane; 3. Oni oczekują, że to ja je wybrukuję.")
(wariant IVa) "wy poszliście na łatwiznę, a teraz my będziemy musieli pracować na emerytów"
Nie jest w żadnym stopniu winą emigrantów, że Polska żadną siłą nie potrafi sporządzić działającego systemu ubezpieczeń społecznych, choćby przez skopiowanie rozwiązań funkcjonujących bez zarzutu w innych krajach. Emigranci nie odpowiadają za cudaczny pomysł wsadzenia między podatnika a jego emeryturę gigantycznego molocha ZUS, który zajmuje się głownie finansowaniem ZUS, zżerając na koszta administrowania samym sobą fantastyczne wprost pieniądze, jakie w rękach prywatnych funduszy mogłyby być obrócone w skromne ale powszechne zabezpieczenie emerytalne. Będziecie musieli pracować na emerytów nie dlatego, że emigranci wyjechali, tylko dlatego, że (a) obsesyjnie upieracie się przy wypłacaniu surrealnych emerytur skamienielinom PRL, (b)państwo w Polsce obsesyjnie upiera się przy trzymaniu w ręku wszystkich sznurków i boi się ktorykolwiek wypuścić z ręki, oraz (c) państwo obsesyjnie uważa, że dobre i skuteczne rządzenie polega na pociąganiu za te sznurki we właściwej kolejności. Kolejności tej państwo wszakże jeszcze nie odkryło, mimo wieloletnich badań, więc eksperymentuje, ciągnąc na chybił trafił.
(V) "o co wam chodzi, przecież wszędzie jest tak samo"
Nie, nie wszędzie, o czym dobrze wie każdy, kto mieszkał w innym kraju choćby tylko kilka lat - będąc tam legalnie, w elementarnym choćby stopniu integrując się z miejscowym społeczenstwem, poznając miejscowy język, pracując wśrod miejscowych, zarabiając i wydając lokalnie, płacąc miejscowe podatki i korzystając z miejscowych usług.
(VI) " ja też kiedyś wyjadę"
Cześć kolego, witaj w życiu. Emigracja to nie jest lekki kawalek chleba, i nie każdy się do niej nadaje. Nie ma żadnej gwarancji, że nie pożałujesz. Ale, w przeciwieństwie do PT Rodaków z Kraju, ja nigdy nie bedę wykpiwał nikogo, kto decyduje się ująć własny los we własne ręce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz