Chyba coś muszę dobrze robić, skoro w cyberprzestrzeni rezonuje jakieś echo, wskazujące na to, że na miarę swoich skromnych możliwości emigranta oddalonego od Polski o 18 000 km (i 8-10 godzin różnicy czasu, zależnie od pory roku) stałem się choćby tylko lekuchno opiniotwórczy.
Gdyby nikt mnie nie czytał i nie linkował, nie byłoby tych 15 800 hitów w Google, tymczasem ze Starego Wiarusa™©® jakby zupełnie sama się robi firma, marka i znak towarowy.
W szczególności chciałbym podziękować panu Igle, jednemu z moich najwierniejszych czytelników. Pan Igła nie tylko uważa, iż mój blog jest przyzwoicie prowadzony (serce mi rośnie), ale także stosunkowo prędko doszedł do prawidłowego wniosku, że wcale nie udaję, tylko naprawdę mieszkam w Australii. Początkowo trochę trudno mu było w to uwierzyć, ponieważ we wszechświecie pana Igły emigranci to są troglodyci odziani w skóry, łyko i korę, którzy poruszają się na czworakach, porozumiewają chrząkaniem i bębnieniem w klatkę piersiową, a na komputer nie stać ich ani materialnie, ani umysłowo.
Chciałbym też serdecznie powinszować panu Igle niedawnego odnalezienia prawdziwego uczucia, w dodatku z wzajemnością, w jego pożyciu z polską diasporą, co wyraził jak następuje:
"(...)Albo taki Stary Wiarus, który naprawdę w świetnie prowadzonym blogu, wiele sobie trudu zadaje aby każdy wpis zakończyć takim mnie więcej zdaniem. Mam was w dupie głupie Polaki, mozecie mi pozazdrościć jak mi tu w Australii dobrze. Ja też ich mam w dupie.
http://outsider.salon24.pl/index.html#comment_246663
Nieco barokowy szyk zdania w tekście pana Igły zupełnie mi nie przeszkadza, a nadinterpretacja jest oczywiście jego niezbywalnym prawem, i ja tego prawa pana Igły będę naturalnie bronił do ostatniej kropli. Cieszę się razem z panem Igłą z tego uczucia z wzajemnością - ja też kiedyś byłem młody i zakochany w sobie.
Ale nie bardzo rozumiem, dlaczego pan Igła oczekuje ode mnie, bym kłamał lub udawał, że jest mi w Australii smutno i źle. Naturalnie, z przyczyn ogólnohumanitarnych obiecuję, że jeśli kiedyś zrobi mi się tu smutno i źle, to niezwłocznie o tym p. Igłę zawiadomię, od czego p. Igle, mam nadzieję, zaraz zrobi się lepiej.
Korzystając z okazji, chciałbym w historycznie sprawdzonej, przystępnej formie dekalogu objaśnić panu Igle (i innym czytelnikom mojego bloga) pewne generalia, jakie za tym blogiem stoją i determinują moje wypowiedzi:
- Świat jest większy niż Polska.
- Każdy może mieszkać gdzie zechce, i tak sobie własne życie układać, jak sam uważa.
- Obywatel nie jest własnością państwa.
- Państwo, które utrudnia swojemu obywatelowi rezygnację z obywatelstwa, narusza Art. 15 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka oraz Konwencję Rady Europy o Obywatelstwie (European Treaty Series No. 166) .
- Żaden emigrant nie ma moralnego obowiązku szlochać po nocach w poduszkę za utraconą Ojczyzną, ani marzyć o dniu, kiedy do Ojczyzny wróci, niosąc jej w darze swój uciułany grosz tułaczy.
- Opowiadanie Henryka Sienkiewicza "Latarnik" nie jest dokumentem, tylko fikcją literacką, napisaną w 1880 roku w celach propagandowych, czyli ku pokrzepieniu serc Polaków pod zaborami.
- Publiczne dzielenie się doświadczeniami i poglądami emigranta rzeczywistego z emigrantami potencjalnymi jest w Polsce konstytucyjnie dozwolone. Nie stanowi ono ani zdrady stanu, ani złośliwego droczenia się z osobami, które nie mają zamiaru wyemigrować.
- Państwo nie jest najwyższą mistyczną emanacją pojęcia narodu. Państwo autorytarne nie jest najwyższą mistyczną emanacją pojęcia państwa. Są inne modele państwa niż państwo autorytarne. Są państwa, które zachowują sie wobec swoich obywateli tak, jakby państwa w ogóle nie było, a nie walą się, a nawet wręcz przeciwnie.
- Pracodawcą urzędnika jest podatnik.
- Położenie pępka świata nie zostało dotychczas naukowo ustalone i jest przedmiotem wielu kontrowersji, jest jednak prawie pewne, że nie znajduje się on w Polsce.
komentarze (5)
W Temacie Maci - wtemaciemaci.salon24.pl: "Szczęka, spieszę dodać że nadal jeszcze naturalna, opadła mi na dywan,"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz