Nieco ponad siedem lat temu, 15 lipca 2000 r., Radosław Sikorski, podówczas wiceminister spraw zagranicznych w rządzie AWS premiera Jerzego Buzka, a dziś już zapewne niebawem minister tegoż resortu w rządzie PO, zażądał publicznie podczas konferencji "Polska-Polonii", zorganizowanej w Warszawie przez Polską Agencję Informacyjną (dziś PAIIZ, Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych S.A.), by Polonia amerykańska posiadajaca obywatelstwo USA zaopatrzyła się się w paszporty polskie i tylko tych paszportów używała w podróżach do Polski, zdając się tym samym podczas pobytu w Starym Kraju na łaskę, niełaskę i wdzięk osobisty każdego krajowego urzędnika.
Zdenerwowany Sikorski rzucił wówczas cokolwiek zagadkowe zdanie: "Nasi rodacy w Stanach Zjednoczonych muszą zrozumieć, że nie jesteśmy jakąś "bananową republiką", do której można sobie wjeżdżać na obcych paszportach!"
Sensu w tym wielkiego nie było, bo do klasycznej republiki bananowej, Hondurasu, obywatele Hondurasu naturalizowani i stale zamieszkali w USA jeżdżą bez najmniejszego kłopotu na paszportach USA, i nikt im o paszporty hondurańskie głowy nie zawraca. Republiki bananowe mają się do kwestii polskich paszportów dla Polonii nijak. Co natomiast minister w ten pokrętny sposób ogłosił, to zupełnie zasadniczą zmianę stosunku RP do polskiej diaspory oraz próbę objęcia Polonii kontrolą państwa.
W latach 1989-99 Polonia (amerykańska, kanadyjska, australijska etc.), zamieszkała za oceanamii i posiadająca obywatelstwa krajów osiedlenia, bez przeszkód podróżowała do Polski, i co ważniejsze - z powrotem, do domu znajdującego poza Polską, na legalnie posiadanych paszportach krajów stałego zamieszkania i posiadanego zagranicznego obywatelstwa, z minimum formalności i ceregieli. Ani niebo nikomu z tego powodu nie runęło na głowę, ani majestat i interes państwowy Rzeczypospolitej nie doznał uszczerbku. Przez dziesięć lat nikomu w Polsce jakoś nie przeszkadzała myśl, że Polak może być szczęśliwym Australijczykiem, Kanadyjczykiem czy Amerykaninem, a jego jedyny dom może być za Atlantykiem, albo pod Krzyżem Południa.
Pieszczoty Macierzy z Wychodźstwem w Odrodzonej Ojczyźnie oraz paszportową tolerancję dla Polonii przecięto jak nożem w 1999 roku, po konferencji w Ann Arbor. Konferencja, zorganizowana przez University of Michigan w dniach 7-10 kwietnia 1999 r., w 10 rocznicę Okrągłego Stołu, miała nobilitować Magdalenkę na arenie międzynarodowej jako światowy wzorzec harmonijnej transformacji ustrojowej od komunizmu do demokracji, a ekipę, która zasiadała przy Okrągłym Stole otoczyć chwałą championów demokracji i pogromców komunizmu.
Był to zamiar dość ambitny, ponieważ jako pogromcy komunizmu na konferencję w Ann Arbor zaproszeni zostali między innymi generałowie Jaruzelski i Kiszczak. Niewdzięczna Polonia amerykańska zorganizowała w odpowiedzi kampanię pod hasłem "Not Welcome" informując opinię publiczna o osobistym wkładzie obu panów w historię PRL i niedawne represje przeciwko opozycji demokratycznej w Polsce.
Kiszczak i Jaruzelski do Ann Arbor w końcu nie pojechali, tracąc wiatr w żaglach zwłaszcza na wiadomość, że potencjalne oskarżenie cywilne umiejętnie wniesione przed amerykańskim sądem przez dowolną osobę osobiście poszkodowaną w wyniku polskiego stanu wojennego, a oparte na amerykańskich ustawach Alien Tort Claims Act i Torture Victim Prevention Act, mogłoby doprowadzić do aresztowania obu generałów w USA i trzymania ich w więzieniu aż do zakończenia sprawy, niezależnie od posiadanych immunitetów i paszportów dyplomatycznych. W związku z czym, do wzruszającego bankietu rocznicowego i wznoszenia "Kochajmy się!", toastu bez przestanku, jak Michnik z Kiszczakiem w Magdalence, w Michigan nie doszło.
Pojechali do Ann Arbor Adam Michnik, Jan Lityński, Mieczysław Rakowski, Aleksander Kwaśniewski, Stanisław Ciosek, Zbigniew Bujak, Wiesław Chrzanowski, biskup Bronisław Dembowski, Aleksander Hall, Zbigniew Janas, Janina Jankowska, Gabriel Janowski, biskup Alojzy Orszulik, Janusz Reykowski, Grażyna Staniszewska, oraz Lech Kaczyński. Pod nieobecność Jaruzelskiego i Kiszczaka, marzenie o publicznej nobilitacji Magdalenki okazało się jednak nie do uratowania. Zamierzona amerykańska kanonizacja intelektualna św. Wojciecha, św Adama i św. Czesława jako Św.Trójcy Zbawców Polski od Komunizmu, na którą można by się potem powoływać w Polsce, całkowicie spaliła na panewce z powodu przytomości umysłu i długiej pamięci Polaków w USA.
Antypolonijna furia oburzonego układu Okrągłego Stołu w Polsce nie dała długo na siebie czekać. 5 października 1999 roku premier Jerzy Buzek podpisał pismo przewodnie nr RM 10-93-99, kierując pod obrady Sejmu RP projekt rządowy nowej ustawy o obywatelstwie polskim (Druk Sejmowy III kadencji nr 1408, dostępny w internetowym archiwum sejmowym). Projektowane prawo wolnej RP było bardziej restrykcyjne od obowiazującej w Polsce (tak wtedy, jak i teraz) gomułkowskiej jeszcze ustawy o obywatelstwie polskim z 1962 roku.
Projekt rządowy przewidywał m. in karanie Polonii grzywną za okazywanie wladzom polskim niepolskich paszportów. Zawierał również kuriozalny artykuł 50, otwierający drogę do globalnego poboru Polonii zagranicznej do służby wojskowej w Polsce, bez względu na posiadane obce obywatelstwo, znajomość języka polskiego, czy liczbę pokoleń dzielącą poborowego od jakichkolwiek zwiazków z Polską (według polskiego prawa, obywatelstwo polskie dziedziczy się ad infinitum).
Polonijną brankę do wojska uzasadniono następująco (DS III/1408, str. 11 uzasadnienia, drugi akapit od góry): "W rozdziale 14 w art. 50 projektu - proponuje się, z inicjatywy resortu Obrony Narodowej, wprowadzenie zmiany w ustawie z dnia 21 listopada 1967 r. o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej (Dz.U. Nr 4, poz 16 z poz zm) przez skreślenie w art. 4 ust.1 zdania drugiego, bowiem w przypadku utrzymania dotychczasowej treści art.4 ust.1 powszechnemu obowiązkowi obrony nie będzie podlegał jedynie obywatel polski, który będzie równocześnie obywatelem innego państwa stale zamieszkującym poza granicami Rzeczypospolitej Polskiej."
Współautorami tego fundamentalnie antypolonijnego aktu byli wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Piotr Stachańczyk (dziś prezes Urzędu Repatriacji i Cudzoziemców) i Radosław Sikorski, wiceminister spraw zagranicznych odpowiedzialny za sprawy konsularne i sprawy łączności kraju z Polonią (dziś już niebawem minister odpowiedzialny za to samo).
Koncepcję przymuszenia Polonii amerykańskiej (ca. 7-9 milionów osób) do posługiwania się w podróżach do Polski wyłącznie paszportami polskimi, minister Sikorski rozwinąl w swoim wystąpieniu w PAI nastepująco :
min. R. Sikorski : [...] generalna zasada jest taka: Polski obywatel przyjeżdża do Polski i z niej wyjeżdża na polskim paszporcie I OD TEGO NIE ODSTĄPIMY.
K. Zielke:Czyli to ma być tak, że trzeba wyjechać ze Stanów na paszporcie amerykańskim, w samolocie wyciągnąć paszport polski, wjechać do Polski na paszporcie polskim, wyjechać z Polski na paszporcie polskim, a wjeżdżając do Stanów trzeba mieć znowu paszport amerykański, czy tak?
min. R. Sikorski: Stany podwójnego obywatelstwa zdarzają się nawet podsekretarzom stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, zdarzają się milionom Polaków za granicą I NIE ROZUMIEM DLACZEGO JEST TO PROBLEMEM AKURAT DLA MAŁEJ GARSTKI LUDZI. TO JEST PRAKTYKA ZGODNA ZE ZWYCZAJAMI INNYCH PAŃSTW. TO NIE JEST COŚ CO MYŚMY SOBIE WYMYŚLILI - DOKŁADNIE TAK SAMO TRAKTUJE SWOICH OBYWATELI PAŃSTWO AMERYKAŃSKIE. NIE WIDZĘ POWODÓW, DLA KTÓRYCH MIELIBYŚMY ROBIĆ TO INACZEJ.
[...]
prof. A. Stelmachowski: Czyli nakłania pan, panie ministrze, żeby jednak nosili dwa paszporty?|
min. R. Sikorski: Naturalnie, to jest praktyka, którą tolerujemy, która jest uznawana powszechnie wobec państwa, którego jest się obywatelem - WOBEC WŁADZ KRAJU, KTÓREGO JEST SIĘ OBYWATELEM UŻYWA SIĘ DOKUMENTÓW TEGO KRAJU. WOBEC WŁADZ AMERYKAŃSKICH PASZPORTU AMERYKAŃSKIEGO, WOBEC WŁADZ POLSKICH - POLSKIEGO.
[...]
min. R. Sikorski: MYŚLĘ, ŻE PO PROSTU TRZEBA SIĘ PRZYZWYCZAIĆ DO TEGO, ZE MAMY WOLNĄ POLSKĘ, PASZPORTY Z ORZEŁKIEM W KORONIE, O KTÓRYM KIEDYŚ MARZYLIŚMY.
=================
"Dlaczego jest to problemem akurat dla małej garstki ludzi" okazało się wprost blyskawicznie. Konkretnie, okazało się dla tych Polaków w USA , którzy wieloma latami ciężkiej pracy dorobili sie w USA karier zawodowych w wojsku, administracji federalnej, przemyśle zbrojeniowym, lotniczym i kosmicznym, instytutach badawczych pracujacych dla rządu, krytycznej infrastrukturze, i wielu innych miejscach pracy wymagających od pracownika posiadania certyfikatu bezpieczeństwa osobowego (ang. security clearance).
Okazało się mianowicie, że podwójny obywatel Polski i USA nie może mieć jednocześnie ważnego paszportu polskiego i ważnego amerykańskiego certyfikatu bezpieczeństwa osobowego.
Obywatel USA, kraju imigrantów może mieć, i często ma, bez żadnych reperkusji, podwójne obywatelstwo USA i innego państwa. Ale z praw nie-amerykańskiego obywatela nie może czynnie korzystać, o ile chce się cieszyć pełnym zaufaniem USA w takich kwestiach jak np. dostęp do informacji niejawnej i praca w niektorych instyticjach państwowych.
W Polsce jest w tej kwestii analogicznie - niektóre stanowiska wymagają posiadania certyfikatów bezpieczeństwa osobowego. Wydaje je cywilom Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a wojskowym Służba Kontrywiadu Wojskowego, po przeprowadzeniu stosownych dochodzeń.
W USA, certyfikatami zajmuje się Wojskowa Agencja Bezpieczeństwa, Defense Security Agency (DSA), podległa Ministerstwu Obrony. Nadzór nad DSA sprawuje wiceminister obrony USA d/s dowodzenia, zarządzania, łączności i wywiadu (Assistant Secretary of Defense Command, Control, Communications and Intelligence). Wiceminister zajmujący sie tym zakresem kompetencji jest często oznaczany militarnym skrótem ASDEFC3I.
W miesiąc po bananowej deklaracji ministra Sikorskiego na konferencji PAI w Warszawie, ówczesny ASDEFC3I, Arthur L. Money, podpisał notatkę, znaną dziś sądownictwu amerykanskiemu jako "The Money Memorandum".
http://www.defenselink.mil/dodgc/doha/policyinterpmemo.pdf
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Obrony
6000 Defense Pentagon
Washington DC 20301-6000
Departament Dowodzenia, Zarządzania, Łączności i Wywiadu
16 sierpnia 2000 r.
Notatka Służbowa
otrzymują:
Dyrektorzy Departamentów Wojskowych
Szef Sztabu Generalnego
Szef Radców Prawnych Ministerstwa Obrony
Dyrektor Administracyjny Ministerstwa Obrony
Dyrektorzy Agencji podległych Ministerstwu Obrony
Dotyczy:
Wytyczne dla centralnych organów arbitrażowych (CAF) Ministerstwa Obrony USA; wyjaśnienie właściwego zakresu stosowania w ocenie wniosków o wydanie certyfikatów bezpieczeństwa dyrektywy arbitrażowej dotyczącej kwestii osobistych preferencji wnioskodawcy dla obcego państwa.
-------------
Ośrodek studiów nad bezpieczeństwem wojskowym (SRC) zakończył ostatnio przegląd efektywności stosowania przez Ministerstwo Obrony USA procedur arbitrażowych i dochodzeniowych zatwierdzonych przez Prezydenta Stanów Zjednoczonych w roku 1997. Rezultaty przeglądu wskazują na pomyślne wprowadzenie w życie tych procedur przez Ministerstwo. Jakkolwiek stopień wdrożenia procedur jako całości oceniono jako zadowalający, ośrodek zalecił poświęcenie bliższej uwagi jednej konkretnej dyrektywie arbitrażowej, konkretnie Dyrektywie C - Osobiste Preferencje dla Obcego Państwa. Ośrodek SRC doszedł do wniosku, że stosowanie Dyrektywy C napotykało na trudności w sprawach związanych z posiadaniem podwójnego obywatelstwa, a zwłaszcza w sprawach związanych z posługiwaniem się dwoma paszportami.
Notatka niniejsza ma na celu wyjaśnienie, w jaki sposób stosuje się Dyrektywę C w sprawach, w których osoba ubiegająca się o wydanie certyfikatu bezpieczeństwa posiada obcy paszport lub takiego paszportu używa. Dyrektywa C bezpośrednio stanowi, że "posiadanie i/lub używanie obcego paszportu" może być okolicznością dyskwalifikującą wnioskodawcę. Dyrektywa nie przewiduje okoliczności łagodzących związanych z osobistą wygodą wnioskodawcy, jego bezpieczeństwem, wymaganiami obcego prawa, bądź konkretnym krajem jaki wchodzi w grę w konkretnym rozpatrywanym przypadku. Jedyna dopuszczalna okoliczność łagodząca to oficjalne zezwolenie rządu Stanów Zjednoczonych na posiadanie lub używanie przez wnioskodawcę obcego paszportu. Obawa związana z zasadami bezpieczeństwa jaka leży u podstaw dyrektywy, jest taka, że posiadanie i używanie obcego paszportu zamiast paszportu amerykańskiego podaje w wątpliwość nadrzędną lojalność tak postępującej osoby wobec Stanów Zjednoczonych, a także może ułatwić takiej osobie podróże za granicę bez wiedzy Stanów Zjednoczonych.
W związku z powyższym, prawidłowo interpretowana dyrektywa wymaga odmowy wydania certyfikatu bezpieczeństwa, lub odebrania certyfikatu już wydanego, chyba że wnioskodawca wyzbędzie się obcego paszportu, lub otrzyma oficjalne zezwolenie na jego używanie od właściwej agencji rządowej Stanow Zjednoczonych. Modyfikacja dyrektywy nie jest konieczna.
Powyższe wyjaśnienie dotyczące bieżącej polityki arbitrażowej dotyczy wszystkich spraw, w których nie wydano ostatecznej decyzji w dniu podpisania niniejszej notatki.
Arthur L. Money
Od daty podpisania "The Money Memorandum", każdy Polak w USA który dorobił się tam cenionej, rozwojowej i przyzwoicie płatnej kariery zawodowej w instytucjach, które z powodu ochrony tajemnicy państwowej lub służbowej wymagają od praciownikow certyfikatow bezpieczeństwa, musi wybierać. Pomiedzy karierą zawodową i podstawami utrzymania, a tekturową książeczką z orzełkiem, której wymaga od niego minister Sikorski.
Co na to minister? Przyznał się do błędu i bezsensownej bufonady? A gdzie tam. Niecałe trzy lata później, minister (w stanie chwilowego spoczynku) ustosunkował się do sprawy następująco:
From : "Radek Sikorski" rsikorski@aei.org
To : "'Stary Wiarus'"
Subject : RE: Winszuję zwycięstwa
Date : Wed, 29 Jan 2003
Szanowny Panie,
Rodzice uczyli mnie aby anonimy wyrzucac do kosza. Odpowiadam, gdyz bliskie mi sa sprawy Polonii a z Panskiej relacji wynika, ze nastapilo ostatnio dramatyczne pogorszenie w sprawnosci wydawania polskich paszportow. Jest to nie do przyjecia i budzi sluszny sprzeciw.
W zwiazku z druga poruszona przez Pana sprawa, zalaczam informacje ze strony internetowej ambasady USA w Warszawie o tym jak wedlug niej powinny zachowywac sie osoby posiadajace podwojne obywatelstwo USA i Polski: obywatele USA posiadajacy takze polskie obywatelstwo wjezdzajac do Polski powinni okazywac polski paszport, a wjezdzajac do USA amerykanski. Sadze, ze to logiczne i spelnia zasade wzajemnosci w stosunkach miedzy panstwami. Uwazam, ze jako urzednik RP mialem obowiazek upominania sie o równy szacunek dla paszportu RP. Sadze, ze Pan, jako Polak, powinien sie ze mna zgodzic.
Dalsza anonimowa korespondencja z Panskiego adresu zostanie wpisana na liste junk mail na moim serwerze i do mnie nie dotrze.
Z powazaniem,
Radek Sikorski
Trąbo nasza, wrogom grzmij!
W Temacie Maci - wtemaciemaci.salon24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz