Prasa Polanezji (z jednej strony, prasa mało wiarygodna – GazWyb, ale z drugiej strony za PAP-em, więc zapewne jest w tym jakaś część prawdy)
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,4607756.html
donosi, że polskie Ministerstwo Sprawiedliwości zamierza ponownie wystąpić o ekstradycję Edwarda Mazura z USA. Bez nowych dowodów. Na podstawie tych samych, na których sędzia Arlander Keys nie zostawił suchej nitki.
Czy w tym nieszczęsnym kraju, do cholery, nikt nie zna angielskiego na tyle, żeby przeczytać to amerykańskie orzeczenie w oryginale? Albo zrozumieć pojęcie 'double jeopardy'?
Znaczy, amerykańska prokuratura federalna ma teraz na życzenie Warszawy ochotniczo wystawić się na pośmiewisko we własnym kraju, ponownie reprezentując w amerykańskim sądzie federalnym to samo stanowisko władz polskich, na którym już raz przerżnęli wniosek o ekstradycję?
Stanowisko to jest z grubsza takie, że Polska bardzo chce dorwać Mazura, bo wiele sobie po jego wiedzy obiecuje, ale niestety nie ma przeciwko niemu wystarczających dowodów. Zatem USA powinny obywatela amerykańskiego Mazura wydać Polsce, żeby ta mogła go potrzymać w więzieniu aż zmięknie i sam takich dowodów dostarczy.
Pierdoły na temat braku wiarygodności zarzutów Ameryka ma natomiast po prostu pominąć, razem z takimi burżujskimi wydumkami jak domniemanie niewinności. Jak każdemu na świecie wiadomo, a komu nie wiadomo, ten powinien się niezwłocznie nauczyć, Polacy wszystko wiedzą lepiej. W tym zwłaszcza kogo należy wsadzić ciupasem do ciupy i jak długo tam go trzymać. Jak to juź zresztą na Salonie24 zgrabnie wywiodła pani RRK, załączając zgrabną listę wlasnych faworytów do umieszczenia w miejscu odosobnienia.
Nieważne za co, nieważne czy ma to sens, i nieważne czy jest po temu podstawa prawna. Dajcie mi człowieka, a podstawa się znajdzie, jak mawiał Andriej Januariewicz Wyszyński, zasłużony prokurator ZSRR.
Wy, chłopaki, doprawdy macie tam w kraju cokolwiek mętne pojęcie o różnicy ustrojowej między praworządną demokracją a centralistycznym etatyzmem autorytarnym, jeżeli takie rzeczy wam po głowie chodzą natychmiast po wyborach.
Za bardzo wierzycie w moc sprawczą własnych przekonań, więc pomału się wam robi z tego opisana przez Stanisława Lema psychiatria wieżowcowa, czyli n-piętrowa: - on sobie roi, że sobie roi, że sobie nic nie roi etc. Pytani przez dziennik "Polska" wymieniani jako kandydaci na ministra sprawiedliwości w rządzie PO: Julia Pitera, Cezary Grabarczyk oraz prof. Andrzej Zoll, roją sobie, że niewykluczone, że poprą ten nowy wniosek.
Najwidoczniej wybory odbierają w Polsce rozum ponadpartyjnie.
Przepowiadam, że szkoda czasu i pieniędzy. Prędzej się polski minister sprawiedliwości z dowolnej partii nauczy siłą woli giąć widelce, niż jakikolwiek amerykański sędzia uwierzy w te same dowody przeciw Mazurowi, które inny amerykański sędzia dopiero co uznał za całkowicie niewiarygodne.
Chyba że macie zupełnie nowe dowody, co najmniej takiej wagi, jak przyjazd zmartwychwstałego Papały do USA w celu zeznania przed amerykańskim sądem, że to Mazur go zabił?
===========
Disclaimer:
Nie znam Mazura, który mnie ani ziębi, ani grzeje. Nie zabiłem Papały, i nie wiem kto go zabił.
W Temacie Maci - wtemaciemaci.salon24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz