wtorek, 16 marca 2010

Sikorski jednak się zrzekł - Alleluja, alleluja!



Z prawdziwą przyjemością odnotowuję, że Radosław Słońce (l'etat, c'est moi) spełnił mój skromny postulat sprzed ponad dwóch lat, i przedstawił odpowiedni papier z Home Office. Mianowicie  ostemplowaną kopię formularza RN1, która stanowi dokumentarny dowód, że przyjęto jego deklarację zrzeczenia się obywatelstwa brytyjskiego.  Czyli zrobił tak, jak prosiłem jeszce w listopadzie 2007 roku, co dobrze o jego rozsądku świadczy, bo lepiej póżno niż wcale.
W przeciwieństwie do Polski, wladze brytyjskie nie mogą odmówić swemu obywatelowi przyjęcia do wiadomości jego wlasnowolnego zrzeczenia się obywatelstwa brytyjskiego w czasie pokoju (mogą w czasie wojny). O żadnych zgodach lub niezgodach na to zrzeczenie nie ma mowy, bo decyduje sam obywatel, a nie państwo. Nie wymaga się też dołączania furmanki dodatkowych papierów, ani przyklękania przez tronem.

Proszę zauważyć, ze ten formularz jest jednokartkowy i zawiera sześć prostych pytań oraz wlasnoręczny podpis. That's it.
Lis jest durniem i bredzi:
Tomasz Lis przekonywał wczoraj w swoim programie, że Radosław Sikorski, wbrew zapewnieniom, nie mógł się zrzec brytyjskiego obywatelstwa. - Urzędnik Home Office (brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych - red.), którego pytałem, mówił, że nie można zrzec się brytyjskiego obywatelstwa. To prezent od królowej - mówił gospodarz programu

Obywatelstwo brytyjskie nie jest naturalnie żadnym darem królowej. Jego uzyskanie jest gwarantowanym ustawowo prawem każdej osoby, która przeżyla w UK pięć lat z prawem pobytu stałego i pracy oraz jest niekarana. Zrzeczenie się obywatelstwa brytyjskiego na własny wniosek obywatela nie jest w jakikolwiek sposób kłopotliwe, ponieważ brytyjskie państwo respektuje podmiotowość swego obywatela, i co za tym idzie jego prawo do suwerennej decyzji w tej sprawie.  W przeciwieństwie do państwa polskiego.

Lis bredzi, bo wydaje mu się, że wszędzie jest tak samo jak w Polsce, i wszędzie dookoła sprawy zrzeczenia się obywatelstwa na własne życzenie, do czego obywatel ma wszelkie prawo, zbudowano taki sam 'proces monstre' i wały obstrukcji administracyjnej jak w Polsce.
W Polsce, te wały mają proces zrzeczenia się obywatelstwa polskiego na wlasną prośbę albo utrudniać jak się tylko da, albo w ogóle udaremniać, poprzez stalinowski wdzięk procedury administracyjnej, stanowiącej wieloletni koszmar.

Proces zrzeczenia się obywatelstwa brytyjskiego opisalem szczegółowo pod podanym wyżej linkiem, 
a paranoiczny, stalinowsko-bizantyjski, proces zrzekania się obywatelstwa polskiego - tutaj:
i tutaj - z porównaniem do procedur zrzekania się obywatelstw USA, Kanady i Australii
Mam nadzieję, że kiedy Radek już wreszcie zostanie Prezydentem RP, to ja też będę mógł się zrzec swojego obywatelstwa polskiego z takim samym minimum ceregieli, z jakim Radek zrzekł się obywatelstwa brytyjskiego. 

Choćby z tego jednego powodu zapewne  powinienem mu kibicować.

A teraz deser polityczny. Z frykasem, o którym praktycznie nikt w Polsce nie wie: 

Otóż, rezygnacja z obywatelstwa brytyjskiego jest odwracalna. Jest ono do odzyskania w razie  potrzeby. Też bez kłopotu. Z formularzem RN1 (dziś znanym jako formularz RN) przychodzi pouczenie, w którym czytamy: Notes:  "A declaration of renunciation affects only the status of the person making the declaration and does not affect the current status of any other member of his or her existing family. A person who renounces British citizenship has a right (once only) to resume that citizenship if the renunciation was necessary to enable him or her to keep or obtain some other citizenship. A person who renounces British citizenship more than once, or for any other reason, may be allowed to resume that citizenship if the Home Secretary thinks fit."

Brak komentarzy: