"Szefom nie wolno mowić o agentach, bo wywiad i kontrwywiad to są filary państwa - ocenia Kiszczak. - I to niezależnie od tego, jaki kolejny numer ma RP - dodaje." (2007-05-14, 13:57)
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,4130105.html
No i ja jakoś nie widzę, żeby sie na Kiszczaka za to obruszyła jakaś szczególna lawina krytyki... W Polsce widać z rozkoszą spijają mu to credo czekisty prosto z dzióbka, jako oczywistość.
Widać lud woli żyć w państwie, którego filarami, elitą, solą ziemi i gwarantami istnienia są wywiad i kontrwywiad. Na grzyb tam komu te wszystkie parlamenty, wolne media, wolne wybory, wolność słowa etc.etc. Wystarczą Kloss ze Stirlitzem.
Ludzie, przecinek, obudźcie się!!!
Przestańcie wreszcie gładko łykać esbecką i post-esbecką propagandę, że "przecież tak samo jest wszędzie", czyli że specsłużby wszędzie na świecie zza kulis kierują państwem i pociagają za wszystkie sznurki, i że tak musi być, bo takie jest prawo naturalne.
Przecie ten zgrabny kiszczakizm o filarach państwa to jest współczesna wersja znanego cytatu z Feliksa Dzierżyńskiego, że państwo stoi wysiłkiem tysięcy ofiarnych czekistów "o czystych rękach, chłodnych głowach i gorących sercach". W domyśle - jakby czekistów nie stało, to państwo runie.
Tu, gdzie ja mieszkam, wywiad i kontrwywiad to nie są żadne filary państwa. To są stosunkowo nieduże instytucje państwowe, działajace pod kontrolą parlamentarną, i dodatkowo pod kontrolą niezależnego inspektoratu kontroli wewnętrznej powołanego przez premiera. Podlegają służbowo ministrowi sprawiedliwości (kontrwywiad cywilny), ministrowi obrony (wywiad i kontrwywiad wojskowy) i ministrowi spraw zagranicznych (cywilny wywiad zagraniczny).
Instytucje te zajmują się, jak następuje:
Kontrwywiad cywilny: - ochroną państwa przed szczegółowo zdefiniowanymi w ustawie sześcioma zakresami działalności, do ktorych należą: akty przemocy popełniane z pobudek politycznych (w tym terroryzm), szpiegostwo, dywersja i sabotaż, działalność wywrotowa zagrażająca podstawom państwa (sedition), obca agentura wpływu (acts of foreign interference) oraz ataki na siły zbrojne w czasie pokoju.
Wywiad i kontrwywiad wojskowy: zdobywaniem, gromadzeniem i przetwarzaniem informacji militarnych o potencjalnym nplu oraz ochroną kontrwywiadowczą własnych sił zbrojnych przed penetracją wywiadowczą npla.
Cywilny wywiad zagraniczny: zdobywaniem poza terytorium państwa informacji politycznych i ekonomicznych przydatnych przy podejmowaniu decyzji z zakresu polityki zagranicznej i gospodarczej.
Niczym więcej.
W miarę możności nie próbujcie mi tłumaczyć z Polski, że stamtąd widać lepiej, i w rzeczywistości specsłużby kręcą całą Australią, gdzie życie jest jednym gigantycznym spiskiem, tylko ja jestem tak głupi, że tego nie widzę.
Z doświadczeniem 25 lat życia tutaj, ja wam nie uwierzę.
Proszę zwrócić uwagę, że cały australijski establishment wywiadowczy w ogóle nie zajmuje się korupcją ani przestępczością gospodarczą. Od tego jest policja federalna i stanowa, federalna komisja d/s walki z przestępczością zorganizowaną, prokuratura federalna oraz niezależne agencje antykorupcyjne powołane przez rządy stanowe. W ten sposób wywiad i kontrwywiad trzyma się z dala od spraw przestępczości gospodarczej, w których przepływają wielkie pieniądze.
Wywiad i kontrwywiad naturalnie i tutaj się zapewne państwu przydają, ale gdyby jakiś ich emerytowany funkcjonariusz oświadczył publicznie, że to są filary państwa, uznano by to powszechnie za demencję. Jeśli natomiast o funkcjonariuszy tych instytucji w czynnej służbie idzie, to żadnemu z nich nie przyszłoby do głowy wypowiadać się publicznie o czymkolwiek w ogóle, w związku lub bez związku z obowiązkami służbowymi.
Istnieje dowolna liczba państw, które (przede wszystkim z przyczyn ekonomicznych) establishmentu wywiadowczego albo nie posiadają w ogóle, albo posiadają go w szczątkowej formie, a istnieniu państwa ani poziomowi życia jego obywateli jakoś taki stan rzeczy nie zagraża. Przestańcie więc nareszcie międlić na wszystkie strony bolszewicki koncept Ubekistanu, z wielotysięcznymi spec-służbami i agenturą obejmujacą 6-10% ogółu obywateli, jako model normalnego państwa.
Nie, tak nie jest wszędzie.
Nie, "Ubekistan" to nie jest normalne państwo.
Pojęcie "normalne państwo" pasuje do państwa etatystycznego, autorytarnego lub totalitarnego jak krowie siodło.
Ubekistan istniał w PRL, ZSRR, NRD. Nadal istnieje, w rozmaitym stopniu perfekcji w Korei Północnej, w Birmie, w Chinach, na Białorusi, w Rosji, w Zimbabwe. Czy w Polsce będzie tak jak w Zimbabwe, to tylko od was samych zależy.
Oprócz autorytaryzmu i totalitaryzmu są jeszcze inne modele państwa i ustroju. Naprawdę. To, że mało kto spośrod żyjących w Polsce miał okazję doświadczyć ich osobiście, to żadna wymówka albo argument - ani na rzecz ustroju etatyzmu autorytarnego w RP, ani na korzyść zadziwiającej tolerancji okazywanej przez rodaków uśmiechniętemu Kiszczakowi.
Może to przypadek, ale w dzień póżniej opublikowano sondę, w myśl której około 3 milionów Polaków (12% ludności w wieku produkcyjnym) przymierza się do emigracji, na razie zarobkowej. Może wolą inne filary państwa?
nie rozumie naszej lokalnej specyfiki.
I proszę nie buntować nadwiślańskich autochtonów wobec tego, co nieuniknione. Na naszych oczach Autorytety sypią się w gruzy, a Pan w najlepsze wierzga przeciw ościeniowi.
Chyba, że to filary australijskiego rządu płacą Panu za tę propagandę i za ściągnięcie na antypody kolejnych milionów Polaków..
Bóg zaplać za zanteresowanie, ale ściągać to akurat tu nikogo siłą nie trzeba, a już najmniej milionów :-)))
Do wzięcia w Australii Jest około 100 000 wiz imigracyjnych rocznie (globalnie) i nieodmiennie 4-8 chętnych na każdą, przy czym nie ma sztywnej puli na poszczególne kraje, a konkurencja jest indywidualna. Mlodzi Polacy nie czekają aż ich ktoś do nas "ściągnie", tylko liczą pracowicie punkty kwalifikacyjne, zdają egzaminy z języka, weryfikują dyplomy,, piszą podania i ubiegają się o wizy imigracyjne. Niektórym się udaje. Może mają dość kraju, w którym razwiedka jest filarem państwa - jak pan myśli?
na agentach donoszących do władzy absolutnej.
Generał tylko potwierdza swój niezmienny pogląd
na tą sprawę.
Społeczeństwo to stado baranów ktore należy opleść
siatką donosicieli, aby nad nim panować.
Demokracja tylko w tym przeszkadza generałowi K.
On najwyrazniej lubi innych ludzi w formie bydła
którym można manipulować.
"No i ja jakoś nie widzę, żeby sie na Kiszczaka za to obruszyła jakaś szczególna lawina krytyki... W Polsce widać z rozkoszą spijają mu to credo czekisty prosto z dzióbka, jako oczywistość."
A po co krytykowac kogoś, kto se bredzi, co chce. Nikt wypowiedzi Kiszczaka nie traktuje na serio. Może i chciałby jeszcze pograć, ale jego czas już dawno minął. No może jeszcze Michnik może być ciekaw, co on ma do powiedzenia.
Jeśli o nim głośniej ostatnio to dlatego, że przypomniano sprawę listy esbeków przekazanej Kozłowskiemu.
A co do mnie, to jesli Kiszczaka wypowiedzi miałyby mnie kiedykolwiek interesować, to tylko te z procesu za te jego wyczyny z czasów PRL i III RP.
W Temacie Maci - wtemaciemaci.salon24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz