piątek, 20 stycznia 2012

Mundur kpt. Protasiuka a kontekst sytuacyjny


Rosemann pisze:

rosemann.salon24.pl/382142,kto-pilotowal-tupolewa-kontekst-sytuacyjny

Wracając jednak do pana Laska, Millera, Anodiny i „kontekstu sytuacyjnego”. Czy ktoś mi wreszcie wyjaśni gdzie znaleziono ciała Protasiuka i Grzywny? Czy ktoś powie mi gdzie znajduje się ten „sektor pierwszy” jeśli weźmie się pod uwagę wskazane w raportach położenie szczątków kabiny pilotów oraz sąsiadujące z nimi szczątki innych części aeroplanu?


Mało tego - kto objaśni w jaki sposób jest fizycznie możliwe że, w warunkach gdy przednia część kadłuba samolotu znikła w większości, a kokpit w całości, rodzinie kpt. Protasiuka oddano jego mundur w ogólnie niezłym stanie?



http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20101014&id=po01.txt

Nasz Dziennik, czwartek, 14 października 2010, Nr 241 (3867)

Jakie rzeczy osobiste Rosjanie zwrócili rodzinie?

L.P.: - Synowa dostała mundur, ale my go jeszcze nie widzieliśmy. Podobno jednak był czysty i cały, czyli nie brudzony błotem - jak w pozostałych przypadkach. Jedynie bardzo mocno pachniał paliwem.

W.P.: - Koledzy Syna dali nam jeszcze jego czapkę, która była na nabożeństwie. Teraz ma ją wnuczek.

Jeśli więc mundur był czysty, a sam kokpit nie uległ tak dużemu zniszczeniu jak pozostałe części samolotu, to dlaczego tak dużo czasu zajęło znalezienie ciała Państwa Syna?

W.P.: - Też chcielibyśmy to wiedzieć! Przecież co jak co, ale zlokalizować pilotów, to był najmniejszy problem - chociażby ze względu na miejsce. To wszystko jest bardzo dziwne. Nawet nie wiemy, czy w tej trumnie, którą dostaliśmy, jest chociaż kawałek naszego dziecka...

L.P.: - Otrzymaliśmy przecież jedynie akt zgonu. Żadnego dokumentu potwierdzającego badania DNA, potwierdzającego tożsamość naszego Syna, nie mamy. Nikt z rodzin nic takiego nie dostał. To skandal!

Będą Państwo domagać się ekshumacji i ponownej sekcji zwłok?

W.P.: - Pani redaktor, to jest jak walka mrówki ze słoniem. Ja niczego dobrego po Rosjanach się nie spodziewam. Służyłem kiedyś z nimi w wojsku i wiem, jaki to jest naród, jak przełożeni potrafią być bezwzględni.

Jeżeli mundury gen. Andrzeja Błasika i wiceadm. Andrzeja Karwety, dowódcy MW, są
w stanie takim jak opublikowano w polskiej prasie:

text describing the image


to jakim cudem mundur kapitana Protasiuka, który albo pilot miał na sobie, albo wisiał na wieszaku w samym kokpicie, lub w schowku w bezpośrednim sąsiedztwie kokpitu, który podobno uległ całkowitemu zniszczeniu, został opisany przez jego rodziców jako "czysty i cały, czyli nie brudzony błotem - jak w pozostałych przypadkach. Jedynie bardzo mocno pachniał paliwem..."


niedziela, 15 stycznia 2012

Mane, tekel, fares



www.tvn24.pl/-1,1731324,0,1,ze-strony-mak-zniknely-dokumenty-smolenskie,wiadomosc.html


Panie premierze, ze strony MAK zniknęły dokumenty smoleńskie.
Czas na pana, pora porządkować swoje sprawy.

niedziela, 1 stycznia 2012

Dziwne i ostrożne sformułowanie


... przecyzyjnie tak wyważone, żeby nie potwierdzić i nie zaprzeczyć, na wypadek, gdyby w przyszłości przyszło przyznać, że podczas analiz przeprowadzonych po ekshumacji śp. Zbigniewa Wassermana jednak znaleziono ślady materiałów wybuchowych:

wpolityce.pl/wydarzenia/20254-prokuratura-wojskowa-obrazenia-ciala-zbigniewa-wassermanna-nie-byly-wywolane-materialami-wybuchowymi

W czwartek rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa przekazał PAP inny z wniosków ekspertyzy polskich biegłych. Wskazał, że polska ekspertyza pozwala jednoznacznie wykluczyć, iż "mechanizm powstania obrażeń ciała śp. Z. Wassermanna miał związek z działaniem materiałów pirotechnicznych, wysokiej temperatury lub tym podobnych czynników". Płk Rzepa dodał, że informację dotyczącą tej kwestii przekazuje "w związku z pojawiającymi się doniesieniami medialnymi" jakoby biegli ujawnili na ciele Wassermanna ślady materiałów wybuchowych.


Dowcip polega na tym, że niekoniecznie musi istnieć BEZPOŚREDNI związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy wykryciem na czyichś zwłokach śladów materiałow wybuchowych, a mechanizmem obrażeń jakich doznał denat.

Jeśli w wyniku eksplozji bomby dwie ulice dalej, ktoś zostaje zabity cegłą spadającą z gzymsu zachwianego wybuchem budynku, to też nie zginąl w wyniku dzialania materiałów pirotechnicznych, tylko z powodu rozleglego złamania kości czaszki i ciężkiego urazu mózgu zadanego przez spadającą cegłę. W medycynie sądowej Pierwszego Świata, w raporcie jest dodatkowo w tym miejscu zdjęcie cegły, zdjęcie urazu czaszki, uwagi patologa, czy cegła uderzyla w czaszkę denata kantem, rogiem, czy na płasko.

Mechanizm powstania obrażeń ciał ofiar katastrofy lotniczej w Lockerbie dnia 21 grudnia 1988 także nie miał związku z dzialaniem
materiałów pirotechnicznych, wysokiej temperatury lub tym podobnych czynników. Wszystkie ofiary zginęły w wyniku nagłej dekompresji kabiny ciśnieniowej i upadku z wysokości 9,4km.

I jakby się uprzeć, to być może na tym można by dochodzenie w sprawie Lockerbie zamknąć, pomijając niewygodny fakt, że w ładowni samolotu wybuchła bomba, i wydać komunikat, że jak walnęło, to urwało, nieprawdaż?