http://pl.wikipedia.org/wiki/Lidia_Geringer_de_OedenbergLidia Joanna Geringer d'Oedenberg - polski polityk, poseł Parlamentu Europejskiego 2005 - 2014 fot. Sławek, licencja Creative Commons
Pierwszy bard socjalizmu i klasyk propagandy PRL, Jerzy Urban, bardzo się już posunął w latach, ale jego lutnia jest bezpieczna. Udało się wychować spadkobierców i następców. Europosłanka Sojuszu Lewicy Demokratycznej, spadkobiercy PZPR, Lidia Joanna Geringer de Oedenberg de domo Ulatowska, potrafi wirtuozersko zagłuszać niewygodne głosy.
Mając dostęp do całości dokumentów wystawy organizowanej zaledwie za parę dni i przewidując, do czego zmierza poseł Legutko, uznałam, że jedynie zezwolenie na wystawę - włącznie z podpisami, które dotarły do nas najpóźniej - zapobiegnie skandalowi.Wtedy to organizator musiałby tłumaczyć się z kontrowersyjnych podpisów, a nie Parlament Europejski. Mojej opinii nie podzielili pozostali kwestorzy i zagłosowali (przy moim głosie wstrzymującym) przeciw nagłemu poszerzaniu wystawy o napisy. Woleli trzymać się ściśle procedur, co jest zresztą normą, bowiem w PE jeden wyjątek prowokuje następne. Dodam, że wszyscy kwestorzy uznali podpisy za drastyczne i naruszające art. 6.1-6.2 Regulaminu(mówiące o treściach sprzecznych ze wspólnymi wartościami europejskimi)*
Nieprawda. Przewodniczący kolegium kwestorów poinformował na piśmie europosła Legutko że decyzja ocenzurowania podpisów pod zdjęciami zostala podjęta jednogłośnie, to znaczy rownież głosem Lidii Joanny Geringer de Oedenberg de domo Ulatowskiej MEP. Wynika z tego, że Lidia Joanna Geringer de Oedenberg de domo Ulatowska MEP nie tylko nie domagała się udzielenia europosłowi Legutko zezwolenia na wstawienie zdjęć wraz z podpisami, ale nawet wręcz przeciwnie.
Oddajmy znów głos europosłance:
"Uważam, że teksty informacyjne do wystawy eksponowanej w instytucji publicznej nie powinny być oparte na sugestiach i przypuszczeniach, nie mogą prowokować ani judzić. Nie na tym polega wolność słowa."
Naturalnie. Wolność słowa polega i zawsze polegała na tym, co właściwi towarzysze w mądrości swojej i aktualnej linii partyjnej uważają. Biuro Polityczne KC PZPR też zawsze konsekwentnie uważało, że krytyka postępowania partii jest jak najbardziej dopuszczalna, byle była konstruktywna i twórcza, miast prowokacji i judzenia. Łzy mi się z nostalgii w oczach kręcą. Lidia Joanna Geringer de Oedenberg de domo Ulatowska MEP przenosi moją wytęsknioną duszę wygnańca z obczyzny wprost na stronę tytułową "Trybuny Ludu" rocznik circa 1977, kiedy to przyszła europosłanka ukończyła lat 20. Jest ciągłość. Wtedy wspólny front partii i klasy robotniczej, dziś wspólne europejskie wartości.
Ale, ale…
*Artykuł 6 - Warunki ogólne organizacji wydarzeń kulturalnych i wystaw dla ich organizatorów
6.1 Wydarzenia kulturalne i wystawy w żadnym przypadku nie mogą być organizowane w celach komercyjnych ani nie mogą naruszać powagi Parlamentu. Organizatorzy wydarzeń kulturalnych lub wystaw zobowiązują się nie prowadzić działań oraz nie wystawiać eksponatów, które mogłyby zostać uznane za sprzeczne ze wspólnymi wartościami europejskimi. Jeżeli kwestor odpowiedzialny uzna, że prowadzone działania lub wystawiane eksponaty są sprzeczne z wartościami europejskimi, działania takie zostaną odwołane lub zarządzone zostanie usunięcie takich eksponatów przez organizatora wydarzenia kulturalnego lub wystawy na jego koszt.
W przypadku gdy poseł obejmujący patronat nad danym wydarzeniem nie zgadza się z decyzją kwestora odpowiedzialnego o odwołaniu wydarzenia lub usunięciu eksponatów, może odwołać się na piśmie do Kwestorów, którzy podejmą ostateczną decyzję.
Czy ja mógłbym gdzieś przeczytać oficjalną listę wspólnych europejskich wartości opublikowaną przez Komisję Europejską, która pomogłaby mi się ustrzec od ich naruszania w przyszłości? Co prawda dotąd mi się wydawało, że wolność słowa jest jak najbardziej wspólną wartością powszechną, w tym europejską, ale co ja tam wiem.
Uniżenie dziękuję pani europosłance Lidii Joannie Geringer de Oedenberg de domo Ulatowskiej za wyprowadzenie mnie z błędu. Dreszcze mi przechodzą po plecach na myśl, że gdyby nie europosłanka Lidia Joanna Geringer de Oedenberg de domo Ulatowska, mógłbym trwać w ciemnocie i nieświadomości na ten temat, i zbrodniczo pozwalać sobie na praktykowanie wolności słowa z pogwałceniem wspólnych zasad europejskich.
Tyle że ja na szczęście jestem obywatelem Australii, która z obiektywnych przyczyn geograficznych nie należy do Unii Europejskiej i nie ubiega się o jej członkostwo. Prawo australijskie nie zna pojęcia myślozbrodni, w tym rownież ciężkiej myślozbrodni naruszenia wspólnych wartości europejskich, ani kar za praktykowanie wolności słowa bez zezwolenia Lidii Joanny Geringer de Oedenberg de domo Ulatowskiej.
W związku z czym jestem w swoim prawie obywatelskim oświadczyć, że postępowanie Lidii Joanny Geringer de Oedenberg de domo Ulatowskiej MEP, czynnie tłumiącej wolność słowa i usiłującej się wyłgać od odpowiedzialności moralnej i politycznej za to, ja uważam za bezwstydne (niem.schamlos, ang. shameless, franc. sans vergogne).
PS.
Ach, ta nostalgia… W sukurs pani europoseł PZPR… pardon… SLD, Lidii Joannie Geringer de Oedenberg de domo Ulatowskiej MEP, pośpieszył z bratnią pomocą kwestorską tow. Jiří Maštálka MEP, z Komunistycznej Partii Czech i Moraw. Jak za dawnych lat. Łza się w oku kręci. Pilnie przejrzałem zdjęcia z otwarcia wystawy, czy aby gdzieś za filarem, oparty o ścianę, nie stoi Leonid Breżniew w tużurku z orderami do pasa, ale widocznie Lidia Joanna Geringer de Oedenberg de domo Ulatowska MEP nie jest dobrym medium spirytystycznym. Lonia, wróć, ucałuj jak za dawnych lat, dam ci za to Unii najpiękniejszy kwiat.