środa, 30 czerwca 2010

Żyjącym pomnikom, złotymi literami



Gwiazdowie: Za taką wizę - dziękujemy

Podsumowując:

1. Obywatele Stanów Zjednoczonych mogą od lat przyjeżdżać do Polski bez wiz. To udogodnienie nie spowodowało w rewanżu żadnych ułatwień dla obywateli Polski, którzy chcą odwiedzić Amerykę. Pozostało serwilistycznym gestem wobec światowego mocarstwa. Uważamy, że polski rząd powinien wprowadzić dla obywateli Stanów Zjednoczonych identyczną procedurę ubiegania się wizy, jaka obowiązuje obywateli Polski.


2. Dla zwyczajnych ludzi, którzy chcą odwiedzić rodzinę, przyjaciół lub zwiedzić Amerykę, obecnie obowiązująca procedura będzie poważnym utrudnieniem, choćby dlatego, że nie ma już innej możliwości składania wniosków wizowych jak drogą elektroniczną. Nie każdy ma w domu dostęp do Internetu, kolorową drukarkę i jest dość biegły, aby samodzielnie złożyć wniosek. Jest to tym bardziej niezrozumiałe, że i tak ostatecznie trzeba pojechać do Warszawy na rozmowę z konsulem. Przestępcy i prominenci poradzą sobie.


3. Ubieganie się o wizę jest teraz dość kosztowne. Przed rozmową z konsulem trzeba wpłacić 490 PLN od jednej osoby i żadna część tej wpłaty nie jest zwracana, jeśli wiza nie zostanie przyznana. 490 PLN naszym zdaniem przekracza koszt rozpatrywania wniosku, czyli jest bezprawnym haraczem. Nawet na opłacie za minutę rozmowy konsulat chce zarobić (4,88 PLN za minutę na numery, które dają zysk odbiorcy telefonu). Rozumiemy, że USA znalazły się w kryzysie finansowym, ale finansowanie się kosztem polskich obywateli jest niepoważne.


4. Zbieranie szczegółowych danych osobowych o obywatelach Polski w bazie danych rządu USA budzi wątpliwości prawne.


5. Wszystkie szczegółowe instrukcje są aroganckie. Np. „...konsulowi należy podać jedynie paszport, wniosek wizowy oraz formularz DHL. Jeżeli niezbędne okażą się inne dokumenty, konsul sam poprosi o nie w trakcie rozmowy”. A więc, nawet Waszego uprzejmego zaproszenia nie moglibyśmy przedstawić konsulowi, chyba, że sam domyśliłby się, że je mamy. Albo „Prosimy nie pytać konsula o możliwość odebrania paszportu osobiście” (podkreślenia na stronie Ambasady USA).

Przyznacie Państwo, że wyjazd do kraju, który w taki sposób traktuje turystów, nie jest możliwy. Nie możemy podpisać się pod traktowaniem nas jak oszustów i domniemanych przestępców.

Postanowiliśmy zrezygnować z ubiegania się o wizę również dlatego, że Polski rząd nie chroni interesów i godności polskich obywateli. Pozostaje nam tylko indywidualny protest.

Jeszcze raz dziękujemy za zaproszenie i życzymy udanych obchodów 30. rocznicy powstania „Solidarności”. Gratulujemy znakomitego wyniku wyborów prezydenckich.
 

Szanowni Państwo Gwiazdowie,


1. Amerykanie mają hopla na punkcie ochrony granic i zbierania danych o osobach mających zamiar odwiedzić USA od czasu 9/11, o czym wie do tej pory cały świat. Gwarantuję, że gdyby zamach terrorystyczny zgładził 3000 Polaków w centrum Warszawy, Polska miałaby taką samą obsesję bezpieczeństwa państwa jak dziś USA, albo jeszcze głębszą.

2. Finansowanie tego hopla na punkcie bezpieczeństwa państwa jest fantastycznie kosztowne. W związku z czym Kongres USA uchwalił, że będzie się to finansowało z podwyższonych opłat administracyjnych a nie z kieszeni podatnika amerykańskiego, który nie ma prawnego ani moralnego obowiązku nikogo subsydiować, by mógł taniej odwiedzić USA. Bezprawne? Jak najbardziej zgodne z prawem. Amerykańskim. Odpowiednie ustawy można znależć w sieci. Te opłaty za postępowanie wizowe są zresztą identyczne w każdym kraju, którego obywatele zobowiązani są uzyskiwać wizy amerykańskie, więc nie ma mowy o dyskryminacji.

3. Że tak niemiło jest w tym konsulacie, że petenta tam tak z góry traktują, i że to uwłacza godności narodowej etc.? Doprawdy, rozbrajają mnie Państwo.


 Proszę porozmawiać z dowolną osobą, która ostatnio załatwiała cokolwiek jako obywatel polski w jakimkolwiek konsulacie polskim w dowolnym kraju. Zwłaszcza proszę spytać, ile to kosztowało i jak ją/jego tam traktowano. Podpowiem Państwu - kosztowało drogo, traktowano jak bydło. To jakoś godności narodowej nie uwłacza?

Dla ilustracji zagadnienia proszę, ot tak, eksperymentalnie, spróbować zadzwonić w godzinach urzędowania do, powiedzmy, Konsulatu Generalnego RP w Sydney, w którym codziennie rano zdejmuje się słuchawkę telefonu i odkłada na bok, żeby nikt personelowi żadnymi telefonami d... nie zawracał. Ten zwyczaj panuje tam od ponad 30 lat i przetrwał zmianę ustroju.

W konsulacie polskim w Londynie, obywatel polski denerwujący się bezczelnością panienki z okienka

- bo np. odstał 4-6 godzin w kolejce z niemowlęciem na ręku, a pinda zza kontuaru go odsyła po jeszcze jeden, nigdy i nigdzie przedtem nie wspominany papier, co to jak go już przyniesie, to będzie mógł stanąć w wielogodzinnym ogonku od nowa -

może dostać po mordzie od polskiej ochrony, plus dostać się na nieformalną czarną listę konsulatu, w wyniku czego już nigdy niczego tam nie załatwi. O mały figiel nie dostał tam po mordzie członek brytyjskiego parlamentu polskiego pochodzenia, bo miał czelność zadawać pytania, do tego po polsku.

Fakty są takie, proszę Szanownych Państwa, że obsługa klienta polskiego w konsulacie USA w Warszawie jest w porównaniu z obsługą obywatela polskiego przez większość konsulatów RP na świecie wręcz pieszczotliwa.



4. Wizy polskie dla obywateli amerykańskich zniósł za swojej prezydentury, w 1991 roku, jednoosobową, osobistą decyzją ulubieniec Państwa, pan prezydent Lech Wałęsa. Lojalnie przedtem ostrzeżony przez Amerykanów że na wizy amerykańskie dla Polaków ten miły gest nie wpłynie, bo w USA decyduje o tych sprawach Kongres, a nie tupnięcie nogą prezydenta.


Jeśli Państwu się wydaje, że RP do czegokolwiek może Kongres USA przymusić przy pomocy np. szykan wizowych przy wydawaniu wiz polskich, to żyją Państwo w nierzeczywistym świecie. Jedno co się wtedy zmieni (na niekorzyść Polski) to liczba podróżujących. No i Polonii też Państwo przy okazji strzelą w stopę, jak będzie musiała uzyskiwać polskie wizy - polskie paszporty posiada około 2,7% Polonii amerykańskiej.


A może po prostu batożyć każdego obywatela USA lądującego na Okęciu, albo co dziesiątego palić na stosie, dopóki Ameryka nie zniesie wiz?




5."Zbieranie szczegółowych danych osobowych o obywatelach Polski w bazie danych rządu USA budzi wątpliwości prawne"

Doprawdy? Czyje wątpliwości prawne budzi? Czy Państwo się zgadzają z ogólną zasadą, że w USA obowiązuje prawo amerykańskie, nie polskie? Amerykańską podstawę prawną podam państwu z rozkoszą: USA Patriot Act, 115 Stat. 272 (2001).

Poza tym, jak Państwo myślą, co się gromadzi w polskich rządowych bazach danych - kwiaty? Dokąd Państwa zdaniem idą dane osobowe obywateli np. Ukrainy, albo Argentyny, albo Jemenu, z polskich formularzy wizowych?




6. Nie wiem dlaczego okienko w konsulacie USA w Warszawie nie chce widzieć wszystkich możliwych papierów, ale w ciemno strzelam, że to konsekwencja dawniejszego zwyczaju przynoszenia przez osoby ubiegające się o wizę całych ryz dokumentów, nieważne z sensem czy bez, na zasadzie, że jak się konsul zmęczy, to da wizę, a inni mogą poczekać.


7. Wszystkie kraje strefy Schengen, z wyjątkiem Polski, spełniły do tej pory wymagania kwalifikujące do ich włączenia do amerykańskiego programu wjazdu bezwizowego (VWP). Dopóki Polska tych wymagań nie spełni, nie ma zmiłuj, Amerykanie nie popuszczą, i mają w tym swoją rację, oraz swoje prawo tak a nie inaczej postąpić. Suwerenne decyzje Stanów Zjednoczonych podejmują rząd i Kongres USA. Nie Polska, i nie Unia Europejska.


Wszystkie kłopoty z wizami amerykańskimi znikną jak ręką odjął, kiedy Polacy przestaną nielegalnie przedłużać pobyt w USA i pracować tam na czarno. Zamiast się żalić, że ta niedobra Ameryka tak Szanownych Państwa złośliwie szmaci, proszę może raczej pracować od podstaw wśród rodaków, nad kwestią, że nie wszędzie na świecie jest tak samo jak w Polsce, i nie wszędzie łamanie prawa jest uważane za świetny dowcip i objaw życiowej zaradności. 


I całe szczęście, że nie jest.




Załączam serdeczne pozdrowienia i wyrazy najwyższego szacunku dla Państwa z okazji 30 rocznicy powstania 'Solidarności'.

niedziela, 27 czerwca 2010

16 sekund z podkładem muzycznym


Seven seconds away
Just as long as I stay
I'll be waiting
It's not a second
Seven seconds away
Just as long as I stay
I'll be waiting

Yooussou N'dour, "Seven Seconds Away"

 
…[niezident.]…Brakuje 16 sekund nagrania? No cóż, nikt nie jest doskonały,my s nimi sdiełali wielikuju oszybku, Donald Donaldowicz. Da, znaju, etohistoryczny cytat, i szto z takowo? Niedobrze się stało, ale nie biespokojties'. To nie jest problem, to się da załatwić, powiedzcie tylko o ile dłuższe ma być to nagranie: 16 sekund, minutę, godzinę, dwie? Po co się niepotrzebnie denerwować, jak na bumadze wyraźnie napisane, że pierwsza wersja? Jak będzie trzeba, to druga może być dłuższa o ile trzeba. Rejestratory? Rejestratory, konieczno, dalej w Moskwie. Deszcze niespokojne potargały sada tiepier już ósmy tydzień zmywają wrak zwalony na kupę pod gołym niebem, nie boities'A my na tej wojnie ładnych parę lat, niektórzy od 1989 roku, Donald Donaldowicz, a niektórzy jeszcze wcześniej.Do domu wrócimy, w piecu napalimy, nakarmimy psa mięsem importowanym iz Polszy, a wycięta brzoza, na której samolot wasz skrzydłopotieriał, już dawno w piecu, więc żadnych analiz na obecność śladów aluminium w miejscu złamania niet i nie budietznaczitsa nie wołnujties'Przed nocą zdążymy, tylko zwyciężymy, a właściwie to już zwyciężyliśmy, bo kokpitu jak nie było, tak nie ma, taśmy wszystkie w sejfie u nas, trumny zalutowane iprokuror surowo zakazał waszym otwierania, bonielzia, no i co mu zrobicie, Donald Donaldowicz? Komisja międzynarodowa? Prawa własności do wraku i rejestratorów? Wy s uma soszli?  Bo to ważna gra… Skażitie, ten wasz Miller, on brat Leszku Milleru?...[niewyr.]...


--------------------------------
No więc, niech mi ktoś przypomni, w zamian za co właściwie Polska de facto wystąpiła z NATO?
A miało być tak pięknie. Zwłaszcza, jeśli  ktoś w tą piękność pospiesznie uwierzył, najlepiej w ciągu pierwszych 48 godzin po katastrofie.
Nowa Tragedia w Upiornym Lesie
By Anne Applebaum
Posted Monday, April 12, 2010, at 12:03 PM ET
Lecz tym razem nikt nie podejrzewa spisku mającego na celu zabicie polskiej elity.
 W sobotę, polski prezydent, prezes banku narodowego, szef sztabu generalnego i wielu innych przywodców cywilnych i wojskowych, wsród których znajdowało się kilku moch przyjaciół i koledzy mojego męża, zginęli w tragicznej katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Niedaleko tego miejsca, z rozkazu Stalina zamordowano 70 lat temu 20 000 polskich oficerów. Tym razem jednak nikt nie podejrzewa spisku. 
Oczywiście, kilka marginesowych witryn internetowych może spisek podejrzewać, jakiś polityk może takie podejrzenia wyrazić. Ale rządy Polski i Rosji oraz ogromna większośćRosjan i Polaków uważająże zawiniły błąd pilota i mgła. Co więcej, dyskusja na temat tych potencjalnych przyczyn katastrofy jest szczera i otwarta. Polski premier Donald Tusk udał się natychmiast na miejsce katastrofy, wraz ze swoim rosyjskim odpowiednikiem, Władimirem Putinem. Polscy technicy kryminalistyki byli na miejscu w ciągu kilku godzin. Rząd Rosji oferuje pomoc i zwalnia z obowiązku wizowego wszystkich członków rodzin ofiar, którzy pragną udać sie do Rosji. Wszędzie są kamery telewizyjne. Urzędnicy na rosyjskim lotnisku występują publicznie, odpowiadają na pytania, rozmawiają z dziennikarzami.
Dla zachodniego czytelnika nie ma w tym nic niezwykłego. Wszyscy spodziewają sięże takie rzeczy będą miały miejsce po wypadkach lotniczych. Ale w tej części świata, zwlaszcza w tym upiornym lesie, otwarta dyskusja o tragedii stanowi rewolucyjną zmianę. (…)

czwartek, 10 czerwca 2010

Jeg ønsker å være en borger av Andre Norge!


Jeg ønsker å være en borger av Andre Norge!

    [Ja chcę być obywatelem Drugiej Norwegii!]

 
                    Vidkun Abraham Lauritz Jonssøn Quisling (1887-1945)


Rozejrzawszy się nieco w historii Norwegii, niniejszym udzielam bezwarunkowego poparcia wizjonerskiemu pomysłowi pana ministra Sikorskiego, by Polskę uczynić Drugą Norwegią. 

Jestem za tym, by Polska stała się jak najszybciej Drugą Norwegią. Nie tylko z powodu gazu.

Doświadczenia Pierwszej Norwegii są wprost bezcenne dla Polski i wiele możemy się od tego kraju nauczyć. Na przykład, konsekwentnego postępowania z kolaborantami działającymi na rzecz wrogiego mocarstwa:
 
1.   Olav Aspheim, stracony 19 marca 1948, Oslo
2.    Per Fredrik Bergeen, stracony 12 lipca 1947, Trondheim
3.    Hermann Eduard Franz Dragass, stracony 10 lipca 1948, Kristiansten
4.    Einar Olav Christianen Dønnum, stracony 22 kwietnia 1947, Akershus
5.    Hans Birger Egeberg, stracony 4 pa_dziernika 1945, Kristiansten
6.    Harald Grøtte, stracony 12 lipca 1947, Kristiansten
7.    Alfred Josef Gärtner, stracony 8 sierpnia 1946, Bergen
8.    Albert Viljam Hagelin, stracony 25 maja 1946, Akershus
9.    Olaus Salberg Peter Hamrun, stracony 12 lipca 1947, Kristiansten
10.    Harry Arnfinn Hofstad, stracony 12 lipca 1947, Kristiansten
11.    Reidar Haaland, stracony 17 sierpnia, 1945 , Akershus
12.    Bjarne Konrad Jenshus, stracony 12 lipca 1947, Kristiansten
13.    Johny Alf Larsen, stracony 29 maja 1947, Bodø
14.    Aksel Julius Mære, stracony 12 lipca 1947, Kristiansten
15.    Hans Jakob Skaar Pedersen, stracony 30 marca 1946, Sverresborg
16.    Eilif Rye Pisani, stracony 2 kwietnia 1947, Bergen
17.    Vidkun Quisling, stracony 2 października 1945, Akershus
18.    Kristian Johan Randal, stracony 12 lipca 1947, Kristiansten
19.    Henry Rinnan, stracony 1 lutego 1947, Kristiansten
20.    Max Emil Gustav Rook, stracony 5 czerwca 1947, Sverresborg
21.    Harry Aleksander Rønning, stracony 12 lipca 1947, Kristiansten
22.    Arne Braa Saatvedt, stracony 20 października 1945, Akershus
23.    Ragnar Skancke, stracony 28 sierpnia 1948, Akershus
24.    Holger Tou, stracony 30 stycznia 1947, Sverresborg
25.    Ole Wehus, stracony 20października 1945, Akershus 

Objaśnienie:
Po zakończeniu II wojny światowej, norwescy poputczycy nazizmu straszyli, w sposób całkowicie identyczny jak polscy poputczycy komunizmu po 1989 roku, że powojenny rząd norweski zmierza do wymordowania  wszystkich członków kolaborującej z Niemcami norweskiej partii faszystowskiej, Nasjonal Samling, czyli około 50 000 osób, ca. 2% ludności kraju.

 W publicznych debatach, zwolennicy karania norweskich kolaborantów nazywani byli wtedy “frakcją lodową
”, że niby serca mieli jak z lodu.  Norweskie autorytety moralne, całkiem jak w III RP, załamywały ręce nad ohydnym polowaniem na czarownice uprawianym przez norweską prasę. Zwolenników gorących serc, przytulenia, odpuszczenia, zapomnienia i grubej kreski nazywano “frakcją jedwabną”.

 W wyniku szerokiej debaty publicznej, wyłonił się w końcu consensus Norwegów, że dla narodu wyzwolonego z niewoli jedwab jest luksusem, natomiast sprawiedliwość jest dobrem podstawowym. W niespełna trzymilionowym wówczas kraju, aresztowano 28 750 członków Nasjonal Samling.  Znakomita większość została zwolniona bez procesu lub uniewinniona przez sądy. Kilkanaście procent ukarano krótkotrwałym więzieniem lub grzywną. 200 osobom postawiono zarzut zdrady, karanej w Norwegii śmiercią. 170 uniewinniono, 30 skazano na śmierć, 25 stracono. Następnie zaprzestano w Norwegii wykonywania kary śmierci, którą potem ostatecznie zniesiono w latach 70-tych XX wieku. kiedy kwestia kolaboracji z wrogim mocarstwem zupełnie nikogo już w Norwegii nie interesowała, jako dawno rozwiązana.

Druga Norwegia


Kiedy mi czasem smutno i źle, to jak sobie coś wyszukam i przeczytam z ostatnich enuncjacji Radosława Słońce (l'etat, c'est moi), to zaraz humor mi się radykalnie poprawia.
"Radosław Sikorski ocenił, że eksploatacja gazu łupkowego w Polsce daje szansę, aby za 10-15 lat nasz kraj stał się drugą Norwegią."
Była już druga Japonia (ta z okresu miedzy Hiroszimą a Nagasaki), druga Irlandia (ta z okresu zabójczego nieurodzaju kartofli i wielkiej emigracji zarobkowej), a teraz ma być druga Norwegia. Może to i jest jakiś pomysł, ale pod warunkiem że zacznie się od rozstrzelania Jaruzelskiego, w oparciu o precedens Vidkuna Quislinga.

Nikt, no nikt, tak cudnie głupa rżnąć nie potrafi jak  Radosław Wspaniały:


O wizach do USA: To nie fair!
Pytany o kwestię wiz dla Polaków do USA Sikorski przyznał, że w tej sprawie próbowaliśmy już wszystkiego "i prośby, i groźby". Zaapelował do Polaków, aby przestrzegali prawa amerykańskiego.

- I wydaje mi się, że coraz większa proporcja (Polaków) jeździ tam (do USA) w celu zdeklarowanym. Jeśli ktoś już musi pracować za granicą, to znacznie lepiej to można robić w Europie, gdzie płacimy podatki, ale też mamy ochronę socjalną, robimy to legalnie, łatwiej utrzymać kontakt z rodziną, z krajem. Stany Zjednoczone nie dotrzymały umowy, jaką z nami zawarły w latach 90. My znieśliśmy wizy, oni mieli mieć wizy za darmo. Wizy faktycznie są za darmo, ale trzeba płacić za przywilej złożenia podania - mówił Sikorski.

Jego zdaniem, Amerykanie prowadzą niezrozumiałą politykę w tej sprawie. - Faktycznie tolerują wielomilionową imigrację z Ameryki Łacińskiej, a z jakiegoś powodu boją się nas. To jest nie fair, że jesteśmy ostatnim krajem strefy Schengen, który nie ma ruchu bezwizowego ze Stanami Zjednoczonymi. I ja liczę na umowę konsularną między UE a Stanami Zjednoczonymi, aby to wreszcie wymusić - podkreślił szef MSZ.   

Ziemianki proszę ciupasem kopać, i robić zapasy cukru i mąki! Radoslaw Słońce grozi Stanom Zjednoczonym, one się Polaków boją, więc jest dobry moment, żeby na nich wymusić.

A jak Amerykanie nie zechcą podpisać niekorzystnej dla siebie umowy konsularnej, kiedy Radosław europejską pięścią w stół wyrżnie, to będzie wojna UE z USA. Amerykanie szybko skapitulują, zaś w traktacie pokojowym, podpisanym w Chobielinie powiat Nakło, zapisze się wiekuisty przywilej pracy na czarno w USA dla Polaków. 


Znaczy, Radosław O Mało Co Nie Prezydent nie wie, jakie są warunki wejścia do Visa Waiver Program, nie wie, że Polacy ich nie spełniają, oraz nie wie, że opłaty i procedury ubieganią sie o wizę amerykańską przez obywateli krajów które nie są w VWP (taki np. Izrael też nie jest)są identyczne dla Polski i każdej innej Gwadelupy.
A nie mówiłem, że nikt tak cudnie głupa rżnąć nie potrafi? Może jednak ubłagajcie go , żeby kandydował na prezydenta. Lepiej od tego nie będzie, ale dużo weselej.


piątek, 4 czerwca 2010

Namordnik


Odnotowuję z zainteresowaniem podpisanie dn. 1 czerwca 2010 roku w Rostowie nad Donem porozumienia o ochronie informacji niejawnej pomiedzy Unią Europejską a Federacją Rosyjską.

Nie przypominam sobie, by ktoś w tej sprawie pytał Polaków o zdanie. Co na to pani Lidia Joanna Geringer de Oedenberg de domo Ulatowska, delegat Salonu 24 w Postępowym Sojuszu Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim? Czy informowała swoich wyborców zawczasu o tej cennej postępowej inicjatywie?

Porozumienie podpisali baronessa Katarzyna Małgorzata Ashton, High Representative of the Union for Foreign Affairs and Security Policy  - w latach 1977-1983 administratorka, a następnie skarbnik i wiceprezes Ruchu Pożytecznych Idiotów Na Rzecz Jednostronnego Rozbrojenia Nuklearnego znanego jako Campaign for Nuclear Disarmament (CND). 


Od póżnych lat 60-tych do połowy lat 70-tych, kontrwywiad brytyjski MI5 oficjalnie określał CND jako organizację wywrotową kontrolowaną przez komunistów. Od póżnych lat 70-tych, za kadencji przyszłej baronessy, MI5 złagodził swoją ocenę CND, określając ruch już tylko jako organizację "spenetrowaną przez komunistów".

oraz pan Siergiej Michajłowicz Smirnow,
oficer KGB od 1975 roku, obecnie pierwszy zastępca Dyrektora Generalnego FSB (zdjęcia, ach niestety, brak).

-----------


A zatem, zanim Salon24 otrzyma stosowny nakaz z Moskwy albo z Brukseli, spieszę zamieścić, póki można, dalsze szczegóły wnętrza rosyjskiego ПРКСН(Podwodnyj Rakietnyj Krejser Strategiczeskogo Naznaczenija) wspomnianego ciepło w poprzednim poście. 

Koneserów atomistyki zapewniam, że sfotografowany reaktor w poprzednim poście był jak najbardziej na chodzie, proszę spojrzeć na widoczny na zdjęciu wskaźnik ciśnienia we wtórnym obiegu wymiennika ciepła. Pompy chłodzenia reaktora chodzą, turbiny okrętu się kręcą.


Tym razem - supertajne ogłoszenie na drzwiach jednego z ustępów dla załogi jednostki, wiszące zaraz obok szczegółowej instrukcji obsługi. Wychodek na okręcie podwodnym jest daleko bardziej skomplikowany niż na lądzie, więc wymaga instrukcji.

Przepraszam za niską jakość zdjęć, ale w sraczu strategicznego podwodnego krążownika rakietowego niestety przepalila się żarówka i w środku było dość ciemno, a jarzeniówka na zewnątrz buczała i migała, bo się spieprzył starter.




Problem polega na tym, że załoga rosyjskiego SSBN, czyli ПРКСН, opanowała wprawdzie obsługę wielogłowicowych międzykontynentalnych pocisków rakietowych, ale nigdy nie opanowała w dostatecznym stopniu spuszczania wody ani zamykania za sobą drzwi od wychodka. W związku z czym śmierdzi, i doszło do oddolnej inicjatywy przylepienia na drzwiach reprodukowanego tutaj rozpaczliwego apelu do towarzyszy broni. 

To tak na marginesie głosów, że wyszkolenie załogi polskiego prezydenckiego Tupolewa podobno pozostawiało wiele do życzenia.

-------------------- 
PS:
Uprzedzając pytania czytelników skad te zdjęcia: z wakacji.  Każdy może takie albo lepsze sam zrobić. Podjeżdża sie do bramy najnowszej i najbardziej tajnej bazy Floty Północnej, Nerpiczja. To jest nad fiordem Zapadnaja Lica, szosą jakieś 10 km od centrum zamkniętego miasta Zaozersk w okolicach Murmańska. Mapę drogową można sobie wydrukować z Google, bo map w kioskach tam nie sprzedają. Od tego znaku na rogatkach miasta jest do bazy około 7.5 kilometra.
Dawniej Zaozersk nazywał się Murmańsk-150 i mogli tam zastrzelić przy szlabanie, dzisiaj jest dalej zamknięty, ale wystarczy mieć rosyjskie tablice rejestracyjne, np. samochód wynajęty u Hertza w Sankt-Petersburgu, i nikt się nie czepia. Wartownikowi przy bramie należy dać pół litra. On zadzwoni do kolegi przy tunelu do podziemnych schronów, gdzie stoją okręty, żeby wpuścił gościa, to też dostanie pół litra. Schrony są kawałek dalej. Trzeba skręcić w prawo przy betonowym obelisku na zboczu wzgórza z niby to godłem bazy.
i zjechać trochę w dół, w kierunku fiordu. W całej bazie jest ograniczenie szybkości do 40km/h. Należy zaparkować przed wejściem do tunelu, dać wartownikowi pół litra, wejść tunelem do środka i zrobić zdjęcia. Jedyne ograniczenie jest takie, że z bazy trzeba wyjechać z powrotem zanim sie zmieni warta, bo inaczej kosztuje to następnego litra, a ileż w końcu można tej wódy wozić ze sobą.


PS2:
A zauważyl ktoś po przeczytaniu rosyjskiej instrukcji obsługi podwodnego sracza, że ten cud techniki, strategiczny podwodny krążownik rakietowy, wielki okręt podwodny niosący w wyrzutniach moc kilkudziesięciu megaton (cala amunicja i materiały wybuchowe zużyte podczas II wojny światowej to rownoważnik 3, słownie trzech megaton), jednostka zdolna do zniszczenia jedną salwą wszystkich wielkich miast Zachodu, pozbywa się marynarskiego gówna poprzez wydmuchanie go sprężonym powietrzem za burtę?

To jest dopiero metafora..
.

A na dłuższą metę i tak nic się nie ukryje



To tak a propos tajemnic i możliwości ich utrzymania.
Przedział reaktora na strategicznym okręcie podwodnym Federacji Rosyjskiej

środa, 2 czerwca 2010

Merde!



Tak brzmiała sławna odpowiedż generała Pierre Cambronne pod Waterloo na propozycję kapitulacji.

Równie sławny jest cytat z Winstona Churchilla "Rosja to zagadka owinięta w tajemnicę wewnątrz sekretu" ("Russia is a riddle wrapped in a mystery, inside an enigma").

Cytat jest tyleż popularny co i niepełny. Kiedy poszukać oryginalngo tekstu, okazuje się, że przemawiając przez radio 1 października 1939 roku, Sir Winston Churchill w rzeczywistości powiedział:

"I cannot forecast to you the action of Russia. It is  a riddle wrapped in a mystery, inside an enigma; but perhaps there is a key. That key is Russian national interest."*

"Nie mogę wam przepowiedzieć, co zrobi Rosja. To zagadka owinięta w tajemnicę wewnątrz sekretu. Ale  być może jest do tego klucz. Ten klucz to rosyjski interes narodowy".

W 70 lat później, czytanie stenogramu rozmów załogi prezydenckiego Tupolewa jest jak oglądanie pola bitwy przez dziurkę od klucza.W drzwiach, w których zostawiono w zamku od drugiej strony ten klucz, o którym mówił Sir Winston, więc prawie nic nie widać.

Rosjanie uznali, że ich interes narodowy wymaga, by Polacy uwierzyli, że
  • nieuległy wobec Rosji prezydent,
  • jego najbliżsi współpracownicy,
  • dowództwo polskich sił zbrojnych coraz bardziej integrujących się z NATO,
  • oraz elita orientacji politycznej uważającej, że w polityce wschodniej państwa wskazany jest zdrowy sceptycyzm,
zginęli na skutek jednogłośnej decyzji czterech dorosłych, normalnych i trzeźwych oficerow polskiego lotnictwa wojskowego, którzy postanowili popełnić zbiorowe samobójstwo, i co zamierzyli, to konsekwentnie wykonali.

Innymi słowy, rosyjski interes narodowy wymaga, aby dogłupić Polaków do poziomu Rosji. Myśl, że mieszkańcy odległych guberni na rubieżach imperium nie powinni być zbyt bystrzy, nie jest nowa. Zauważył to jeszcze car Mikołaj I. Mamy na to odpowiedź, równie zwięzłą jak Pierre Jacques Étienne, wicehrabia Cambronne: