sobota, 29 listopada 2008

Powrotnik



BO NAJLEPSZE I NAJZDROWSZE DLA BOCIANÓW JEST MAZOWSZE

"Przez waszą emigrację ludzie w Polsce doznali traumy. I to nie tylko wasi bliscy, rodzina. To trauma społeczna. Zwłaszcza osoby starsze, które pokładały w młodym pokoleniu nadzieję na lepszą Polskę, przestraszyły się waszych wyjazdów."

http://londyn.gazeta.pl/londyn/1,86059,6004211,Rzad_zawraca_emigrantow.html

Jako emigrantowi z ponad 25-letnim stażem, ogromnie mi miło, że sam Premier RP zająl się namawianiem gastarbeiterów, aby zostali prawdziwymi emigrantami, czyli Polonią, czyli naturalizowali się i pozostali na stałe w krajach swojego aktualnego zamieszkania.

W Polsce bowiem, gdy rząd sobie czegoś od obywatela życzy, to sensowną odpowiedzią normalnego człowieka na to jest postąpić wręcz przeciwnie.

Długa historia Polski podpowiada każdemu kto ją zna, że kiedy w rządowych enuncjacjach pojawia się słowo "społeczny" (sprawiedliwość społeczna, interes społeczny, społecznie słuszne etc.) to znaczy, że chodzi po prostu o trzymanie poddanych za mordę i interes grupy trzymającej władzę.

"Trauma społeczna" oznacza w tłumaczeniu z polskiego na nasze po prostu tyle że rząd się boi 'głosowania nogami', zwłaszcza przez młodzież. Bardzo dobrze, rząd niech się boi. A młodzież niech nadal głosuje nogami, skoro nie ma innego sposobu by nauczyć rozumu rozpasanych etatystów RP, jaka jest różnica pomiędzy obywatelem a poddanym.

środa, 5 listopada 2008

Suweren

Rzeczpospolita Polska, państwo które potrafiło z całą ceremonią postawić przed sądem bezdomnego żebraka dworcowego za publiczne skierowanie pod adresem prezydenta RP słów powszechnie uznawanych za obelżywe, nie spieszy się jakoś z "pociąganiem za konsekwencje" osób robiących z prezydenta idiotę w znacznie bardziej wyrafinowany sposób.

Palmę pierwszeństwa w ostatnich dniach dzierży dumnie pałacowy niedorzecznik, który oświadczył, że prezydent RP posiada konstytucyjne uprawnienia by się wedle własnego uznania dowolnie zgadzać lub nie zgadzać na wręczenie dowolnemu obywatelowi polskiemu dowolnych zagranicznych odznaczeń.

Konstytucja takich uprawnień nie zawiera. Artykuł 138 stanowi, że Prezydent RP nadaje ordery i odznaczenia - kropka. W domyśle - polskie, a nie wszystkich krajów świata.

Rzekome suwerenne prawo prezydenta do zablokowania wręczenia dowolnego orderu zagranicznego dowolnej osobie ktorej prezydent osobiście nie lubi, wywodzi się podobno z art. 5 ustawy z 1992 roku o orderach i odznaczeniach. Tyle, że jest to przepis akurat tak samo żywy, jak suwerenne prawo królowej Elżbiety II do ścięcia każdego poddanego bez sądu za obrazę majestatu; to znaczy, nie po to się ten przepis w ustawie znajduje, by suweren z niego w praktyce korzystał.

W razie wentylacji ustawy o orderach i odznaczeniach przez Trybunał Konstytucyjny, żywot art.5 będzie krótki jak życie motyla. W tekście Konstytucji brak bowiem jakichkolwiek dowodów, że ustawodawca konstytucyjny kiedykolwiek zamierzał takie uprawnienie prezydentowi nadać, bądź też pozostawił sprawę tego uprawnienia do uregulowania aktami prawnymi niższego rzędu. Nieobecna jest w art. 138 klasyczna klauzula "szczegóły określa ustawa", Brak też zwrotu "prezydent RP wyraża zgodę na…".

Klauzuli "prezydent RP wyraża zgodę na…", ustawodawca konstytucyjny używa bez oporów gdzie indziej w ustawie zasadniczej. Mianowicie używa go, w bezpośrednio poprzedzajacym artykule 137, dla wprowadzenia konstytucyjnego podporządkowania aktu woli obywatela pragnącego zrzec sie obywatelstwa RP osobistej woli prezydenta RP ("prezydent wyraża zgodę na zrzeczenie się obywatelstwa polskiego").

[Nota bene, takie podporządkowanie osobistej woli głowy państwa praktycznego korzystania przez obywatela z jednego z konstytucyjnie mu zagwarantowanych (w art.34 ust.2 Konstytucji) praw obywatelskich, to unikat europejski, a kto wie czy nie światowy, uniemożliwiający Polsce ratyfikację Konwencji Rady Europy o obywatelstwie [ETS 166]. Ale to już całkiem inna historia].

Jestem cholernie ciekawy, jak Lech Kaczyński wybrnie z zarzutu postawionego przez jego wlasne otoczenie, że blokuje wręczenie komuś francuskiej Legii Honorowej, z tego powodu, że go prywatnie albo politycznie nie lubi.

Prezydent Republiki Francuskiej uważa, a prawo jego kraju to przekonanie sankcjonuje, że głowa państwa francuskiego może suwerennie przyznać Legion d'Honneur komu zechce. Gdyby prezydent Francji miał za każdym razem pytać prezydenta Polski, Panamy, Paragwaju, Papui Nowej Gwinei, Pakistanu, Peru czy Palau o zgodę na nadanie komuś w tych krajach Legii Honorowej, byłoby to nie do pogodzenia z suwerennością Francji.

Prezydent Kaczyński, mam nadzieję, też nie pyta żadnych głów państw obcych, czy może komuś nadać Order Orła Bialego, ani czy mu łaskawie pozwolą wręczyć insygnia nowemu kawalerowi orderu?

Osoby w Polsce, którym prezydent Sarkozy nadał Legię Honorową, już ten order de iure mają od daty podpisania dekretu jego nadania, razem ze wszystkimi francuskimi przywilejami zwiazanymi z jego posiadaniem, nawet jeśli nie mają fizycznej rozetki do wpinania w klapę. Nie mając nic do powiedzenia w sprawie nadania lub nie nadania francuskiego odznaczenia, pałac prezydencki w Warszawie blokuje wręczenie jego insygniów. Ale po co?. Przecież prezydent Sarkozy nie podpisze dekretu odbierającego komuś dopiero co przyznaną Legię Honorową z tego powodu, że prezydencji Polski, Panamy, Paragwaju, Papui Nowej Gwinei, Pakistanu, Peru czy Palau się uwidziało, że odznaczony nie powinien mieć francuskiego orderu, więc sprzeciwia sie wręczeniu insygniów.

Z równym zainteresowaniem obserwuję drugą będącą obecnie w toku próbę zrobienia z prezydenta idioty, tym razem za pomocą senackiego projektu ustawy o obywatelstwie polskim. W największym skrócie, jak wynika z komentarzy senatorów, chodzi o to, żeby przy pomocy polskiego prawa o obywatelstwie zapobiec możliwości sądownego przymuszenia RP, prawnej spadkobierczyni PRL, do zwrotu mienia zrabowanego przez PRL jego prawnym właścicielom lub ich spadkobiercom, ze szczególnym uwzględnieniem "Niemców i Żydów", przy czym Żydów konsekwentnie pisze się w medialnych dywagacjach na ten temat z małej litery, zapewne po to, żeby żydowskie zagrożenie stało się mniejsze.

Projekt ustawy przewiduje m.in. możliwość "potwierdzania" obywatelstwa polskiego osobom technicznie posiadającym podwójne obywatelstwo Polski i innego państwa w drodze decyzji administracyjnej podejmowanej z urzędu. To znaczy, postuluje sie prawną możliwość jednostronnego ogłoszenia np. obywatela USA, dalekiego potomka i spadkobiercy właściciela kamienicy w Warszawie - obywatelem wyłącznie polskim, w celu przymuszenia go do dochodzenia swoich praw wyłącznie w jurysdykcji sądów polskich.

Nie wiadomo wlaściwie dlaczego - czyżby w przewidywaniu, że "sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie", więc w sprawach o zwrot zrabowanego mienia będzie się brało pod uwagę "sprawiedliwość społeczną", budżet państwa, królewski szczep Piastowy, oraz Wandę co nie chciala Niemca, słowem wszystko oprócz litery prawa i stosunków własnościowych zapisanych w księgach wieczystych?

Przymuszanie kogoś do zajęcia niekorzystnej dla siebie pozycji procesowej mogło się udać w PRL. W dzisiejszej dobie, RP dorobi się w ten sposób, oprócz fatalnej prasy, co najwyżej precedensu, kiedy jakiś sąd amerykański stanie po stronie obywatela USA, uzna się za wlaściwy jurysdykcyjnie do rozpatrzenia sprawy tego obywatela przeciwko RP, wyda orzeczenie zgodne z faktycznym stanem prawnym, a nie z gorączkowymi majaczeniami polskich polityków na temat "nie oddamy ani guzika", i każe zająć na poczet roszczeń np. budynek konsulatu RP w Nowym Jorku albo Boeinga 767 PLL LOT na chicagowskim lotnisku.

Co się tyczy tzw. powstrzymania teutońskiej nawały, to administracyjne ogłoszenie jakiegoś podwójnego obywatela niemiecko-polskiego obywatelem wyłącznie polskim, po to, żeby mu uniemożliwić lub utrudnić jak się tylko da dochodzenie przed sądem praw do spadku po dziadku, może osiagnąć tylko skutek odwrotny do zamierzonego. Nie tylko państwo niemieckie nie weźmie na siebie roszczeń majątkowych swoich obywateli wobec państwa polskiego, ale państwo niemieckie zacznie w końcu aktywnie wspomagać swoich obywateli funduszami i reprezentacją prawną w ich indywidualnych procesach sądowych przeciwko państwu polskiemu. Niewykluczone, że rzecz w końcu skończy się wypracowaniem przez sądownictwo unijne wysoce niekorzystnej dla Polski ogólnej wykładni zagadnienia zwrotu przez państwo bezprawnie zagarniętego mienia prywatnego. Co wtedy? Polska wystąpi z Unii i z oburzeniem zwróci subwencje pobrane of 2004 roku? Polska zerwie stosunki dyplomatyczne z Niemcami?

II wojna światowa skończyla się 63 lata temu. Niczego naszej historii nie ujmując, należy wziąc pod uwagę, że w miarę upływu czasu argument, że Polska cierpiała, a zatem Polsce należy się immunitet od powszechnie przyjętego wszędzie indziej rozumienia prawa własności, bedzie miał na arenie międzynarodowej coraz mniejszą wagę.

PS. A nie mówilem - nie zastawiać administracyjnym torem przeszkód zagwarantowanego konstytucyjnie prawa do rezygnacji z obywatelstwa polskiego? Wiele osób poza Polską by się do tej pory samookreśliło jako obywatele wyłącznie obcy, i mielibyście spokój z ewentualnymi roszczeniami majątkowymi podwójnych obywateli. Ale nie, wy woleliście wymodzić model przymusowego obywatelstwa polskiego, dziedziczonego w nieskończoność, w praktyce niezrzekalnego. No to bedziecie mieli teraz w nieskończoność kłopoty z podwójnymi obywatelami i próbami wyegzekwowania od nich coraz bardziej rozpaczliwymi środkami wyłączności obywatelstwa polskiego.

I co, nie mieli racji ojcowie założyciele niepodległej II RP, kiedy w ustawie o obywatelstwie z 1920 roku postanowili, że kto uzyskiwał obywatelstwo innego państwa, ten automatycznie tracił obywatelstwo polskie? Automatycznie - czyli bez suplikacji do pałacu, suwerennego zmiłowania prezydenta, furmanki papierów, paranoicznych dochodzeń, dantejskich opłat, szamotania z urzędami? Ale wy woleliście obstawić sprawę zrzeczenia obywatelstwa polskiego na wlasny wniosek obywatela wymyślną, bizantyjsko-stalinowską obstrukcją administracyjną, wyćwiczoną w PRL, żeby się wam kto czasem z państwowej smyczy nie urwał.



No cóż - tu l'as voulu, Georges Dandin…

wtorek, 4 listopada 2008

Czy w Polsce znane jest pojęcie podstawy prawnej?

"Nie ma zgody prezydenta na ordery dla Gronkiewicz i Marcinkiewicza"

Nie ma zgody prezydenta na wręczenie orderu Legii Honorowej Hannie Gronkiewicz-Walt i Kazimierzowi Marcinkiewiczowi oraz orderu Gwiazdy Solidarności Włoskiej Pawłowi Zalewskiemu - powiedział szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki.

- Takiej zgody nie ma, a co będzie w przyszłości, to ja nie potrafię prorokować - powiedział prezydencki minister w TVP info.

Piotr Kownacki podkreślił, że wyrażenie zgody przez prezydenta na uzyskanie przez polskiego obywatela orderu innego kraju jest prerogatywą głowy państwa. Jak tłumaczył, prezydent "może, ale nie musi" wyrazić taką zgodę.

- Tak jak jego uprawnieniem jest nadawanie odznaczeń - i szczerze mówiąc nie musi uzasadniać, dlaczego komuś nie nadał - tak samo jego uprawnieniem konstytucyjnym, prerogatywą, która nie podlega np. kontrasygnacie, jest wyrażanie zgody na przyjęcie przez polskiego obywatela odznaczenia innego państwa - podkreślił Kownacki. Jak dodał, "w szeregu wypadków taka zgoda jest wyrażana, a w niektórych nie jest".

W piątek TVP Info podała, że od ponad roku prezydent nie podpisuje zgody na przyjęcie przez Gronkiewicz-Waltz i Marcinkiewicza orderu Legii Honorowej. Nie ma także takiej decyzji w sprawie b. szefa komisji spraw zagranicznych Pawła Zalewskiego, któremu władze Włoch przyznały Order Gwiazdy Solidarności Włoskiej.

Ordery Legii Honorowej przyznane zostały w kwietniu ubiegłego roku przez ówczesnego prezydenta Francji Jacquesa Chiraca

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,5879948,_Nie_ma_zgody_prezydenta_na_ordery_dla_Gronkiewicz.htm

Czy ktoś mi może pokazać palcem w Konstytucji RP tą rzekomą prerogatywę prezydencką zezwalania, albo nie, na przyjęcie zagranicznego orderu przez obywatela polskiego?

Art.138 stanowi "Prezydent Rzeczypospolitej nadaje ordery i odznaczenia", ale polskie, a nie wszystkich krajow świata.

A co prezydent zrobi takiemu odznaczonemu, jak on się osobiście uda do Paryża i tam odbierze swoją Legię Honorową bez pytania o cenne prezydenckie zdanie? Albo jak mu Francja wręczy odznaczenie w swojej ambasadzie w Warszawie? Prezydent weźmie takiego na kolano i pośladki mu spierze?

Czy kiedy Bronisław Geremek odbierał swoją Legię Honorową, miał na to papier od Kwaśniewskiego?

Czy pojęcie podstawy prawnej zostało już w Polsce zastąpione pojęciem nieograniczonych uprawnień tronu?

poniedziałek, 3 listopada 2008

Co wy tam w tej Polsce palicie, Sadurski? Ja też chcę trochę!


Pytam czcigodnego prof. S. jako prawnika, bo cokolwiek byście tam nie palili, to wizje ta sfermentowana substancja pszenno-buraczana daje waszej legislaturze raczej kolorowe. Otóż właśnie wam sie roi, się wam, że decyzjami administracyjnymi będziecie według własnego uznania 'potwierdzać' obywatelstwo polskie obywateli innych państw, i zaraz pstryk, od tego mocarnego aktu sprawczego obywatel innego państwa będzie natychmiast, automatycznie nabierał takich obowiazków podatkowych, wojskowych i pańszczyźnianych względem Macierzy, jakie wy w łaskawości swojej zechcecie mu wyznaczyć.

Co więcej, wy zaraz na piśmie zawiadomicie, na kartce z pieczątką, państwo jego stałego zamieszkania i obywatelstwa, że on już nie jest ich, tylko wasz, i tylko was ma się słuchać i wam płacić, no matter what, przy czym ma on "być całkowicie podporządkowany polskiemu systemowi bez dokonywania jakiegokolwiek prawa opcji i wyboru, które obywatelstwo chce wykonywać". Jednym słowem, wy chcielibyście mieć absolutną jurysdykcję globalną dla wszystkiego, co dowolny błazen wysmaży w Warszawie.

Na przykład, móc opodatkować ze środy na piątek 9 milionów Amerykanów waszą światlą decyzją administracyjną. Albo urządzić pobór na Tasmanii. Albo ukarać kogoś za aborcję w Gwadelupie. Nad każdym, kto się o polski plemnik otarł, mielibyście w ten sosób waadzę, bo według prawa polskiego, polskie obywatelstwo dziedziczy sie w nieskończoność. Co więcej, uczeni wasi mogą łatwo obliczyć, kiedy w tych warunkach liczba obywateli polski przekroczy pierwszy miliard, a także kiedy liczba obywateli obcych na planecie zacznie się asymptotycznie zbliźać do zera.


Miłosierna poprawka liberalnie usposobionego senatora ma być taka, że wy obowiązkowe oświadzenia będziecie kazali składać tym wszystkim Argentyńczykom, Australijczykom, Amerykanom, Kanadyjczykom. A jak nie złożą, to wy ich grzywną ukarzecie.


Go ahead. Make my day. Do you feel lucky, punk? Do you? (Jakby się Sadurski miał złościć, to nie ja to powiedzialem, i nie do niego. To Clint Eastwood)


Wiecie co, chłopaki? Wy macie tak po angielsku zwane 'death wish' Ubiegacie się o to, by pewnego dnia świat was zabił śmiechem.



Podwójne obywatelstwo, ale podatki w Polsce

Z senatorem Piotrem Łukaszem Andrzejewskim, konstytucjonalistą, rozmawia Jacek Dytkowski

Konsekwencją przyjęcia nowej ustawy o obywatelstwie polskim będzie możliwość ubiegania się o zwrot mienia przez obywateli Niemiec lub Izraela, którzy wyemigrowali z Polski?


Ta ustawa nie różnicuje nikogo. Niezależnie, czy dotyczy ona osób, które opuściły Polskę w 1968 r., czy pochodzących z armii Andersa, emigracji niepodległościowej lub pozbawionych obywatelstwa polskiego w jakimkolwiek innym trybie - wszystkie te grupy są objęte tą ustawą. Należy tylko zapytać: z jakimi skutkami? Otóż właśnie stąd ustawa proponuje obok nadania obywatelstwa, jako zastrzeżonego wyłącznie dla prezydenta, decyzję administracyjną dla potwierdzenia, uznania i przywrócenia obywatelstwa. Każda z powyższych instytucji trochę inaczej jest uregulowana w zakresie wydawania decyzji w oparciu o kształt tego projektu inicjatywy legislacyjnej.

Natomiast niewątpliwie jest jeszcze bardzo ważna jedna rzecz dla tych osób, które w wyniku realizacji tej ustawy będą miały podwójne albo wielokrotne obywatelstwo. Myślę, że regulacja zawarta w projekcie, która mówi, że obywatel polski, który posiada obywatelstwo innego państwa, powinien być całkowicie podporządkowany polskiemu systemowi bez dokonywania jakiegokolwiek prawa opcji i wyboru, które obywatelstwo chce wykonywać, rodzi pewne nieścisłości i niebezpieczeństwa. Stąd chciałbym wrócić do koncepcji konwencji wiedeńskiej ustalonej po traktacie wersalskim, że osoba taka musi najpierw złożyć oświadczenie, które obywatelstwo chce wykonywać aktywnie z pierwszeństwem lojalności. Jednocześnie z odebraniem takiego oświadczenia i jego rejestracji łączyłoby się powiadomienie kraju drugiego bądź innego obywatelstwa o dokonanej opcji, gdyż inaczej mogłoby przyznanie polskiego obywatelstwa rodzić negatywne konsekwencje dla tej osoby w kraju jej zamieszkania. Poświadczenia te byłyby sygnałem co do pierwszeństwa lojalności tej osoby wynikającej z podporządkowania płacenia podatków, służby wojskowej i wykonywania innych aktów podległości prawu państwa, którego dotyczy opcja. Moja poprawka zawiera propozycję obowiązku złożenia takiego oświadczenia. Oczywiście, jeżeli my przywracamy danej osobie obywatelstwo, to nie znaczy, że ma ona prawo na zasadzie przywrócenia obywatelstwa do majątku. Przepisy utraty obywatelstwa i utraty majątku nie łączą się z możliwością dochodzenia dzisiaj praw majątkowych. Trzeba sobie jasno powiedzieć: dzisiaj nikt nie może na podstawie tej ustawy wysuwać roszczeń majątkowych wobec państwa polskiego, nawet jeśli utrata obywatelstwa odbyła się z krzywdą dla tych ludzi i złamaniem ogólnie przyjętych europejskich konwencji, dlatego że w międzyczasie nastąpiło zasiedzenie opuszczonych przez nich terenów. 

Ustawa ogranicza kompetencje prezydenta?
- Nie. Przy nadaniu obywatelstwa wyłącznym organem - i tutaj istnieje pewne nieporozumienie - jest prezydent. W ustawie co prawda zapisano to łagodniej, że prezydent może nadawać obywatelstwo, i takie sformułowanie nie bardzo odpowiada sformułowaniu konstytucyjnemu. Należało bowiem zapisać tak, jak jest to zawarte w Konstytucji RP, że obywatelstwo nadaje wyłącznie pan prezydent. Jest to jakaś forma powodująca pewną szczelinę pozorującą, że się nadaje to uprawnienie. A tak przecież nie jest - prezydentowi ta ustawa nie nadaje żadnych uprawnień, bo nadała je Konstytucja.



Dziękuję za rozmowę.


"Nasz Dziennik" 2008-10-31